Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Mistrz i Małgorzata
Dzięki „przedsiębiorczości” ukochanej Margot ponownie mogli się spotkać. Wówczas mistrz poznał świtę Wolanda, początkowo traktował nowych znajomych sceptycznie, a samego szatana, jak twierdził, wolałby uznawać za wytwór halucynacji. Na pytanie diabła:
„(...) Ale pan wierzy, że to rzeczywiście jestem ja?
Odpowiedział:
- Cóż robić, muszę wierzyć – powiedział przybysz, ale oczywiście byłbym znacznie spokojniejszy, gdybym mógł uważać pana za wytwór halucynacji. – Tu spostrzegł się i dodał: - O, przepraszam!...”
Okazało się jednak, że „nie taki diabeł straszny, jak go malują”. „Ekipa” Wolanda pomogła kochankom – „przywróciła” mistrzowi rękopis dzieła, wróżąc, że przyniesie mu ono jeszcze niejedną niespodziankę, a być może i sławę oraz zabrała ich do pełnego spokoju „wieczystego domu”. Mistrz otrzymał od księcia ciemności przywilej „uwolnienia” bohatera swojej powieści – Piłata dręczonego od setek lat wyrzutami sumienia.
Mistrz symbolizuje człowieka pragnącego realizować swoje marzenia, które czasem rzeczywistość bezlitośnie unicestwia. Wtedy taki człowiek staje się nieszczęśliwy, traci wiarę w sens tego, co robi, zamyka się w sobie, unika innych. Zapasy jego sił życiowych zostają wyczerpane. Dokładnie taki jest bohater Bułhakowa – zbyt wrażliwy, by móc funkcjonować w okrutnej rzeczywistości. Wcześniej uzdolniony, ambitny pisarz, zafascynowany dwoma postaciami – symbolami: Jezusa (Jeszui) i Piłata, po wydrukowaniu fragmentu powieści i licznych krytykach, odrzuca świat realny i świadomie „zamyka się” w szpitalu dla umysłowo chorych, by tam „cierpieć” za prawdę, którą chciał ukazać światu – prawdę o istnieniu Jezusa, zakazaną i negowaną przez ateistyczne środowisko literatów. Przypomina tym samym swojego bohatera – Jeszuę, również cierpiącego, a nawet umierającego w imię prawdy.
„ – Teraz jestem nikim” – mówi reprezentantowi piekieł - Wolandowi i w tym tragicznym wyznaniu słychać bezsilność, brak wiary w siebie, wyrzeczenie się nawet własnej osobowości – próbę zaprzeczenia swemu istnieniu, a przecież musiał w jakiś sposób kochać życie. Wystarczy przypomnieć scenę, jak czule żegnał się z miastem – Moskwą, gdy opuszczał ją na zawsze: „Mistrz patrzył na miasto. W pierwszej chwili zakradł się do jego serca smutek i żal (...)
- Na zawsze!... Zrozumże to – wyszeptał mistrz i oblizał suche, spękane wargi. Zaczął uważnie przysłuchiwać się temu wszystkiemu, co działo się w jego duszy. Wydało mu się, że podniecenie minęło, przekształciło się w poczucie wielkiej, śmiertelnej krzywdy, ale i ono było nietrwałe, przeminęło, zastąpiła je , nie wiedzieć czemu, wyniosła obojętność, a tę z kolei przeczucie wiekuistego spokoju.”
Symbolizuje jednostkę tragiczną, pokonaną przez rzeczywistość, której nie może stawić oporu, ponieważ ta jest zbyt przerażającym i niebezpiecznym „potworem”. Jednocześnie uosabia kogoś, kto walczy i realizuje swoje zamierzenia bez względu na skutek, zawsze jest wierny sobie, za co zostaje nagrodzony, ale już w innym – dużo bardziej przyjaznym i bezpiecznym świecie.Mistrz – charakterystyka postaci
Autor: Ewa PetniakDzięki „przedsiębiorczości” ukochanej Margot ponownie mogli się spotkać. Wówczas mistrz poznał świtę Wolanda, początkowo traktował nowych znajomych sceptycznie, a samego szatana, jak twierdził, wolałby uznawać za wytwór halucynacji. Na pytanie diabła:
„(...) Ale pan wierzy, że to rzeczywiście jestem ja?
Odpowiedział:
- Cóż robić, muszę wierzyć – powiedział przybysz, ale oczywiście byłbym znacznie spokojniejszy, gdybym mógł uważać pana za wytwór halucynacji. – Tu spostrzegł się i dodał: - O, przepraszam!...”
Okazało się jednak, że „nie taki diabeł straszny, jak go malują”. „Ekipa” Wolanda pomogła kochankom – „przywróciła” mistrzowi rękopis dzieła, wróżąc, że przyniesie mu ono jeszcze niejedną niespodziankę, a być może i sławę oraz zabrała ich do pełnego spokoju „wieczystego domu”. Mistrz otrzymał od księcia ciemności przywilej „uwolnienia” bohatera swojej powieści – Piłata dręczonego od setek lat wyrzutami sumienia.
Mistrz symbolizuje człowieka pragnącego realizować swoje marzenia, które czasem rzeczywistość bezlitośnie unicestwia. Wtedy taki człowiek staje się nieszczęśliwy, traci wiarę w sens tego, co robi, zamyka się w sobie, unika innych. Zapasy jego sił życiowych zostają wyczerpane. Dokładnie taki jest bohater Bułhakowa – zbyt wrażliwy, by móc funkcjonować w okrutnej rzeczywistości. Wcześniej uzdolniony, ambitny pisarz, zafascynowany dwoma postaciami – symbolami: Jezusa (Jeszui) i Piłata, po wydrukowaniu fragmentu powieści i licznych krytykach, odrzuca świat realny i świadomie „zamyka się” w szpitalu dla umysłowo chorych, by tam „cierpieć” za prawdę, którą chciał ukazać światu – prawdę o istnieniu Jezusa, zakazaną i negowaną przez ateistyczne środowisko literatów. Przypomina tym samym swojego bohatera – Jeszuę, również cierpiącego, a nawet umierającego w imię prawdy.
„ – Teraz jestem nikim” – mówi reprezentantowi piekieł - Wolandowi i w tym tragicznym wyznaniu słychać bezsilność, brak wiary w siebie, wyrzeczenie się nawet własnej osobowości – próbę zaprzeczenia swemu istnieniu, a przecież musiał w jakiś sposób kochać życie. Wystarczy przypomnieć scenę, jak czule żegnał się z miastem – Moskwą, gdy opuszczał ją na zawsze: „Mistrz patrzył na miasto. W pierwszej chwili zakradł się do jego serca smutek i żal (...)
- Na zawsze!... Zrozumże to – wyszeptał mistrz i oblizał suche, spękane wargi. Zaczął uważnie przysłuchiwać się temu wszystkiemu, co działo się w jego duszy. Wydało mu się, że podniecenie minęło, przekształciło się w poczucie wielkiej, śmiertelnej krzywdy, ale i ono było nietrwałe, przeminęło, zastąpiła je , nie wiedzieć czemu, wyniosła obojętność, a tę z kolei przeczucie wiekuistego spokoju.”
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies