Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nie-Boska komedia
Cała [...] Nie – Boska jest wielkim poematem o braku serca; jest nim jako tragedia dwu jednostek wielkich, Pankracego i Henryka – jest nim jako tragedia społeczeństwa. Nie mają serca masy zbrodnicze, które wiedzie Pankracy – a tym mniej je mają ci, co (motto z „Nie – Boskiej”), ci, którzy nawet usprawiedliwić niczym nie mogą swej moralnej nicości, nędzni niby – rycerze przeszłości i religii – arystokraci.
Z większą jaskrawością potępił Krasiński motłoch Pankracego; ale dla arystokratów okazał zabójcze lekceważenie i wzgardę; przynależność i sympatia nie osłabiła bezwzględności jego sądu, jak nie umniejszyło jego bezlitosności logicznej duchowe pokrewieństwo z Henrykiem. [...]
Nie – Boska komedia jest obroną przeszłości – ale bynajmniej nie jest obroną partii przeszłości. W obronie przeszłości tkwi też obrona religii. I obronie religii służy zakończenie. [...]
Pesymistyczny pogląd Krasińskiego na społeczeństwo ówczesne, myśliciela konsekwentnego, jakim był młody poeta, doprowadzić musiał do wniosku, że żaden z pierwiastków, reprezentowanych w tym społeczeństwie, nie może stać się podstawą nowej, żywotnej przyszłości; arystokracja była skazana na zagładę; partia przyszłości budziła nieufność. Tę nieufność wzmagały rozważania nad przyszłą drogą nowej partii; ani nikt nie wierzył, by arystokracja zechciała dobrowolnie ustąpić, ani tym mniej, by warstwy niższe mogły utrzymać na wodzy mściwość swą i nienawiść. Musiało więc zdaniem jego dojść do wytępienia arystokracji, do takich samych zbrodni, jakich widownią była rewolucja francuska; zbrodnie zaś nie mogą niczego stworzyć; one tylko niszczą – ale ostatecznie po zniszczeniu ofiar przynoszą upadek samym zbrodniarzom.
Wniosek co do przyszłości był więc następujący: jedna część społeczeństwa zostanie wytępiona, druga padnie w otchłań zbrodni i zwyrodnienia. A więc czy koniec świata? Tak – ale nie koniec świata ziemskiego w ogóle, tylko koniec obecnego świata. Krasiński zanadto mimo wszystko przejął się optymistycznym poglądem francuskim na całość rozwoju ludzkości, by uważać rozprzężenie, ku któremu świat obecny zmierza, za kres ostateczny. [...]
Jeżeli jako znak sądu nad zbrodniami, które Uwagi i recenzje o „Nie – Boskiej komedii” w publikacjach XX – wiecznych
Autor: Ewa PetniakCała [...] Nie – Boska jest wielkim poematem o braku serca; jest nim jako tragedia dwu jednostek wielkich, Pankracego i Henryka – jest nim jako tragedia społeczeństwa. Nie mają serca masy zbrodnicze, które wiedzie Pankracy – a tym mniej je mają ci, co
Z większą jaskrawością potępił Krasiński motłoch Pankracego; ale dla arystokratów okazał zabójcze lekceważenie i wzgardę; przynależność i sympatia nie osłabiła bezwzględności jego sądu, jak nie umniejszyło jego bezlitosności logicznej duchowe pokrewieństwo z Henrykiem. [...]
Nie – Boska komedia jest obroną przeszłości – ale bynajmniej nie jest obroną partii przeszłości. W obronie przeszłości tkwi też obrona religii. I obronie religii służy zakończenie. [...]
Pesymistyczny pogląd Krasińskiego na społeczeństwo ówczesne, myśliciela konsekwentnego, jakim był młody poeta, doprowadzić musiał do wniosku, że żaden z pierwiastków, reprezentowanych w tym społeczeństwie, nie może stać się podstawą nowej, żywotnej przyszłości; arystokracja była skazana na zagładę; partia przyszłości budziła nieufność. Tę nieufność wzmagały rozważania nad przyszłą drogą nowej partii; ani nikt nie wierzył, by arystokracja zechciała dobrowolnie ustąpić, ani tym mniej, by warstwy niższe mogły utrzymać na wodzy mściwość swą i nienawiść. Musiało więc zdaniem jego dojść do wytępienia arystokracji, do takich samych zbrodni, jakich widownią była rewolucja francuska; zbrodnie zaś nie mogą niczego stworzyć; one tylko niszczą – ale ostatecznie po zniszczeniu ofiar przynoszą upadek samym zbrodniarzom.
Wniosek co do przyszłości był więc następujący: jedna część społeczeństwa zostanie wytępiona, druga padnie w otchłań zbrodni i zwyrodnienia. A więc czy koniec świata? Tak – ale nie koniec świata ziemskiego w ogóle, tylko koniec obecnego świata. Krasiński zanadto mimo wszystko przejął się optymistycznym poglądem francuskim na całość rozwoju ludzkości, by uważać rozprzężenie, ku któremu świat obecny zmierza, za kres ostateczny. [...]
[...] ale konsekwentny, logiczny jest tylko pesymizm Nie – Boskiej.”
(Juliusz Kleiner – 1886 – 1957, historyk literatury polskiej, „Zygmunt Krasiński. Dzieje myśli”, t. I, Lwów 1912)
3. „Nie – Boska komedia” jest tragedią pokolenia, skazanego na zagładę, a wśród walącego się świata tragedią dwu jednostek wyjątkowych, które stojąc na przeciwległych biegunach związane są wspólnym brakiem zabójczym: brakiem serca. Wstrząsający obraz dany jest nie jako wizja wyobraźni poetyckiej, nie jako słowo bolesne przeczuć, ale jako bezwzględny, stanowczy, logiczny wyrok. „Nie – Boska” nie jest proroctwem – jest na sądem poetyckim i socjologicznym, przez ogrom horyzontu i potęgę prawdy może jedynym w poezji. To sąd ostateczny nad światem, który się kończy. Toteż wyzyskanie motywów końca świata i sądu ostatecznego nie jest stylizacją artystyczną. Jeżeli przed oczyma przesunąć ma się i Antychryst, i ohydna parodia nawrócenia Żydów, i zjawa Chrystusa przychodzącego na sąd z mocą wielką i majestatem – jeśli ostatnie zdanie wypowiedziane przez samego poetę brzmi:
strona: 1 2 3 4 5
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies