Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Mistrz i Małgorzata
Woland – Szatan, przybywa do Moskwy wraz ze swoją świtą celem zorganizowania wiosennego balu pełni księżyca. Przedstawia się jako obcokrajowiec – mag i naukowiec, który ma rozszyfrować rękopisy z X wieku. Ponadto jest pomysłodawcą czarodziejskiego spektaklu w teatrze Varietes, podczas którego dzieją się niezwykłe rzeczy. Jego wizyta w mieście obnaża absurd otaczającej rzeczywistości oraz demaskuje ludzka naturę.
Korowiow – Fagot – „Mag, regent cerkiewny, czarodziej, tłumacz czy diabli wiedzą kto...” - dziwaczny człowiek w kraciastym ubraniu i charakterystycznych pękniętym binoklach: „facet ma wąsiki jak kurze piórka, maleńkie, ironiczne i na wpół pijane oczka, a kraciaste porcięta podciągnięte są tak wysoko, że widać brudne białe skarpetki.” Przedstawia się czasem jako regent cerkiewny. Skory do żartów, ale również doskonały rozmówca i przewodnik. Podobno kiedyś, w średniowieczu, jako rycerz niefortunnie zażartował z sił świata i ciemności. Pokutuje, odbywając „służbę” przy Wolandzie.
Drugie imię Korowiowa – Fagot poznajemy podczas pokazu czarnej magii. W ten sposób zwraca się do niego Woland. Jego pojawienie wróży kłopoty. W administracji Varietes narobił zamieszania, prezentując się jako wybitny specjalista w dziedzinie organizowania chórów amatorskich. Po jego wizycie personel teatralny rozśpiewał się na całego. Pracownicy i petenci nie potrafili zakończyć pieśni, wszędzie rozlegały się strofy „Morza przesławnego”. Wokaliści - amatorzy wylądowali w klinice dla umysłowo chorych. Jedna z poirytowanych pracownic tak o nim mówiła: „ – prowadzi pod rękę jakiegoś sukinsyna (...) – którego nie wiadomo skąd wytrzasnął, w kraciastych spodenkach, w pękniętych binoklach i ... morda zupełnie nie do przyjęcia!...”
Naigrywając się z łasego na pieniądze i łapówki prezesa spółdzielni – Nikanora Iwanowicza, Korowiow „zgłosił” go jako nielegalnego waluciarza. Podał się przy tym za sąsiada wyżej wymienionego prezesa. Wraz z Behemotem stanowili „zgrany” duet w wymyślaniu psikusów. W świetnie zaopatrzonym sklepie dla bogaczy sprowokowali paranoiczną sytuację kradzieży mandarynki. Niezły „popis” dali również w Gribojedowie, do którego nie bez problemów się dostali. Wpuszczono ich za wstawiennictwem właściciela – Archibalda Archibaldowicza, który rozpoznał przybyszy po charakterystycznych fizjonomiach. Słyszał też o ich „działalności”. Mimo przezorności szefa restauracji, Gribojedow i tak spłonął. Powiadomiono tajne służby i uzbrojeni funkcjonariusze zaatakowali dziwacznych gości. Oczywiście obydwaj wyszli z opresji cało, ale słynny lokal stanął w ogniu. Korowiow i Behemot prześcigają się w gwizdaniu. Obydwaj są w tym zakresie mistrzami, choć żaden do końca nie może wykorzystać swojej mocy, ponieważ przyniosłoby to fatalne skutki.
Regent cerkiewny, prócz zdolności organizacyjnych wykorzystywanych przy tworzeniu amatorskich chórów, posiada umiejętność udzielania cennych rad. Jest przy tym świetnym kompanem do rozmów. Prowadząc Małgorzatę przed oblicze messera, wiedzie z nią dialog, głównie po to, by nie odczuwała strachu. Opowiada wówczas zabawną anegdotę o zamianie mieszkań. Jest niezmiernie grzeczny, pełen ogłady towarzyskiej, jego słowa działają na Małgorzatę kojąco. Trudno byłoby w nim wówczas rozpoznać niecnego żartownisia. Pełen powagi, patosu jest również na balu. Towarzyszy onieśmielonej królowej Margot, przestawiając jej wszystkich pojawiających się gości. W zasadzie to on przygotowuje Małgorzatę do roli królowej. Pomaga wypełnić jej tę dostojną funkcję.Charakterystyka gości z zaświatów - Woland i jego świta
Autor: Ewa PetniakWoland – Szatan, przybywa do Moskwy wraz ze swoją świtą celem zorganizowania wiosennego balu pełni księżyca. Przedstawia się jako obcokrajowiec – mag i naukowiec, który ma rozszyfrować rękopisy z X wieku. Ponadto jest pomysłodawcą czarodziejskiego spektaklu w teatrze Varietes, podczas którego dzieją się niezwykłe rzeczy. Jego wizyta w mieście obnaża absurd otaczającej rzeczywistości oraz demaskuje ludzka naturę.
Korowiow – Fagot – „Mag, regent cerkiewny, czarodziej, tłumacz czy diabli wiedzą kto...” - dziwaczny człowiek w kraciastym ubraniu i charakterystycznych pękniętym binoklach: „facet ma wąsiki jak kurze piórka, maleńkie, ironiczne i na wpół pijane oczka, a kraciaste porcięta podciągnięte są tak wysoko, że widać brudne białe skarpetki.” Przedstawia się czasem jako regent cerkiewny. Skory do żartów, ale również doskonały rozmówca i przewodnik. Podobno kiedyś, w średniowieczu, jako rycerz niefortunnie zażartował z sił świata i ciemności. Pokutuje, odbywając „służbę” przy Wolandzie.
Drugie imię Korowiowa – Fagot poznajemy podczas pokazu czarnej magii. W ten sposób zwraca się do niego Woland. Jego pojawienie wróży kłopoty. W administracji Varietes narobił zamieszania, prezentując się jako wybitny specjalista w dziedzinie organizowania chórów amatorskich. Po jego wizycie personel teatralny rozśpiewał się na całego. Pracownicy i petenci nie potrafili zakończyć pieśni, wszędzie rozlegały się strofy „Morza przesławnego”. Wokaliści - amatorzy wylądowali w klinice dla umysłowo chorych. Jedna z poirytowanych pracownic tak o nim mówiła: „ – prowadzi pod rękę jakiegoś sukinsyna (...) – którego nie wiadomo skąd wytrzasnął, w kraciastych spodenkach, w pękniętych binoklach i ... morda zupełnie nie do przyjęcia!...”
Naigrywając się z łasego na pieniądze i łapówki prezesa spółdzielni – Nikanora Iwanowicza, Korowiow „zgłosił” go jako nielegalnego waluciarza. Podał się przy tym za sąsiada wyżej wymienionego prezesa. Wraz z Behemotem stanowili „zgrany” duet w wymyślaniu psikusów. W świetnie zaopatrzonym sklepie dla bogaczy sprowokowali paranoiczną sytuację kradzieży mandarynki. Niezły „popis” dali również w Gribojedowie, do którego nie bez problemów się dostali. Wpuszczono ich za wstawiennictwem właściciela – Archibalda Archibaldowicza, który rozpoznał przybyszy po charakterystycznych fizjonomiach. Słyszał też o ich „działalności”. Mimo przezorności szefa restauracji, Gribojedow i tak spłonął. Powiadomiono tajne służby i uzbrojeni funkcjonariusze zaatakowali dziwacznych gości. Oczywiście obydwaj wyszli z opresji cało, ale słynny lokal stanął w ogniu. Korowiow i Behemot prześcigają się w gwizdaniu. Obydwaj są w tym zakresie mistrzami, choć żaden do końca nie może wykorzystać swojej mocy, ponieważ przyniosłoby to fatalne skutki.
Korowiow – Fagot budzi sympatię, choć nie każdy chciałby mieć z nim do czynienia. Dla tych, którzy „mają coś na sumieniu”, potrafi być niegrzeczny i „żartem” przywrócić ich do porządku. Gdyby zawrzeć z nim bliższą przyjaźń, miałoby się niezgorszego towarzysza, równie poważnego, co ironicznego, służącego radą i bawiącego dowcipem. Jednak należałoby pamiętać, że czasem ujawniałby melancholijną naturę, zamyślając się nad dawną rycerską przeszłością i tajemniczymi, prywatnymi sprawami: „Wspierał brodę na piersi, nie patrzył na księżyc, nie interesowała go ziemia, pędząc koło Wolanda, rozmyślał o jakowychś swoich sprawach.”
strona: 1 2 3 4
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies