Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Mistrz i Małgorzata
10. Wieści z Jałty
Dyrektor finansowy Rimski i administrator Varionucha niepokoili się z powodu przedłużającej się nieobecności dyrektora teatru – Lichodiejewa. Kilkakrotnie pojawiała się kobieta z depeszami nadawanymi przez milicję z Jałty, na której posterunek podobno zgłosił się Stiopa. Było wprost niewiarygodne, by mężczyzna tak szybko zmienił miejsce pobytu. Rimski i Warionucha podejrzewali, że dyrektor znalazł się w okolicznej knajpie o nazwie „Jałta”, tam popił i stroi sobie z nich żarty. Wszelkie depesze postanowili włożyć do jednej koperty i odnieść je na milicję. By umożliwić Stiopie powrót do Moskwy, zamierzali, za pośrednictwem poczty, nadać pieniądze, o które Lichodiejew prosił w jednym z telegramów. Administrator odebrał telefoniczną pogróżkę, by nigdzie nie fatygował się z depeszami, ale nie usłuchał przestrogi. Niepostrzeżenie został zaatakowany przez czarnego kocura i niskiego człowieczka z kłem. Napastnicy zawlekli Warionuchę na ulicę Sadową do mieszkania Stiopy, gdzie zamierzała go pocałować zjawa nagiej rudej dziewczyny.
W gabinecie teatru Varietes znajdowało się dwóch ludzi: dyrektor finansowy Rimski i administrator Warionucha. Ten ostatni ukrywał się w gabinecie dyrektora z powodu amatorów wejściówek ma wieczorny występ profesora od czarnej magii. Gdy tylko zadzwonił telefon i usłyszał swoje nazwisko, odpowiadał, że go nie ma, bo wyszedł. Obydwaj panowie próbowali bezskutecznie skontaktować się ze Stiopą Lichodiejewem. Miał być w teatrze za pół godziny. Telefonował o jedenastej w sprawie Wolanda i obiecywał się pojawić.
Mijała druga, a jego jeszcze nie było. Mężczyźni zaczęli się niepokoić i w myślach „układać” różne scenariusze nieszczęść, np. że podobnie jak Berlioz wpadł pod tramwaj. Nagle do pomieszczenia weszła kobieta w mundurowej kurtce i czarnej spódnicy i podała depeszę do pokwitowania. Wynikało z niej, że dyrektor Varietes zgłosił się w Jałcie na milicję. Był bez butów i wyglądał na obłąkanego. Rimski i Warionucha zaczęli podejrzewać jakąś mistyfikację i wszczęli telefoniczne poszukiwania Stiopy, które przerwało ponowne pojawienie się kobiety z depeszą o treści potwierdzającej poprzednią. Za chwilę doręczycielka weszła jeszcze raz, niosąc ze sobą papier mający stanowić dowód o autentyczności podpisu. Podpis faktycznie był oryginalny, a tym samym stanowił większy powód do zmartwień. Dyrektor i administrator rozważyli jeszcze raz całą sprawę, nie dając wiary swoim przypuszczeniom. Nie mogli uwierzyć, ze Stiopa w ciągu zaledwie dziesięciu minut mógł przenieść się do Jałty. Telefonował do Rimskiego dwadzieścia po jedenastej, a o jedenastej trzydzieści zgłosił się na milicję w Jałcie. Czy to możliwe, by odległość ponad półtora tysiąca kilometrów – z Moskwy do Jałty przez Sewastopol dało się pokonać w ciągu dziesięciu minut? Żaden z nich w to nie wierzył.
Rimski zamówił błyskawiczną rozmowę telefoniczną z Jałtą, ale nie udało się zrealizować połączenia, ponieważ linia była uszkodzona. Wtedy postanowił zadepeszować. Oświadczył, ze zrozumiał treść poprzednich informacji i potwierdza zgodność podpisu, a w celu obserwacji maga poczynił już pewne kroki. Następnie wszystkie otrzymane depesze włożył do jednej koperty i nakazał odwieźć przesyłkę na milicję. Mistrz i Małgorzata – streszczenie szczegółowe
Autor: Ewa Petniak10. Wieści z Jałty
Dyrektor finansowy Rimski i administrator Varionucha niepokoili się z powodu przedłużającej się nieobecności dyrektora teatru – Lichodiejewa. Kilkakrotnie pojawiała się kobieta z depeszami nadawanymi przez milicję z Jałty, na której posterunek podobno zgłosił się Stiopa. Było wprost niewiarygodne, by mężczyzna tak szybko zmienił miejsce pobytu. Rimski i Warionucha podejrzewali, że dyrektor znalazł się w okolicznej knajpie o nazwie „Jałta”, tam popił i stroi sobie z nich żarty. Wszelkie depesze postanowili włożyć do jednej koperty i odnieść je na milicję. By umożliwić Stiopie powrót do Moskwy, zamierzali, za pośrednictwem poczty, nadać pieniądze, o które Lichodiejew prosił w jednym z telegramów. Administrator odebrał telefoniczną pogróżkę, by nigdzie nie fatygował się z depeszami, ale nie usłuchał przestrogi. Niepostrzeżenie został zaatakowany przez czarnego kocura i niskiego człowieczka z kłem. Napastnicy zawlekli Warionuchę na ulicę Sadową do mieszkania Stiopy, gdzie zamierzała go pocałować zjawa nagiej rudej dziewczyny.
W gabinecie teatru Varietes znajdowało się dwóch ludzi: dyrektor finansowy Rimski i administrator Warionucha. Ten ostatni ukrywał się w gabinecie dyrektora z powodu amatorów wejściówek ma wieczorny występ profesora od czarnej magii. Gdy tylko zadzwonił telefon i usłyszał swoje nazwisko, odpowiadał, że go nie ma, bo wyszedł. Obydwaj panowie próbowali bezskutecznie skontaktować się ze Stiopą Lichodiejewem. Miał być w teatrze za pół godziny. Telefonował o jedenastej w sprawie Wolanda i obiecywał się pojawić.
Mijała druga, a jego jeszcze nie było. Mężczyźni zaczęli się niepokoić i w myślach „układać” różne scenariusze nieszczęść, np. że podobnie jak Berlioz wpadł pod tramwaj. Nagle do pomieszczenia weszła kobieta w mundurowej kurtce i czarnej spódnicy i podała depeszę do pokwitowania. Wynikało z niej, że dyrektor Varietes zgłosił się w Jałcie na milicję. Był bez butów i wyglądał na obłąkanego. Rimski i Warionucha zaczęli podejrzewać jakąś mistyfikację i wszczęli telefoniczne poszukiwania Stiopy, które przerwało ponowne pojawienie się kobiety z depeszą o treści potwierdzającej poprzednią. Za chwilę doręczycielka weszła jeszcze raz, niosąc ze sobą papier mający stanowić dowód o autentyczności podpisu. Podpis faktycznie był oryginalny, a tym samym stanowił większy powód do zmartwień. Dyrektor i administrator rozważyli jeszcze raz całą sprawę, nie dając wiary swoim przypuszczeniom. Nie mogli uwierzyć, ze Stiopa w ciągu zaledwie dziesięciu minut mógł przenieść się do Jałty. Telefonował do Rimskiego dwadzieścia po jedenastej, a o jedenastej trzydzieści zgłosił się na milicję w Jałcie. Czy to możliwe, by odległość ponad półtora tysiąca kilometrów – z Moskwy do Jałty przez Sewastopol dało się pokonać w ciągu dziesięciu minut? Żaden z nich w to nie wierzył.
Warionucha ponownie skontaktował się telefonicznie z domem Lichodiejewa, ale Korowiow, odebrawszy słuchawkę, potwierdził, że dyrektora nie ma w domu i że wyjechał na przejażdżkę za miasto. Wówczas administrator przypomniał sobie nazwę restauracji o nazwie Jałta. Mężczyźni zgodnie stwierdzili, że ich kolega zapewne dobrze popił, a teraz stroi sobie z nich żarty. Po chwili znów weszła kobieta z depeszą potwierdzającą otrzymanie odpowiedzi w Jałcie. Zawierała ona również prośbę o pieniądze na powrót do Moskwy. Rimski bez wahania przekazał gońcowi żądaną kwotę pięciuset rubli, którą ów miał wysłać pocztą.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41
Szybki test:
Azazello rozmawiał po raz pierwszy z Małgorzatą:a) na Placu Smoleńskim
b) na Patriarszych Prudach
c) na Arbacie
d) na placu przed Kremlem
Rozwiązanie
Małgorzata była inteligentną:
a) trzydziestopięciolatką
b) dwudziestopięciolatką
c) czterdziestolatką
d) trzydziestolatką
Rozwiązanie
Woland oświadczył, że Berlioz:
a) nie dożyje poranka
b) nie poprowadzi zebrania literatów
c) zginie w wypadku komunikacyjnym
d) zginie przez ucięcie głowy
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies