Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Jądro ciemności
Rosjanin broniÅ‚ swojego idola, twierdzÄ…c, że takiemu wybitnemu czÅ‚owiekowi jak on ciężko żyje siÄ™ w prymitywnych warunkach, a gÅ‚owy nabite na pal należaÅ‚y do buntowników. Marynarz rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ gorzko sÅ‚yszÄ…c te sÅ‚owa. SÅ‚yszaÅ‚ już o „nieprzyjacioÅ‚ach” i „wrogach”, ale „buntownicy” to byÅ‚o dla niego nowe okreÅ›lenie tubylców. Rosjanin mówiÅ‚, że próbowaÅ‚ ratować Kurtza, ale już dawno skoÅ„czyÅ‚y siÄ™ lekarstwa. UważaÅ‚, iż dopuszczenie do Å›mierci tak wybitnego czÅ‚owieka byÅ‚oby haniebne dla ludzkoÅ›ci.
Marlow dostrzegÅ‚, iż „pielgrzymi” wynieÅ›li z krzywego domku mężczyznÄ™ na noszach. Wtedy rozlegÅ‚ siÄ™ przejmujÄ…cy wrzask i polana zapeÅ‚niÅ‚a siÄ™ tubylcami uzbrojonymi we włócznie i Å‚uki. Rosjanin powiedziaÅ‚ bohaterowi, iż teraz wszystko w rÄ™kach Kurtza: „jeÅ›li teraz nie powie im tego, co trzeba, to bÄ™dzie po nas”. WychudÅ‚y mężczyzna zdoÅ‚aÅ‚ usiąść na noszach i podnieść ramiÄ™. Marlow nie mógÅ‚ sÅ‚yszeć jego słów, ale dokÅ‚adnie go obserwowaÅ‚. Mężczyzna okazaÅ‚ siÄ™ być mikrej postury. Jego ciaÅ‚o byÅ‚ teraz „nÄ™dzne i przerażajÄ…ce”. WedÅ‚ug bohatera, mężczyzna wyglÄ…daÅ‚ jak: „rzezany w starej koÅ›ci sÅ‚oniowej żywy wizerunek Å›mierci”. Nagle opadÅ‚ bez siÅ‚ na posÅ‚anie, a tÅ‚um tubylców rozpierzchÅ‚ siÄ™. „Pielgrzymi” bez przeszkód mogli zanieść chorego na pokÅ‚ad parowca. Statek nie mógÅ‚ ruszyć w podróż, ponieważ wÅ‚aÅ›nie zapadaÅ‚ zmrok. ZaÅ‚oga byÅ‚a zmuszona czekać do rana.
Kilka słów zamienionych z Kurtzem wystarczyły Marlowowi, by zrozumieć, dlaczego wszyscy tak bardzo się nim zachwycali. Jego wielka siła spoczywała w głosie. Marlow wyszedł na pokład i wraz z Rosjaninem obserwował kobietę, która przechadzała się wzdłuż brzegu. Piękna czarnoskóra zatrzymała się nagle i uniosła ręce ku niebu. Dyrektor pokłócił się z Kurtzem, który uważał, iż towarzystwo psuje jego plany. Marlow zgadzał się z zarządcą Stacji Centralnej, iż metoda pracy Kurtza była niehumanitarna i zła. Marlow doradził Rosjaninowi, iż najlepszym wyjściem dla niego byłaby ucieczka, ponieważ dyrektor miał zamiar go powiesić. Mężczyzna w podzięce za pomoc wyznał, iż to Kurtz nakazał swoim wyznawcom zaatakować parowiec. Po północy Marlow postanowił odwiedzić Kurtza, lecz okazało się, iż nie ma go w kajucie. Bohater wiedział, iż mężczyzna wyskoczył na brzeg, by powrócić do swojego ludu. Kapitan podążył za nim. Z łatwością dogonił Kurtza i udało mu się go przekonać, by powrócił z nim na pokład parowca.
Umieszczono Kurtza w maÅ‚ej kajucie, w której mieÅ›ciÅ‚o siÄ™ jedynie łóżko i skÅ‚adane krzesÅ‚a. W pokoiku czekaÅ‚a na niego niedostarczona korespondencja. Mężczyzna usiadÅ‚ na swoim tapczanie i nerwowo zaczÄ…Å‚ przeglÄ…dać listy. Chory spojrzaÅ‚ znad kartki papieru prosto w oczy bohaterowi: „Bardzo mi przyjemnie”. Widocznie czytaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie o nim w liÅ›cie. Marlow byÅ‚ zdumiony siÅ‚Ä… gÅ‚osu tego niewielkiego czÅ‚owieka: „Co za gÅ‚os! Uroczysty, gÅ‚Ä™boki, wibrujÄ…cy - a zdawaÅ‚oby siÄ™, że ten czÅ‚owiek nie jest zdolny do szeptu”. Jednak mężczyzna posiadaÅ‚ dość siÅ‚y, by doprowadzić caÅ‚Ä… zaÅ‚ogÄ™ parowca do zguby, o czym mieli siÄ™ wkrótce przekonać.„JÄ…dro ciemnoÅ›ci” - streszczenie szczegółowe
Autor: Karolina MarlêgaRosjanin broniÅ‚ swojego idola, twierdzÄ…c, że takiemu wybitnemu czÅ‚owiekowi jak on ciężko żyje siÄ™ w prymitywnych warunkach, a gÅ‚owy nabite na pal należaÅ‚y do buntowników. Marynarz rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ gorzko sÅ‚yszÄ…c te sÅ‚owa. SÅ‚yszaÅ‚ już o „nieprzyjacioÅ‚ach” i „wrogach”, ale „buntownicy” to byÅ‚o dla niego nowe okreÅ›lenie tubylców. Rosjanin mówiÅ‚, że próbowaÅ‚ ratować Kurtza, ale już dawno skoÅ„czyÅ‚y siÄ™ lekarstwa. UważaÅ‚, iż dopuszczenie do Å›mierci tak wybitnego czÅ‚owieka byÅ‚oby haniebne dla ludzkoÅ›ci.
Marlow dostrzegÅ‚, iż „pielgrzymi” wynieÅ›li z krzywego domku mężczyznÄ™ na noszach. Wtedy rozlegÅ‚ siÄ™ przejmujÄ…cy wrzask i polana zapeÅ‚niÅ‚a siÄ™ tubylcami uzbrojonymi we włócznie i Å‚uki. Rosjanin powiedziaÅ‚ bohaterowi, iż teraz wszystko w rÄ™kach Kurtza: „jeÅ›li teraz nie powie im tego, co trzeba, to bÄ™dzie po nas”. WychudÅ‚y mężczyzna zdoÅ‚aÅ‚ usiąść na noszach i podnieść ramiÄ™. Marlow nie mógÅ‚ sÅ‚yszeć jego słów, ale dokÅ‚adnie go obserwowaÅ‚. Mężczyzna okazaÅ‚ siÄ™ być mikrej postury. Jego ciaÅ‚o byÅ‚ teraz „nÄ™dzne i przerażajÄ…ce”. WedÅ‚ug bohatera, mężczyzna wyglÄ…daÅ‚ jak: „rzezany w starej koÅ›ci sÅ‚oniowej żywy wizerunek Å›mierci”. Nagle opadÅ‚ bez siÅ‚ na posÅ‚anie, a tÅ‚um tubylców rozpierzchÅ‚ siÄ™. „Pielgrzymi” bez przeszkód mogli zanieść chorego na pokÅ‚ad parowca. Statek nie mógÅ‚ ruszyć w podróż, ponieważ wÅ‚aÅ›nie zapadaÅ‚ zmrok. ZaÅ‚oga byÅ‚a zmuszona czekać do rana.
Kilka słów zamienionych z Kurtzem wystarczyły Marlowowi, by zrozumieć, dlaczego wszyscy tak bardzo się nim zachwycali. Jego wielka siła spoczywała w głosie. Marlow wyszedł na pokład i wraz z Rosjaninem obserwował kobietę, która przechadzała się wzdłuż brzegu. Piękna czarnoskóra zatrzymała się nagle i uniosła ręce ku niebu. Dyrektor pokłócił się z Kurtzem, który uważał, iż towarzystwo psuje jego plany. Marlow zgadzał się z zarządcą Stacji Centralnej, iż metoda pracy Kurtza była niehumanitarna i zła. Marlow doradził Rosjaninowi, iż najlepszym wyjściem dla niego byłaby ucieczka, ponieważ dyrektor miał zamiar go powiesić. Mężczyzna w podzięce za pomoc wyznał, iż to Kurtz nakazał swoim wyznawcom zaatakować parowiec. Po północy Marlow postanowił odwiedzić Kurtza, lecz okazało się, iż nie ma go w kajucie. Bohater wiedział, iż mężczyzna wyskoczył na brzeg, by powrócić do swojego ludu. Kapitan podążył za nim. Z łatwością dogonił Kurtza i udało mu się go przekonać, by powrócił z nim na pokład parowca.
Gdy do kajuty Kurtza wszedÅ‚ dyrektor, Marlow natychmiast jÄ… opuÅ›ciÅ‚. ZaÅ‚oga wpatrywaÅ‚a siÄ™ w stojÄ…cych na brzegu dwóch tubylców, dumnie wspartych na swoich włóczniach. Dostrzegli również piÄ™knÄ… czarnoskórÄ… kobietÄ™, która dumnie kroczyÅ‚a wzdÅ‚uż rzeki. Jej widok przykuwaÅ‚ uwagÄ™: „TrzymaÅ‚a gÅ‚owÄ™ wysoko; jej wÅ‚osy byÅ‚y upiÄ™te w ksztaÅ‚t heÅ‚mu; na nogach miaÅ‚a mosiężne kółka aż do kolan, bransolety z mosiężnego drutu aż po Å‚okcie, szkarÅ‚atnÄ… plamÄ™ na ciemnym policzku, nieprzeliczone naszyjniki ze szklanych paciorków u szyi; dziwaczne jakieÅ› przedmioty, amulety, dary czarowników, które wisiaÅ‚y na niej, lÅ›niÅ‚y przy każdym kroku. MusiaÅ‚a mieć na sobie wartość kilku kłów sÅ‚oniowych. ByÅ‚a dzika i przepyszna, pÅ‚omiennooka i wspaniaÅ‚a; jej powolne posuwanie siÄ™ naprzód miaÅ‚o w sobie coÅ› zÅ‚owieszczego”.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24
Szybki test:
Kapitan byÅ‚ Å›wiadkiem ostatnich słów Kurtza, które brzmiaÅ‚y:a) „PiekÅ‚o! PiekÅ‚o!”
b) „Dusza! Dusza!”
c) „Ciemność! Ciemność!”
d) „Zgroza! Zgroza!”
RozwiÄ…zanie
Sternik został raniony:
a) włócznią
b) kamieniem
c) bagnetem
d) dzidÄ…
RozwiÄ…zanie
Podróż parowcem z Europy do przyszłego miejsca pracy zajęła Marlowowi:
a) dziesięć dni
b) dwa tygodnie
c) trzydzieści dni
d) dwa miesiÄ…ce
RozwiÄ…zanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies