Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Jądro ciemności
Spostrzeżenie Marlowa absolutnie nie zdziwiło reszty załogi, co więcej, spodziewali się tego. Mężczyzna kontynuował więc, zastanawiając się, jak wyglądały te tereny tysiąc dziewięćset lat temu, gdy przybyli na nie Rzymianie. Marlow próbował wczuć się w rolę rzymskiego dowódcy, którego oddelegowano z Morza Śródziemnego na północ. Wyobrażał sobie jak legioniści zdobywali te dzikie terytorium. Był pewny, że wielu z nich zginęło na mokradłach lub w Tamizie. Dowódca musiał być człowiekiem odważnym niebojącym się poprowadzić swoich żołnierzy w ciemność. Marlow próbował również namówić swoich kompanów, by wczuli się w rolę rzymskiego obywatela, którego wysłano na dziewicze ziemie. Bez wątpliwości człowiek ten musiał być przerażony otaczającą go dziczą.
Mężczyzna poprzez sposób, w jakim siedział przypominał Buddę. Mówił, iż żaden z nich nie czułby tego samego, co Rzymianin. Jego zdaniem brało się to z tego, iż załoga „Nellie” przewyższała obywateli cesarstwa sprawnością pracy. Uważał, iż zdobywcy sprzed tysiąca dziewięciuset lat nie byli kolonistami, a zwykłymi ludźmi, którzy kierowali się jedynie chciwością: „Była to po prostu kradzież z włamaniem, masowe morderstwo na wielką skalę, a ludzie rzucali się w to na oślep - jak przystoi tym, którzy napastują ciemności. Podbój ziemi, polegający przeważnie na tym, że się ją odbiera ludziom o odmiennej cerze lub trochę bardziej płaskich nosach, nie jest rzeczą piękną, jeśli się w niego wejrzy zbyt dokładnie”. Jedynym usprawiedliwieniem dla takiego działania była dla Marlowa autentyczna wiara w ideę.
Marynarz nagle zamilkł. Pozostali wiedzieli, że lada moment rozpocznie jedną ze swoich autentycznych opowieści. Każda z nich rozpoczynała się od słów: „Pamiętacie pewno, koledzy, że byłem czas jakiś marynarzem na słodkich wodach”, tak też było tym razem.
Rozpoczyna się opowieść marynarza. Po powrocie do Londynu po sześciu latach nieobecności, Marlow zapragnął spełnić swoje marzenie z dzieciństwa i wybrać się w podróż do Afryki. Zafascynowany kształtem pewnej rzeki, którą podziwiał na mapie, zdał sobie sprawę, iż jedno z londyńskich towarzystw handlowych z pewnością ma na niej swoje parowce. Postanowił ubiegać się o posadę kapitana na jednym z nich. W tym celu zwrócił się z prośbą o pomoc do swojej wpływowej ciotki „z kontynentu”. Marlow wybiegł w przód i zdradził, iż jego poprzednik na stanowisku parowca zginął podczas kłótni z wodzem tubylczej wioski. Było to o tyle dziwne, iż mężczyzna uchodził za bardzo spokojnego, a awantura, którą urządził dotyczyła kury. Marlow odnalazł porzucone w trawie kości kapitana Freslevena. Bohater powrócił do właściwego toku opowieści. Zrelacjonował swój pobyt w „grobowym mieście”, gdzie mieściła się siedziba towarzystwa handlowego. W budynku kompani pracowały dwie kobiety, które Marlow nazwał „odźwiernymi u wrót Ciemności”. Marynarz przed wyruszeniem do Afryki musiał przejść badania lekarskie. Okazały się one bardzo krótkie i powierzchowne. Doktor przestrzegł Marlowa, iż nie spotkał jeszcze nikogo, kto wróciłby z koloni. Po wizycie Marlow spotkał się ze swoją ciotką by osobiście podziękować jej za wstawiennictwo.
Na wstępie wyjawił kompanom, iż wydarzenia, o których miał zamiar właśnie opowiedzieć wywarły znaczący wpływ na jego życie. Historia miała dotyczyć najdalszego punktu, do którego udało mu się kiedykolwiek dotrzeć oraz „nieboraka”, którego właśnie tam spotkał. Marynarz powiedział, iż tamto wydarzenie rzuciło „pewien rodzaj światła” na to, co go otaczało.„Jądro ciemności” - streszczenie szczegółowe
Autor: Karolina Marl�gaSpostrzeżenie Marlowa absolutnie nie zdziwiło reszty załogi, co więcej, spodziewali się tego. Mężczyzna kontynuował więc, zastanawiając się, jak wyglądały te tereny tysiąc dziewięćset lat temu, gdy przybyli na nie Rzymianie. Marlow próbował wczuć się w rolę rzymskiego dowódcy, którego oddelegowano z Morza Śródziemnego na północ. Wyobrażał sobie jak legioniści zdobywali te dzikie terytorium. Był pewny, że wielu z nich zginęło na mokradłach lub w Tamizie. Dowódca musiał być człowiekiem odważnym niebojącym się poprowadzić swoich żołnierzy w ciemność. Marlow próbował również namówić swoich kompanów, by wczuli się w rolę rzymskiego obywatela, którego wysłano na dziewicze ziemie. Bez wątpliwości człowiek ten musiał być przerażony otaczającą go dziczą.
Mężczyzna poprzez sposób, w jakim siedział przypominał Buddę. Mówił, iż żaden z nich nie czułby tego samego, co Rzymianin. Jego zdaniem brało się to z tego, iż załoga „Nellie” przewyższała obywateli cesarstwa sprawnością pracy. Uważał, iż zdobywcy sprzed tysiąca dziewięciuset lat nie byli kolonistami, a zwykłymi ludźmi, którzy kierowali się jedynie chciwością: „Była to po prostu kradzież z włamaniem, masowe morderstwo na wielką skalę, a ludzie rzucali się w to na oślep - jak przystoi tym, którzy napastują ciemności. Podbój ziemi, polegający przeważnie na tym, że się ją odbiera ludziom o odmiennej cerze lub trochę bardziej płaskich nosach, nie jest rzeczą piękną, jeśli się w niego wejrzy zbyt dokładnie”. Jedynym usprawiedliwieniem dla takiego działania była dla Marlowa autentyczna wiara w ideę.
Marynarz nagle zamilkł. Pozostali wiedzieli, że lada moment rozpocznie jedną ze swoich autentycznych opowieści. Każda z nich rozpoczynała się od słów: „Pamiętacie pewno, koledzy, że byłem czas jakiś marynarzem na słodkich wodach”, tak też było tym razem.
Rozpoczyna się opowieść marynarza. Po powrocie do Londynu po sześciu latach nieobecności, Marlow zapragnął spełnić swoje marzenie z dzieciństwa i wybrać się w podróż do Afryki. Zafascynowany kształtem pewnej rzeki, którą podziwiał na mapie, zdał sobie sprawę, iż jedno z londyńskich towarzystw handlowych z pewnością ma na niej swoje parowce. Postanowił ubiegać się o posadę kapitana na jednym z nich. W tym celu zwrócił się z prośbą o pomoc do swojej wpływowej ciotki „z kontynentu”. Marlow wybiegł w przód i zdradził, iż jego poprzednik na stanowisku parowca zginął podczas kłótni z wodzem tubylczej wioski. Było to o tyle dziwne, iż mężczyzna uchodził za bardzo spokojnego, a awantura, którą urządził dotyczyła kury. Marlow odnalazł porzucone w trawie kości kapitana Freslevena. Bohater powrócił do właściwego toku opowieści. Zrelacjonował swój pobyt w „grobowym mieście”, gdzie mieściła się siedziba towarzystwa handlowego. W budynku kompani pracowały dwie kobiety, które Marlow nazwał „odźwiernymi u wrót Ciemności”. Marynarz przed wyruszeniem do Afryki musiał przejść badania lekarskie. Okazały się one bardzo krótkie i powierzchowne. Doktor przestrzegł Marlowa, iż nie spotkał jeszcze nikogo, kto wróciłby z koloni. Po wizycie Marlow spotkał się ze swoją ciotką by osobiście podziękować jej za wstawiennictwo.
Opowieść Marlowa rozpoczęła się w momencie, gdy powrócił do Londynu po sześcioletniej nieobecności, podczas której żeglował po Oceanie Indyjskim, Spokojnym oraz po morzach chińskich. Żeglarz początkowo cieszył się, iż wreszcie nadszedł dla niego czas wypoczynku, lecz po jakimś czasie bezczynność stała się dla niego nie do zniesienia. Rozpoczął poszukiwania okrętu, na którym potrzebowano kogoś takiego jak on. Według Marlowa jest to najtrudniejsze zadanie w życiu każdego marynarza. Bohater wspomniał, iż od dziecka marzył o dalekich podróżach. Pragnął odwiedzić Afrykę, Australię i Amerykę Południową. Jednak jedno miejsce szczególnie go pociągało i właśnie tego dotyczyć będzie historia Marlowa.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24
Szybki test:
U mężczyzny odpowiedzialnego za wyrób cegieł Marlow zauważył:a) zdjęcie Kurtza
b) telegraf wykonany przez Kurtza
c) rzeźbę wykonana przez Kurtza
d) szkic olejny autorstwa Kurtza
Rozwiązanie
Akcja powieści toczy się m.in. na jachcie „Nellie” płynącym po:
a) Tamizie
b) Missisipi
c) Nilu
d) Amazonce
Rozwiązanie
Czarnoskórzy robotnicy, spętani łańcuchami, mieli za zadanie:
a) pracować na plantacji kawy
b) szukać kości słoniowej
c) wydobywać węgiel
d) wydrążyć tunel w skale
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:

kontakt | polityka cookies