Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nie-Boska komedia
O „Nie – Boskiej komedii” mówi się, że jest dramatem społecznym. Jednym z podjętych przez Krasińskiego tematów jest walka klas społecznych, ale nie w sensie wielkiej batalistycznej kampanii, chodzi raczej o słowną argumentację stanowisk reprezentantów poszczególnych klas.
Bitwa, w dosłownym znaczeniu, pojawia się w ostatnich scenach utworu (Część IV), ale jest to zaledwie szkic - wycinek z pola boju, który jedynie uzupełnia centralną potyczkę na słowa pomiędzy dwoma przywódcami: Hrabią Henrykiem a Pankracym (Część III). Nim doszło do polemiki, Hrabia Henryk przejrzał siły wroga – udał się do obozu rewolucjonistów i pod przewodnictwem jednego z nich – Przechrzty dokonał potajemnej inspekcji. Zobaczył społeczność złożoną z wielu mniejszych społeczności – klas, bardzo niezadowolonych ze swojego położenia i buntowniczo nastawionych do świata. Byli wśród nich chłopi, rzemieślnicy, słudzy panów, rzeźnicy, były ludowe kobiety oraz hrabiny, hrabianki i księżniczki, które poczuły pragnienie zrzucenia społecznych pęt i wyzwolenia się z narzuconych ról.
Pośród tłumu można było natknąć się także na inteligentów, filozofów i artystów. Cała ta masa ludzi żądała chleba, prawa do odpoczynku, godnego traktowania. Wszyscy uznali, że jedyną możliwością, by skończył się czas ucisku przez bogaczy, jest wyeliminowanie uprzywilejowanych warstw społecznych. Wówczas zaczęły się masowe prześladowania i zabójstwa panów. Zdeptano normy etyczne i prawa obywatelskie. Niezadowolony lud uznał, że winę za niesprawiedliwość ponosi także Bóg: „Bóg nad nami nie miał litości (...)”.Odrzucono więc wiarę w Niego i zastąpiono ją nową z innymi obrzędami. Przedmioty kultu i świątynie zniszczono, w ich miejsce pojawiły się odmienne ceremonie i nowy prorok – Leonard – fanatyk religijny propagujący ideę zabijania oraz kobiecego wyzwolenia się z „przesądów i zasłon”. Zbrodnie zostały wręcz uświęcone. Rzeźnicy i chłopi poczęli zabijać narzędziami swojej pracy: siekierami, kosami, nożami. Posyłali możnych na szubienicę, nawet dzieci „przejęły” ideologię krwawej rewolucji i poczęły wyrastać na przyszłych złoczyńców.
Hrabia ujrzał w obozie rewolucjonistów wiele dantejskich scen, dlatego zupełnie spokojnie i rzeczowo mógł odpowiadać na zarzuty Pankracego, który poirytowany przyszedł z wizytą do rodowego gniazda magnata. Już na wstępie, witając się, gość zauważa, że słowo „hrabia” dziwnie brzmi w jego ustach, ponieważ sam nie uznaje ani hierarchii wartości ani hierarchii społecznej. Drwi z symboli szlacheckich, samej szlachty oraz z religii: „Otóż mi stara szlachta – zawsze pewna swego – dumna, uporczywa, kwitnąca nadzieją, a bez grosza, bez oręża, bez żołnierzy. – Odgrażająca się, jak umarły w bajce powoźnikowi u furtki cmentarza – wierząca lub udająca, ze wierzy w Boga – bo w siebie trudno uwierzyć (...)”„Nie – Boska komedia” jako dramat społeczny - „Dwa orły z nas – ale gniazdo twoje strzaskane piorunem” – polemika Pankracego i Hrabiego Henryka
Autor: Ewa PetniakO „Nie – Boskiej komedii” mówi się, że jest dramatem społecznym. Jednym z podjętych przez Krasińskiego tematów jest walka klas społecznych, ale nie w sensie wielkiej batalistycznej kampanii, chodzi raczej o słowną argumentację stanowisk reprezentantów poszczególnych klas.
Bitwa, w dosłownym znaczeniu, pojawia się w ostatnich scenach utworu (Część IV), ale jest to zaledwie szkic - wycinek z pola boju, który jedynie uzupełnia centralną potyczkę na słowa pomiędzy dwoma przywódcami: Hrabią Henrykiem a Pankracym (Część III). Nim doszło do polemiki, Hrabia Henryk przejrzał siły wroga – udał się do obozu rewolucjonistów i pod przewodnictwem jednego z nich – Przechrzty dokonał potajemnej inspekcji. Zobaczył społeczność złożoną z wielu mniejszych społeczności – klas, bardzo niezadowolonych ze swojego położenia i buntowniczo nastawionych do świata. Byli wśród nich chłopi, rzemieślnicy, słudzy panów, rzeźnicy, były ludowe kobiety oraz hrabiny, hrabianki i księżniczki, które poczuły pragnienie zrzucenia społecznych pęt i wyzwolenia się z narzuconych ról.
Pośród tłumu można było natknąć się także na inteligentów, filozofów i artystów. Cała ta masa ludzi żądała chleba, prawa do odpoczynku, godnego traktowania. Wszyscy uznali, że jedyną możliwością, by skończył się czas ucisku przez bogaczy, jest wyeliminowanie uprzywilejowanych warstw społecznych. Wówczas zaczęły się masowe prześladowania i zabójstwa panów. Zdeptano normy etyczne i prawa obywatelskie. Niezadowolony lud uznał, że winę za niesprawiedliwość ponosi także Bóg: „Bóg nad nami nie miał litości (...)”.Odrzucono więc wiarę w Niego i zastąpiono ją nową z innymi obrzędami. Przedmioty kultu i świątynie zniszczono, w ich miejsce pojawiły się odmienne ceremonie i nowy prorok – Leonard – fanatyk religijny propagujący ideę zabijania oraz kobiecego wyzwolenia się z „przesądów i zasłon”. Zbrodnie zostały wręcz uświęcone. Rzeźnicy i chłopi poczęli zabijać narzędziami swojej pracy: siekierami, kosami, nożami. Posyłali możnych na szubienicę, nawet dzieci „przejęły” ideologię krwawej rewolucji i poczęły wyrastać na przyszłych złoczyńców.
Wówczas przeciwnik szydzi z jego ateizmu, mówiąc: „(...) Ateizm to stara formuła – a spodziewałem się czegoś innego po tobie.” Akcentuje własną religijność i ufność w tradycję: „Ja położyłem siłę moją w Bogu, który ojcom moim panowanie nadał.” Pankracy ma na myśli inny rodzaj wiary – wiary w konieczność zemsty i przemiany świata, używa następującego argumentu: „Ja mam wiarę silniejszą, ogromniejszą od twojej. – Jęk przez rozpacz i boleść wydarty tysiącom tysiąców – głód rzemieślników – nędza włościan – hańba ich żon i córek – poniżenie ludzkości ujarzmionej przesądem i wahaniem się, i bydlęcym przyzwyczajeniem – oto wiara moja – a Bóg mój na dzisiaj – to myśl moja – to potęga moja – która chleb i cześć im rozda na wieki.”
Mąż zwraca się do niego „obywatelu – boże”, podkreślając ironicznie wolnościową i „zbawczą” koncepcję Pankracego. W istocie Pankracy pragnie zwabić Henryka na swoją stronę, podświadomie wyczuwa jego pragnienie wielkości, przewodzenia, lecz Hrabia nie daje się zwieść. Uważa to za obrazę jego rycerskiego honoru, ale honor dla wodza buntowników to tylko „zwiędły łachman w sztandarze ludzkości”. Radzi przeciwnikowi ustąpić, jest świadom przewagi, jego ideologię popiera rzesza plebejuszy. Mówi: „Zgrzybiali, robaczywi, pełni napoju i jadła, ustąpcie młodym zgłodniałym i silnym.” Wtedy Hrabia informuje go o potajemnej wizycie w obozie rewolucjonistów, nazywa ich „motłochem”, gardzi nimi i w owej pogardzie dla mas łączy się z wrogiem – Pankracym, uświadamia mu tę cechę: „Ja także znam świat twój i ciebie – patrzałem w śród cieniów nocy na pląsy motłochu, po karkach którego wspinasz się do góry – widziałem wszystkie stare zbrodnie świata ubrane w szaty świeże, nowym kołujące tańcem, ale ich koniec ten sam, co przed tysiącami lat – rozpusta, złoto i krew. – A ciebie tam nie było – nie raczyłeś zstąpić pomiędzy dzieci twoje – bo w głębi ducha ty pogardzasz nimi (...)”
strona: 1 2 3
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies