Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Jądro ciemności
Kapitan parowca przekazaÅ‚ listy skutecznie zdziesiÄ…tkowanej przez febrÄ™ zaÅ‚odze statku wojennego. OkrÄ™t, którego jednym z pasażerów byÅ‚ Marlow, zawinÄ…Å‚ jeszcze do wielu przybrzeżnych „miejscowoÅ›ci o nazwach jak z farsy, gdzie Å›mierć i handel wiodÄ… wesoÅ‚y taniec wÅ›ród cichej atmosfery nasyconej zapachem ziemi, niby w przegrzanych katakumbach”. Im bardziej parowiec sunÄ…Å‚ na poÅ‚udnie, tym przyroda stawiaÅ‚a mu coraz wiÄ™kszy opór. Wybrzeże byÅ‚o coraz bardziej niebezpieczne. W Marlowie z każdym dniem narastaÅ‚o poczucie zdziwienia, spowodowane wrażeniem niezmiennoÅ›ci krajobrazu za burtÄ… parowca. SwojÄ… dÅ‚ugÄ… podróż scharakteryzowaÅ‚ sÅ‚owami: „ByÅ‚a to jakby uciążliwa pielgrzymka wÅ›ród zapowiedzi nocnych zmór”.
Po ponad trzydziestu dniach rejsu marynarz wreszcie ujrzaÅ‚ ujÅ›cie wielkiej rzeki, której ksztaÅ‚t na mapie przypominaÅ‚ węża. Jednak nie byÅ‚ to kres jego podróży. Bohater musiaÅ‚ przebyć jeszcze blisko dwieÅ›cie mil. Najpierw pÅ‚ynÄ…Å‚ w górÄ™ rzeki maÅ‚ym morskim parowcem do miejscowoÅ›ci, z której miaÅ‚ udać siÄ™ dalej. Podczas rejsu zostaÅ‚ zaproszony na mostek, gdzie powitaÅ‚ go mÅ‚ody kapitan szwedzkiego pochodzenia. Mężczyzna narzekaÅ‚ na urzÄ™dników rzÄ…dowych, sugerujÄ…c, iż sÄ… gotowi zrobić wszystko dla najdrobniejszej nawet sumy pieniÄ™dzy. ZastanawiaÅ‚ siÄ™, nad tym, co staÅ‚oby siÄ™ z nimi, gdyby musieli zamieszkać w górze rzeki, a nie tuż przy jej ujÅ›ciu. Marlow odparÅ‚, iż sam zmierza siÄ™ o tym przekonać. SÅ‚owa te zdenerwowaÅ‚y mÅ‚odego kapitana, przestrzegÅ‚ on marynarza: „Niech pan nie bÄ™dzie zanadto pewien siebie”. Szwed opowiedziaÅ‚, jak kilka dni wczeÅ›niej odnalazÅ‚ swojego krajana, który powiesiÅ‚ siÄ™ na przydrożnym drzewie. Na pytanie bohatera, co pchnęło go do samobójstwa, kapitan odpowiedziaÅ‚: „Któż to wie? Może nie mógÅ‚ znieść sÅ‚oÅ„ca, a może i kraju”.
Marlow dotarł do pierwszej stacji. Ujrzał wielkie wyrobisko. Czarnoskórzy robotnicy, spętani łańcuchami, mieli za zadanie wydrążyć tunel w skale, aby mogła tamtędy przebiec trakcja kolei żelaznej. Widoki i dźwięki, jakich zaznał w tym miejscu przypominały bohaterowi piekło. W niewielkim gaju bohater spotkał konających z wycieńczenia i głodu Murzynów. Ten widok wstrząsnął Marlowem. Marlow wybiegł z gaju i natknął się na człowieka, którego wygląd nie pasował pod żadnym względem do otoczenia. Schludnie ubrany główny księgowy spółki powitał bohatera. Marynarz musiał przeczekać kilka dni w stacji. Czas spędzał głównie w chacie buchaltera, który pewnego dnia wyjawił mu, iż z pewnością spotka na swojej drodze pana Kurtza, wybitnego człowieka i największego dostawcę kości słoniowej. Po kilku dniach wraz z karawaną wyruszył do Stacji Centralnej, gdzie czekała na niego posada kapitana parowca.
W koÅ„cu dotarli do miejsca, gdzie rzeka siÄ™ rozszerzaÅ‚a. Oczom Marlowa ukazaÅ‚o siÄ™ strome, skaliste zbocze, na którym prowadzono prace kopalniane. HaÅ‚dy ziemi zalegaÅ‚y na brzegu rzeki. Robotnicy byli przeważnie czarni i nadzy. Kapitan wskazaÅ‚ palcem stacjÄ™ spółki, dla której miaÅ‚ pracować Marlow i pożegnaÅ‚ siÄ™ z żeglarzem.„JÄ…dro ciemnoÅ›ci” - streszczenie szczegółowe
Autor: Karolina MarlêgaKapitan parowca przekazaÅ‚ listy skutecznie zdziesiÄ…tkowanej przez febrÄ™ zaÅ‚odze statku wojennego. OkrÄ™t, którego jednym z pasażerów byÅ‚ Marlow, zawinÄ…Å‚ jeszcze do wielu przybrzeżnych „miejscowoÅ›ci o nazwach jak z farsy, gdzie Å›mierć i handel wiodÄ… wesoÅ‚y taniec wÅ›ród cichej atmosfery nasyconej zapachem ziemi, niby w przegrzanych katakumbach”. Im bardziej parowiec sunÄ…Å‚ na poÅ‚udnie, tym przyroda stawiaÅ‚a mu coraz wiÄ™kszy opór. Wybrzeże byÅ‚o coraz bardziej niebezpieczne. W Marlowie z każdym dniem narastaÅ‚o poczucie zdziwienia, spowodowane wrażeniem niezmiennoÅ›ci krajobrazu za burtÄ… parowca. SwojÄ… dÅ‚ugÄ… podróż scharakteryzowaÅ‚ sÅ‚owami: „ByÅ‚a to jakby uciążliwa pielgrzymka wÅ›ród zapowiedzi nocnych zmór”.
Po ponad trzydziestu dniach rejsu marynarz wreszcie ujrzaÅ‚ ujÅ›cie wielkiej rzeki, której ksztaÅ‚t na mapie przypominaÅ‚ węża. Jednak nie byÅ‚ to kres jego podróży. Bohater musiaÅ‚ przebyć jeszcze blisko dwieÅ›cie mil. Najpierw pÅ‚ynÄ…Å‚ w górÄ™ rzeki maÅ‚ym morskim parowcem do miejscowoÅ›ci, z której miaÅ‚ udać siÄ™ dalej. Podczas rejsu zostaÅ‚ zaproszony na mostek, gdzie powitaÅ‚ go mÅ‚ody kapitan szwedzkiego pochodzenia. Mężczyzna narzekaÅ‚ na urzÄ™dników rzÄ…dowych, sugerujÄ…c, iż sÄ… gotowi zrobić wszystko dla najdrobniejszej nawet sumy pieniÄ™dzy. ZastanawiaÅ‚ siÄ™, nad tym, co staÅ‚oby siÄ™ z nimi, gdyby musieli zamieszkać w górze rzeki, a nie tuż przy jej ujÅ›ciu. Marlow odparÅ‚, iż sam zmierza siÄ™ o tym przekonać. SÅ‚owa te zdenerwowaÅ‚y mÅ‚odego kapitana, przestrzegÅ‚ on marynarza: „Niech pan nie bÄ™dzie zanadto pewien siebie”. Szwed opowiedziaÅ‚, jak kilka dni wczeÅ›niej odnalazÅ‚ swojego krajana, który powiesiÅ‚ siÄ™ na przydrożnym drzewie. Na pytanie bohatera, co pchnęło go do samobójstwa, kapitan odpowiedziaÅ‚: „Któż to wie? Może nie mógÅ‚ znieść sÅ‚oÅ„ca, a może i kraju”.
Marlow dotarł do pierwszej stacji. Ujrzał wielkie wyrobisko. Czarnoskórzy robotnicy, spętani łańcuchami, mieli za zadanie wydrążyć tunel w skale, aby mogła tamtędy przebiec trakcja kolei żelaznej. Widoki i dźwięki, jakich zaznał w tym miejscu przypominały bohaterowi piekło. W niewielkim gaju bohater spotkał konających z wycieńczenia i głodu Murzynów. Ten widok wstrząsnął Marlowem. Marlow wybiegł z gaju i natknął się na człowieka, którego wygląd nie pasował pod żadnym względem do otoczenia. Schludnie ubrany główny księgowy spółki powitał bohatera. Marynarz musiał przeczekać kilka dni w stacji. Czas spędzał głównie w chacie buchaltera, który pewnego dnia wyjawił mu, iż z pewnością spotka na swojej drodze pana Kurtza, wybitnego człowieka i największego dostawcę kości słoniowej. Po kilku dniach wraz z karawaną wyruszył do Stacji Centralnej, gdzie czekała na niego posada kapitana parowca.
Na brzegu marynarz wspinaÅ‚ siÄ™ stromÄ… Å›cieżkÄ…, mijajÄ…c po drodze zużyte wagoniki oraz inne sprzÄ™ty. Nagle na ziemiÄ™ powaliÅ‚ go potężny huk. Robotnicy drążyli skaÅ‚Ä™ za pomocÄ… dynamitu, by utworzyć w niej tunel dla kolei żelaznej. Marlow zorientowaÅ‚ siÄ™, że zaraz za nim, Å›cieżkÄ… podąża gÄ™siego szeÅ›ciu Murzynów. Widok półnagich mężczyzn, niosÄ…cych na gÅ‚owach kosze peÅ‚ne ziemi wstrzÄ…snÄ…Å‚ bohaterem: „Można byÅ‚o policzyć wszystkie żebra tych ludzi; stawy ich czÅ‚onków wyglÄ…daÅ‚y jak wÄ™zÅ‚y na linie. Każdy miaÅ‚ na szyi żelaznÄ… obrożę, a wszyscy byli poÅ‚Ä…czeni Å‚aÅ„cuchem, którego ogniwa koÅ‚ysaÅ‚y siÄ™ miÄ™dzy nimi rytmicznym dźwiÄ™kiem”. Bohater wiedziaÅ‚, iż Francuzi nie mieli prawa nazywać tych ludzi „nieprzyjaciółmi”, dlatego używali wobec nich wygodniejszego okreÅ›lenia – „zbrodniarze”. Czarni nawet nie spojrzeli na Marlowa, gdy go mijali. Zaraz za nimi szedÅ‚ ich rodak, lecz ubrany w niekompletny mundur i ze strzelbÄ… w dÅ‚oni. Marynarzowi nie podobaÅ‚o siÄ™, iż byÅ‚ częściÄ… wyzyskujÄ…cej tubylców kolonizacyjnej machiny. Bohater, pomimo iż nie uważaÅ‚ siÄ™ za wrażliwego, wolaÅ‚ pójść innÄ… Å›cieżkÄ…, by nie widzieć skutych Murzynów. ZapewniaÅ‚: „WidywaÅ‚em szatana przemocy i szatana chciwoÅ›ci, i szatana pożądliwoÅ›ci; ale na Boga! byli to silni, jurni szatani o ognistych Å›lepiach, którzy rzÄ…dzili i powodowali ludźmi (…) Lecz stojÄ…c tam, na zboczu wzgórza, poczuÅ‚em, że pod oÅ›lepiajÄ…cym blaskiem sÅ‚oÅ„ca w tym kraju zapoznam siÄ™ z rozlazÅ‚ym, kÅ‚amliwym, bladookim diabÅ‚em, opiekunem drapieżnego i bezlitosnego szaleÅ„stwa”.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24
Szybki test:
Kapitan byÅ‚ Å›wiadkiem ostatnich słów Kurtza, które brzmiaÅ‚y:a) „Dusza! Dusza!”
b) „Ciemność! Ciemność!”
c) „Zgroza! Zgroza!”
d) „PiekÅ‚o! PiekÅ‚o!”
RozwiÄ…zanie
Marlow dotarł do Stacji Centralnej:
a) po dwóch dniach marszu
b) po miesiÄ…cu marszu
c) po piętnastu dniach marszu
d) po czterech dniach marszu
RozwiÄ…zanie
Pale rozmieszczone wokół chaty Kurtza zwieńczone były:
a) pióropuszami
b) włóczniami
c) ozdobami z kości słoniowej
d) ludzkimi głowami
RozwiÄ…zanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies