Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Mistrz i Małgorzata
Małgorzata jest poruszona pośmiertnym losem nieszczęsnego Piłata. Błaga o uwolnienie go, podobnie, jak błagała o przebaczenie dla Friedy. Przywilej „obdarowania” wolnością wiecznego „skazańca” otrzymuje mistrz – twórca dzieła o nim:„Mistrz, który stał nieporuszony i patrzył na siedzącego procuratora, jakby tylko na to czekał. Zwinął dłonie w trąbkę i krzyknął tak, że echo poniosło się po bezludnych i nagich górach.
- Jesteś wolny! Jesteś wolny! On czeka na ciebie!”
Od tej pory Piłat i Jeszua mogą już swobodnie spacerować i prowadzić filozoficzne dysputy, a mistrz i Małgorzata eskortowani przez świtę Wolanda podążają do miejsca przeznaczenie – „wieczystej przystani” - darowanej im w nagrodę za wierność swoim zasadom i walkę stoczoną w obronie miłości.
Pragnąc wskazać ludziom ich wynaturzoną osobowość, Bułhakow „wprowadza” do powieści szatana i jego świtę. Owa asysta pojawia się w Moskwie w momencie, gdy zło dominuje już we wszystkich dziedzinach. Mieszkańcom stolicy nikczemność tak spowszedniała, prawie jej nie zauważają. Wzajemnie na siebie donoszą, okłamują się, robią sobie na złość. Rzeczywistość stała się jednowymiarowa i przybrała karykaturalne oblicze. Diabeł jest przerażony, „wszystko, czego się tkniesz, tego nie ma” – nie ma Boga, co neguje również istnienie samego szatana. Woland na Patriarszych Prudach pyta jednego ze swoich rozmówców – Iwana Bezdomnego:
„ – A diabła też nie ma? (...)
- Diabła też...” - odpowiada zapytany.
Wraz z asystą organizuje pokaz czarnej magii, który obnaża najgorsze ludzkie cechy: chciwość, zakłamanie, pazerność. Gdy z teatralnego sufitu zaczynają lecieć nagle pieniądze („czerwońce”) widzowie rzucają się na nie, wyrywają je sobie wzajemnie: „Wznosiły się setki rąk, widzowie patrzyli poprzez papierki na oświetloną scenę i widzieli najprawdziwsze, najautentyczniejsze znaki wodne. Zapach także nie pozostawiał najmniejszej wątpliwości – był to ów niezrównany, najmilszy na świecie zapach świeżo wydrukowanych banknotów. Cały teatr ogarnęła radość, a potem – osłupienie. Zewsząd huczało „czerwońce”, „czerwońce”, dobiegały okrzyki „ach, ach!” i radosne śmiechy. Ten i ów czołgał się już przy przejściu, macał pod fotelami. Wielu stało na fotelach i łowiło umykające kapryśne papierki. (...) Z balkonu dobiegł głos: „Co łapiesz, co? Mój, do mnie leciał!” i inny głos: „Nie pchaj się, bo jak ja cię popchnę!” Nagle rozległo się plaśnięcie, na balkonie natychmiast ukazała się czapka milicjanta, kogoś wyprowadzono.”
Damy zapalczywie przymierzają i wymieniają garderobę, widownia nie oponuje, gdy żartowniś Behemot – Fagot sugeruje, by konferansjerowi Bengalskiemu urwać głowę, dopiero po chwili wzmaga fala litości i głosy protestu. Szatan obserwując zachowanie mieszkańców stolicy, wydaje o nich sąd: „(...) Ludzie są tylko ludźmi. Lubią pieniądze, ale przecież tak było zawsze... Ludzkość lubi pieniądze z czegokolwiek byłyby zrobione, czy to ze skóry, czy z papieru, z brązu, czy złota. Prawda, są lekkomyślni... No, cóż... i miłosierdzie zapuka niekiedy do ich serc...”W kraju podłości nawet diabeł wydaje się dobry. Problematyka moralno – filozoficzna w „Mistrzu i Małgorzacie”
Autor: Ewa PetniakMałgorzata jest poruszona pośmiertnym losem nieszczęsnego Piłata. Błaga o uwolnienie go, podobnie, jak błagała o przebaczenie dla Friedy. Przywilej „obdarowania” wolnością wiecznego „skazańca” otrzymuje mistrz – twórca dzieła o nim:„Mistrz, który stał nieporuszony i patrzył na siedzącego procuratora, jakby tylko na to czekał. Zwinął dłonie w trąbkę i krzyknął tak, że echo poniosło się po bezludnych i nagich górach.
- Jesteś wolny! Jesteś wolny! On czeka na ciebie!”
Od tej pory Piłat i Jeszua mogą już swobodnie spacerować i prowadzić filozoficzne dysputy, a mistrz i Małgorzata eskortowani przez świtę Wolanda podążają do miejsca przeznaczenie – „wieczystej przystani” - darowanej im w nagrodę za wierność swoim zasadom i walkę stoczoną w obronie miłości.
Pragnąc wskazać ludziom ich wynaturzoną osobowość, Bułhakow „wprowadza” do powieści szatana i jego świtę. Owa asysta pojawia się w Moskwie w momencie, gdy zło dominuje już we wszystkich dziedzinach. Mieszkańcom stolicy nikczemność tak spowszedniała, prawie jej nie zauważają. Wzajemnie na siebie donoszą, okłamują się, robią sobie na złość. Rzeczywistość stała się jednowymiarowa i przybrała karykaturalne oblicze. Diabeł jest przerażony, „wszystko, czego się tkniesz, tego nie ma” – nie ma Boga, co neguje również istnienie samego szatana. Woland na Patriarszych Prudach pyta jednego ze swoich rozmówców – Iwana Bezdomnego:
„ – A diabła też nie ma? (...)
- Diabła też...” - odpowiada zapytany.
Wraz z asystą organizuje pokaz czarnej magii, który obnaża najgorsze ludzkie cechy: chciwość, zakłamanie, pazerność. Gdy z teatralnego sufitu zaczynają lecieć nagle pieniądze („czerwońce”) widzowie rzucają się na nie, wyrywają je sobie wzajemnie: „Wznosiły się setki rąk, widzowie patrzyli poprzez papierki na oświetloną scenę i widzieli najprawdziwsze, najautentyczniejsze znaki wodne. Zapach także nie pozostawiał najmniejszej wątpliwości – był to ów niezrównany, najmilszy na świecie zapach świeżo wydrukowanych banknotów. Cały teatr ogarnęła radość, a potem – osłupienie. Zewsząd huczało „czerwońce”, „czerwońce”, dobiegały okrzyki „ach, ach!” i radosne śmiechy. Ten i ów czołgał się już przy przejściu, macał pod fotelami. Wielu stało na fotelach i łowiło umykające kapryśne papierki. (...) Z balkonu dobiegł głos: „Co łapiesz, co? Mój, do mnie leciał!” i inny głos: „Nie pchaj się, bo jak ja cię popchnę!” Nagle rozległo się plaśnięcie, na balkonie natychmiast ukazała się czapka milicjanta, kogoś wyprowadzono.”
W świecie zdominowanym przez zło również człowiek staje się zły, przyczynia się do „tworzenia” zła i sam zgadza się na nie – takie przesłanie płynie z dzieła Mistrza i Małgorzaty, należy je zdemaskować i walczyć z nim, by świat stał się choć trochę lepszy. Narzędziem zwalczania nikczemności może być miłość i próby czynienia dobra. Wizja „zaświatów” – życia pozaziemskiego jest u Bułhakowa raczej optymistyczna. Typowe Piekło, kojarzone z okrucieństwem i męczarniami, nie istnieje. Zamiast niego jest spokojny „wieczysty dom”, ale mogą do niego wejść ci, którzy „udźwignęli” swój doczesny los, podjęli „ziemski” bunt, pokonali własne słabości i podobnie jak Woland – pragnąc zła, „wiecznie czynili dobro”. Piekło – „Piekło, rozumiane jako konkretne miejsce kaźni grzeszników, było przedmiotem licznych utworów literackich epok dawniejszych, przede wszystkim średniowiecza. Późniejsza literatura już w nieporównywalnie mniejszym stopniu chciała mnożyć wstrząsające obrazy piekielnych mąk. Piekło przyjęło wymiar symboliczny, stało się gehenną przeżywana przez ludzi na ziemi, a nie karą wyznaczoną przez Boga. Mówimy o piekle wojny, rasowej i narodowej nienawiści, piekle odrzucenia, samotności, złej rodziny, nałogów, choroby, cierpienia, piekle współczesnego świata oraz piekle, które każdy może stworzyć w swym wnętrzu. (...)” (M. Chrzanowski. „Szkolny słownik motywów literackich”, Warszawa 2003)
strona: 1 2 3 4 5
Szybki test:
Woland odwoływał się do poglądów:a) św. Augustyna i Freuda
b) św. Tomasza z Akwinu i Kanta
c) św. Pawła i Herdera
d) św. Mateusza i Nietzschego
Rozwiązanie
Abadonna wg. Apokalipsy św. Jana to:
a) anioł zagłady
b) anioł śmierci
c) anioł sprawiedliwości
d) anioł miłosierdzia
Rozwiązanie
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies