Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Opowiadania Żeromskiego
Antoni Potocki „Tydzień” 1895, nr 28:
„Wkrótce po ukazaniu się Siłaczki w tym samym «Głosie» wszczęła się polemika o jej bohatera dr. Obareckiego z Obrzydłówka. Redakcja otrzymała mnóstwo listów z zapadłych kątów prowincji, w których czytelnicy, stali i przygodni, już to napadali na Obareckiego, już to wymyślali na swój własny «Obrzydłówek», tj. Kozienice, Grójec, Kutno lub inny Pacanów. «Obrzydłówek» stał się w sferze młodej, rozjeżdżającej się z uniwersytetów inteligencji synonimem zapadłej, prowincjonalnej dziury, a dr Obarecki – przezwiskiem przeciętnego «pioniera cywilizacji», wyruszającego z ideami i zamiarami na posadę do Obrzydłówka (…)”.
„Taki był debiut p. Żeromskiego; coś, takie «coś» nie dające się odpędzić, coś bardzo znanego, jakiś ból współczesny, jakieś troski dnia bieżącego przynosiła każda jego nowela. I nie była to tzw. tendencja utworu, nie był to morał na końcu noweli, czekający wraz z wrażeniem niesmaku na czytelnika, ale taki już właściwy autorowi kąt patrzenia na rzeczy”.
Władysław Jabłonowski, „Tygodnik Ilustrowany” 1896, nr 5:
„A temata Opowiadań jakże są pyszne i w myśli bogate! Jak z duszy naszej wyciskają wszystko, co najlepsze, by współczuć z niedolą innych, tragizmem niektórych położeń życiowych – bezbrzeżnym smutkiem i złem nie do naprawienia (…) A wszystko to nie łechce nas niesmaczną sensacją i nerwów zgiełkliwą jaskrawością nie targa – lecz w głąb istoty własnej nie wpycha i uczy prostoty rzewnej i skruchy bezobłudnej, i każe czuć silnie, i myśleć… bez końca”.
Stanisław Wyrzykowski, „Życie” 1897, nr 8:
„Rozdzióbią nas kruki, wrony…czytano z zapartym tchem, ze łzami bólu w oczach, czytano, jak się słucha pieklonego i szczerego opowiadania o zdarzeniu strasznym, a bardzo wszystkich obchodzącym (…) Zych ma właściwy sobie, a dość niezwykły sposób opowiadania. Odstępuje często głównego wątku, gubi się w szczegółach, kreśli mimochodem wprost cudne opisy przyrody, rzuca jakby od niechcenia refleksje, pełne zwrotów niespodziewanych i zastanawiających, a potem nagle, prawie bez wysiłku zdobywa się na epizod, w którym jak w ogniu skupia wszystkie siły swego talentu. Najgłówniejszą z nich i najświetniejszą jest głębokie, z trudem nieledwie hamowane uczucie, które przenika wszystkie utwory Zycha”.
Antoni Lange, „Przegląd Tygodniowy” 1895, nr 37:Krytyczne opinie o „Opowiadaniach” Stefana Żeromskiego
Autor: Jakub RudnickiAntoni Potocki „Tydzień” 1895, nr 28:
„Wkrótce po ukazaniu się Siłaczki w tym samym «Głosie» wszczęła się polemika o jej bohatera dr. Obareckiego z Obrzydłówka. Redakcja otrzymała mnóstwo listów z zapadłych kątów prowincji, w których czytelnicy, stali i przygodni, już to napadali na Obareckiego, już to wymyślali na swój własny «Obrzydłówek», tj. Kozienice, Grójec, Kutno lub inny Pacanów. «Obrzydłówek» stał się w sferze młodej, rozjeżdżającej się z uniwersytetów inteligencji synonimem zapadłej, prowincjonalnej dziury, a dr Obarecki – przezwiskiem przeciętnego «pioniera cywilizacji», wyruszającego z ideami i zamiarami na posadę do Obrzydłówka (…)”.
„Taki był debiut p. Żeromskiego; coś, takie «coś» nie dające się odpędzić, coś bardzo znanego, jakiś ból współczesny, jakieś troski dnia bieżącego przynosiła każda jego nowela. I nie była to tzw. tendencja utworu, nie był to morał na końcu noweli, czekający wraz z wrażeniem niesmaku na czytelnika, ale taki już właściwy autorowi kąt patrzenia na rzeczy”.
Władysław Jabłonowski, „Tygodnik Ilustrowany” 1896, nr 5:
„A temata Opowiadań jakże są pyszne i w myśli bogate! Jak z duszy naszej wyciskają wszystko, co najlepsze, by współczuć z niedolą innych, tragizmem niektórych położeń życiowych – bezbrzeżnym smutkiem i złem nie do naprawienia (…) A wszystko to nie łechce nas niesmaczną sensacją i nerwów zgiełkliwą jaskrawością nie targa – lecz w głąb istoty własnej nie wpycha i uczy prostoty rzewnej i skruchy bezobłudnej, i każe czuć silnie, i myśleć… bez końca”.
Stanisław Wyrzykowski, „Życie” 1897, nr 8:
„Rozdzióbią nas kruki, wrony…czytano z zapartym tchem, ze łzami bólu w oczach, czytano, jak się słucha pieklonego i szczerego opowiadania o zdarzeniu strasznym, a bardzo wszystkich obchodzącym (…) Zych ma właściwy sobie, a dość niezwykły sposób opowiadania. Odstępuje często głównego wątku, gubi się w szczegółach, kreśli mimochodem wprost cudne opisy przyrody, rzuca jakby od niechcenia refleksje, pełne zwrotów niespodziewanych i zastanawiających, a potem nagle, prawie bez wysiłku zdobywa się na epizod, w którym jak w ogniu skupia wszystkie siły swego talentu. Najgłówniejszą z nich i najświetniejszą jest głębokie, z trudem nieledwie hamowane uczucie, które przenika wszystkie utwory Zycha”.
„P. Żeromski ma swój specyficzny punkt widzenia, z którego patrzy na społeczeństwo. Społeczeństwo jego – to świat rozbity i wywrócony do góry nogami; nic tu nie jest na swoim miejscu, wszystko w ruchu, nieustalone, wszystko zda się, zmieniło swoje położenie (…) Jest to, jak widzimy, grubiański realista i zarazem głęboki psycholog; jest to chłopoman-społecznik, który do połowy jeszcze zatrąca cyganerią studencką, i zarazem trzeźwy myśliciel, który widzi w świecie dzisiejszym przede wszystkim wymianę stanowisk; rozkochany w naturze malarz-panteista”.
Wiktor Gomulicki, „Kraj” 1895, nr 38:
„Z Opowiadań można też wyprowadzić jedno uogólnienie; że ludzie odczuwający bodźce umysłowe są, a przynajmniej w warunkach normalnych przynajmniej zawsze bywają, równie czułymi na zjawiska moralne”.
Konstancja Morawska, „Przegląd Polski” 1986, t. 119:
„I cóż, że mistrzowska ręka roztacza przed nami najcudowniejsze obrazy przyrody, kiedy ilekroć człowiek na tym tle wystąpi, zawsze bywa on biedny lub głupi, zły lub nieszczęśliwy (…) Przede wszystkim chcielibyśmy wytrącić z naszej literatury pewną manierę zapożyczoną od Zoli, traktowania ludu zrównaniem chłopa z bydlęciem (!), przyznawaniem mu ślepych tylko instynktów (…) Szkoda talentu na takie dorywcze wizerunki, upokarzające dla ludzkości, dla narodu”.
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:

kontakt | polityka cookies