Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Mistrz i Małgorzata
Ciekawym przypadkiem dla prowadzących śledztwo funkcjonariuszy okazał się Iwan Bezdomny, na którego ślad natrafiono w klinice profesora Strawińskiego. Poeta rzeczowo odpowiadał na zadawane mu pytania. Stwierdził, że był kiepskim lirykiem: „(...) ja już więcej nie będę pisał wierszy. (...) Wiersze, które pisałem, to były niedobre wiersze. Teraz to zrozumiałem.” Nie zajmowała go już sprawa śmierci Berlioza, rozważał o powieści mistrza: „Widział więc miasto, dziwne, niepojęte, nieistniejące miasto, bryły marmuru, zwietrzałe kolumnady, dachy błyszczące w słońcu, czarną, posępną i bezlitosną wieżę Antoniusza, pałac na zachodnim wzgórzu, prawie po sam dach zatopiony w tropikalnej zieleni ogrodu, a nad tą zielenią spiżowe płomieniejące w promieniach zachodu rzeźby, widział idące pod murami starożytnego miasta pancerne rzymskie centurie.”
Aresztowano również Annuszkę. Opowiadała o ludziach wylatujących przez okno z domu na Sadowej i o złotej podkówce, którą znalazła i zamierzała odnieść na milicję. Wypisano jej specjalną przepustkę i staruszka nie musiała już wracać do dawnego mieszkania. Mikołaj Iwanowicz przedstawił swoje zaświadczenie o obecności na balu u szatana i błagał milicjantów, by go nie wydali przed żoną.
W pewnym momencie ktoś telefonicznie powiadomił milicję, że fatalne mieszkanie na Sadowej ponownie daje oznaki życia. Udali się tam ubrani po cywilnemu funkcjonariusze. „Mieszkańcy” wyczuli zagrożenie i gdzieś poznikali. Gdy milicjanci otworzyli drzwi domu, zastali jedynie czarnego kota reperującego prymus. Próbowano go schwytać w sieć, a potem zestrzelić. Behemot, żartował, udawał umierającego i począł przyzywać Azazella: „O, przyjacielu mój, Azazello (...) – gdzieżeś (...) – nie przyszedłeś mi z pomocą w chwili nierównej walki, opuściłeś biednego Behemota, zamieniłeś go na setkę – co prawda bardzo dobrego – koniaku!”
Niesforny kocur panował nad sytuacją. Przemieszczał się między karniszem a żyrandolem, strzelał do milicjantów, a oni strzelali do niego. Dziwnym trafem nikt nie był ranny. Na koniec Behemot chlusnął benzyną z prymusa i całe mieszkanie stanęło w ogniu. On sam uciekł przez okno. Gdy straż ogniowa jechała, by gasić pożar, z okien a czwartym piętrze wyleciały wraz z dymem trzy ciemne męskie sylwetki i jedna sylwetka nagiej kobiety.
28. Ostatnie przygody Korowiowa i Behemota Mistrz i Małgorzata – streszczenie szczegółowe
Autor: Ewa PetniakCiekawym przypadkiem dla prowadzących śledztwo funkcjonariuszy okazał się Iwan Bezdomny, na którego ślad natrafiono w klinice profesora Strawińskiego. Poeta rzeczowo odpowiadał na zadawane mu pytania. Stwierdził, że był kiepskim lirykiem: „(...) ja już więcej nie będę pisał wierszy. (...) Wiersze, które pisałem, to były niedobre wiersze. Teraz to zrozumiałem.” Nie zajmowała go już sprawa śmierci Berlioza, rozważał o powieści mistrza: „Widział więc miasto, dziwne, niepojęte, nieistniejące miasto, bryły marmuru, zwietrzałe kolumnady, dachy błyszczące w słońcu, czarną, posępną i bezlitosną wieżę Antoniusza, pałac na zachodnim wzgórzu, prawie po sam dach zatopiony w tropikalnej zieleni ogrodu, a nad tą zielenią spiżowe płomieniejące w promieniach zachodu rzeźby, widział idące pod murami starożytnego miasta pancerne rzymskie centurie.”
Aresztowano również Annuszkę. Opowiadała o ludziach wylatujących przez okno z domu na Sadowej i o złotej podkówce, którą znalazła i zamierzała odnieść na milicję. Wypisano jej specjalną przepustkę i staruszka nie musiała już wracać do dawnego mieszkania. Mikołaj Iwanowicz przedstawił swoje zaświadczenie o obecności na balu u szatana i błagał milicjantów, by go nie wydali przed żoną.
W pewnym momencie ktoś telefonicznie powiadomił milicję, że fatalne mieszkanie na Sadowej ponownie daje oznaki życia. Udali się tam ubrani po cywilnemu funkcjonariusze. „Mieszkańcy” wyczuli zagrożenie i gdzieś poznikali. Gdy milicjanci otworzyli drzwi domu, zastali jedynie czarnego kota reperującego prymus. Próbowano go schwytać w sieć, a potem zestrzelić. Behemot, żartował, udawał umierającego i począł przyzywać Azazella: „O, przyjacielu mój, Azazello (...) – gdzieżeś (...) – nie przyszedłeś mi z pomocą w chwili nierównej walki, opuściłeś biednego Behemota, zamieniłeś go na setkę – co prawda bardzo dobrego – koniaku!”
Niesforny kocur panował nad sytuacją. Przemieszczał się między karniszem a żyrandolem, strzelał do milicjantów, a oni strzelali do niego. Dziwnym trafem nikt nie był ranny. Na koniec Behemot chlusnął benzyną z prymusa i całe mieszkanie stanęło w ogniu. On sam uciekł przez okno. Gdy straż ogniowa jechała, by gasić pożar, z okien a czwartym piętrze wyleciały wraz z dymem trzy ciemne męskie sylwetki i jedna sylwetka nagiej kobiety.
Po wznieceni pożaru na Sadowej, Behemot i Korowiow udali się do świetnie zaopatrzonego sklepu na Rynku Smoleńskim. Tutaj bezczelnie „częstowali się” towarem konsumpcyjnym, prowokowali ekspedientów i klientów. W toku „zamieszek” Fagot podpalił dział gastronomiczny. Później wybrali się do restauracji Gribojedowa, gdzie, rozpoznawszy niebezpiecznych dowcipnisiów, usługiwał im sam właściciel lokalu – Archibald Archibaldowicz. Serwował gościom najlepsze potrawy, których degustację przerwało przybycie trzech zbrojnych mężczyzn. Ci zaatakowali Behemota i Korowiowa. Wówczas Gribojedow stanął w płomieniach, a nietypowa parka żartownisiów rozpłynęła się w powietrzu.
Kilkanaście minut po wybuchu pożaru na Sadowej przed drzwiami wielkiego i dobrze zaopatrzonego sklepu na Rynku Smoleńskim stanęli Korowiow i Behemot. Portier nie chciał ich wpuścić ze względu na obecność kota, ale ów po chwili zamienił się w grubego mężczyznę o kocim pysku. Przekonywali odźwiernego, że mają prymus pełen waluty. Zostali wpuszczeni i od razu skierowali się na dział gastronomiczny. Tu Behemot bezczelnie zaczął „częstować się” mandarynkami, czekoladą i innymi wybornymi artykułami spożywczymi. Gdy próbowano powstrzymać niegrzecznych konsumentów, Korowiow począł użalać się nad ich nieszczęśliwym losem: „Udręczony jest przez głód i pragnienie, gorąco mu! No, wziął nieborak mandarynkę na spróbowanie. Kosztuje taka mandarynka raptem trzy kopiejki. A ci już gwiżdżą jak słowiki w wiosennym lesie, już zawracają głowę policji milicji, już ją odrywają od pracy.”
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41
Szybki test:
Iwan w pogoni za tajemniczym konsultantem i jego towarzyszami wbiegł do cudzego mieszkania, zabrał z niego:a) święty obrazek i świecę
b) kapelusz i laskę
c) ubrania
d) pewną sumę pieniędzy
Rozwiązanie
Małgorzata przy pierwszym spotkaniu z mistrzem miała kwiaty koloru:
a) białego
b) żółtego
c) niebieskiego
d) czerwonego
Rozwiązanie
Piłatowi trudno było skoncentrować się na sprawie Jeszui, ponieważ cierpiał na:
a) ból głowy
b) bezsenność
c) duszności
d) nieżyt żołądka
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies