Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Mistrz i Małgorzata
W ich obronie stanął pewien skromny staruszek. Behemot ponownie użył swego prymusa, chlusnął benzyną i podpalił dział gastronomiczny, a po chwili obydwaj dowcipnisie znaleźli się przed domem Gribojedowa, gdzie „biesiadowała” literacka „śmietanka” Moskwy. Poczuli nieodpartą chęć, aby coś zjeść i wypić zimne piwo, ale u progu restauracji powitała ich obywatelka, która zażądała okazania legitymacji członków Massolitu. Przybysze takowych dokumentów nie posiadali i starali się przekonać portierkę, by ich wpuściła: „ – Proszę okazać legitymacje, obywatele – powiedziała obywatelka.
- Na litość, przecież to zaczyna być śmieszne, koniec końców! – nie poddawał się Korowiow. – Pisarz jest pisarzem, ponieważ pisze, a bynajmniej nie dlatego, że ma legitymację. Skąd pani może wiedzieć, jakie wizje rodzą się w mojej głowie? (...)”
Dostojny Archibald Archibaldowicz – właściciel lokalu rozpoznał gości i z obawy przed zamieszkami, nakazał, by ich przepuszczono. Przybysze wpisali się do księgi gości pod fikcyjnymi i zamiennymi nazwiskami: Korowiow jako Panajew, a Behemot jako Skabiczewski. Kierownik restauracji poprowadził Korowiowa i Behemota do najlepszego stolika i osobiście im usługiwał: proponował najlepsze potrawy i najlepszą wódkę. Nie podobało się to niektórym obecnym na sali, zwłaszcza pani Petrarkowej – żonie jednego z pisarzy, do której przysiadł się znany moskiewski dziennikarz – Bob Kandałupski i relacjonował jej najświeższe wieści z ulicy Sadowej. Dama nie wierzyła pogłoskom. Nagle do lokalu wtargnęło trzech zbrojnych mężczyzn i zaatakowało podejrzanych: Korowiowa i Behemota, lecz ci rozpłynęli się w powietrzu, a z prymusa trysnął słup ognia. Gribojedow stanął w płomieniach, tylko czcigodny Archibald Archibaldowicz, niczym kapitan płonącego okrętu, zachowywał stoicki spokój.
29. Przesądzone zostają losy mistrza i Małgorzaty
O zachodzie słońca nawiedził Wolanda i Azazella Mateusz Lewita. Były poborca podatkowy twierdził, że przybywa na rozkaz swojego nauczyciela – Jeszui. Ha – Nocri nalegał, by szatan zabrał ze sobą mistrza i Małgorzatę. Nie mogli oni przebywać tam, gdzie panuje wieczna światłość, ponieważ na nią nie zasłużyli, ale zasłużyli na spokój. Woland zgodził się i wyznaczył Azazella do wypełnienia rozkazu. W chwilę po odejściu Lewity, zjawili się Korowiow i Behemot powracający z płonącej restauracji dla literatów.
O zachodzie słońca, na tarasie jednego z najpiękniejszych budynków Moskwy, znajdowali się Woland i Azazello. Ujrzeli dym z restauracji Gribojedowa i przeczuli, że to „działalność” Korowiowa i Behemota. Naraz nawiedził ich Mateusz Lewita: „ – Przybyłem do ciebie, duchu zła i władco cieni – odparł przybysz, nieprzyjaźnie patrząc spode łba na Wolanda.” Nim były poborca podatków wyjawił cel swojej wizyty, „przedstawiciele” dwóch światów wdali się w krótką dyskusję filozoficzną, w trakcie której Woland dowodził konieczności swojego istnienia: „Bądź tak uprzejmy i spróbuj przemyśleć następujący problem – na co by się zdało twoje dobro, gdyby nie istniało zło, i jak by wyglądała ziemia, gdyby z niej zniknęły cienie? Przecież cienie rzucają przedmioty i ludzie. Oto cień mojej szpady. Ale są również cienie drzew i cienie istot żywych. A może chcesz złupić całą kulę ziemską, usuwając z jej powierzchni wszystkie drzewa i wszystko, co żyje, ponieważ masz taką fantazję, by się napawać niezmąconą światłością? Jesteś głupi.”Mistrz i Małgorzata – streszczenie szczegółowe
Autor: Ewa PetniakW ich obronie stanął pewien skromny staruszek. Behemot ponownie użył swego prymusa, chlusnął benzyną i podpalił dział gastronomiczny, a po chwili obydwaj dowcipnisie znaleźli się przed domem Gribojedowa, gdzie „biesiadowała” literacka „śmietanka” Moskwy. Poczuli nieodpartą chęć, aby coś zjeść i wypić zimne piwo, ale u progu restauracji powitała ich obywatelka, która zażądała okazania legitymacji członków Massolitu. Przybysze takowych dokumentów nie posiadali i starali się przekonać portierkę, by ich wpuściła: „ – Proszę okazać legitymacje, obywatele – powiedziała obywatelka.
- Na litość, przecież to zaczyna być śmieszne, koniec końców! – nie poddawał się Korowiow. – Pisarz jest pisarzem, ponieważ pisze, a bynajmniej nie dlatego, że ma legitymację. Skąd pani może wiedzieć, jakie wizje rodzą się w mojej głowie? (...)”
Dostojny Archibald Archibaldowicz – właściciel lokalu rozpoznał gości i z obawy przed zamieszkami, nakazał, by ich przepuszczono. Przybysze wpisali się do księgi gości pod fikcyjnymi i zamiennymi nazwiskami: Korowiow jako Panajew, a Behemot jako Skabiczewski. Kierownik restauracji poprowadził Korowiowa i Behemota do najlepszego stolika i osobiście im usługiwał: proponował najlepsze potrawy i najlepszą wódkę. Nie podobało się to niektórym obecnym na sali, zwłaszcza pani Petrarkowej – żonie jednego z pisarzy, do której przysiadł się znany moskiewski dziennikarz – Bob Kandałupski i relacjonował jej najświeższe wieści z ulicy Sadowej. Dama nie wierzyła pogłoskom. Nagle do lokalu wtargnęło trzech zbrojnych mężczyzn i zaatakowało podejrzanych: Korowiowa i Behemota, lecz ci rozpłynęli się w powietrzu, a z prymusa trysnął słup ognia. Gribojedow stanął w płomieniach, tylko czcigodny Archibald Archibaldowicz, niczym kapitan płonącego okrętu, zachowywał stoicki spokój.
29. Przesądzone zostają losy mistrza i Małgorzaty
O zachodzie słońca nawiedził Wolanda i Azazella Mateusz Lewita. Były poborca podatkowy twierdził, że przybywa na rozkaz swojego nauczyciela – Jeszui. Ha – Nocri nalegał, by szatan zabrał ze sobą mistrza i Małgorzatę. Nie mogli oni przebywać tam, gdzie panuje wieczna światłość, ponieważ na nią nie zasłużyli, ale zasłużyli na spokój. Woland zgodził się i wyznaczył Azazella do wypełnienia rozkazu. W chwilę po odejściu Lewity, zjawili się Korowiow i Behemot powracający z płonącej restauracji dla literatów.
Przybysz oświadczył, że przysyła go ten, którego on jest uczniem i że jego nauczyciel przeczytał utwór mistrza i pragnie, by twórca został obdarzony spokojem, ponieważ nie zasłużył na światłość: „ – On przeczytał utwór mistrza (...) i prosi cię, abyś zabrał mistrza do siebie i w nagrodę obdarzył go spokojem. (...)
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41
Szybki test:
Woland podpisał kontrakt na magiczne występy w teatrze Varietes z:a) Nikanorem Iwanowiczem
b) Stiopą Lichodiejewem
c) Arkadiuszem Apołłonowiczem
d) Warionuchą
Rozwiązanie
Piłatowi trudno było skoncentrować się na sprawie Jeszui, ponieważ cierpiał na:
a) ból głowy
b) bezsenność
c) duszności
d) nieżyt żołądka
Rozwiązanie
Annuszka przyczyniła się do śmierci Berlioza wylewając:
a) olej
b) kawę
c) mleko
d) wódkę
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies