Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Wesele
taki wieje trupi ciąg”.
Gdy postać zaczyna znikać, rozdarta wewnętrznie Marysia woła rozpaczliwie:
„Stój, ach, stój!”.
Scena 6
Marysia, Wojtek
Wojtek, usłyszawszy krzyk żony, podbiega do wystraszonej. Gdy zauważa, że jest bardzo blada i roztrzęsiona, ta wyjaśnia swój stan chłodem panującym w izbie. Gdy z kolei pyta o rumieńce na jej policzkach, ta odpowiada:
„Z twojego patrzenia;
przytul mnie, Wojtecku, do siebie,
wole ciebie, wole ciebie”.
Wojtek przytula ją mocno i nuci jej do ucha przyśpiewkę
Scena 7
Stańczyk, Dziennikarz
Dialog, jaki zrodził się między Dziennikarzem a kolejną zjawą – Stańczykiem, można śmiało nazwać konfrontacją ucznia ze swoim mistrzem
Stańczyk uchodził w ówczesnych czasach za symbol politycznej mądrości, a także był utożsamiany z poglądami konserwatywnymi.
Stańczyk uosabia mit, a Dziennikarz jest reprezentantem rzeczywistości. Dziennikarz uznaje błazna za wielkiego męża, nazywa go nawet „Ojcem”. Stańczyk zaczyna rozmowę od ataku na obecną inteligencję:
”(…) błaznów coraz więcej macie,
nieomal błazeńskie wiece”.
Dziennikarz żali się, że w społeczeństwie polskim z każdym dniem gaśnie wola działania w narodowej sprawie, że brakuje pomysłów na odzyskanie niepodległości:
„Trzeba by do służby narodu
błaznów całego zastępu;
palą się hajduki w męce,
z własnego bolu się śmieją;
gasną świece narodowe,
okropne rzeczy się dzieją,
śmiechem i szyderstwem biegu
obudzić, ośmielić zdolne
serce spodlone, niewolne,
które naszą krew zaprawia”.
Stańczyk natychmiastowo ripostuje, zarzucając dziennikarzowi:
„A wolicie spać”.
Na co ten przyznaje rację i opowiada o swej działalności, czyli pisaniu artykułów „usypiających” naród:
„Usypiam duszę mą biedną
i usypiam brata mego;
wszystko jedno, wszystko jedno,
tyle złego, co dobrego,
okropne rzeczy się dzieją”.
W dalszej konwersacji Stańczyk karci Dziennikarza, że zamiast działać, ciągle narzeka i rozpamiętuje błędy i grzechy przodków. Mężczyzna usprawiedliwia się:
„Wina ojca idzie w syna;
niegodnych synowie niegodni (…)”
W tym momencie pojawia się motyw narodowej odpowiedzialności za winy przodków. Dalej Dziennikarz żali się błaznowi, mówiąc o swojej słabości:
„Rozbrat wieczny
duszy z ciałem, ciała z duszą;
w nim się słabi kruszą -
miecz do walki obosieczny -
myśmy słabi. - Wielkość gniecie (…)”
Stańczyk po raz kolejny ironizuje i demaskuje słabość Dziennikarza, błazen zarzuca, że ten za dużo rozprawia o zmarłych:
„Tyle żalów o nieswoje!?
A cóż tobie niepokoje
tych, co w grobach leżą?”
Po czym oskarża go o przyczynienie się do pogrążenia narodu polskiego w żałobie i marazmie, zamiast uświadamiać mu siły. Za symbol narodowej potęgi Polaków Stańczyk uznaje Dzwon Zygmunta:
”Dzwon królewski: -
Siedziałem u królewskich stóp,
królewski za mną dwór
(…)
Patrzali wszyscy w górę,
a dzwon wschodził -
zawisnął u szczytów
i z wyżyn się rozdzwonił:
głos leciał, polatał,
kołysał się górnie,
wysoko, podchmurnie -
a tłum się wielki pokłonił.
Pojrzałem na króla,
a król się zapłonił...
Dzwon dzwonił”.
Opis dzwonu jest inspirowany obrazem Jana Matejki „Zygmunt Stary słuchający dzwonu”
Stańczyk wspomina o wstydzie za obecnie rządzących Polską:
”(…) sromota, sromota, wstyd
palący wstyd”.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21
a) potęgi Polaków
b) władzy Polaków
c) mądrości Polaków
d) tchórzostwa Polaków
Rozwiązanie
Złotą podkowę znalazł:
a) Jasiek
b) Kuba
c) Gospodarz
d) Staszek
Rozwiązanie
Chochoł gra na:
a) flecie
b) organach
c) skrzypcach
d) fujarce
Rozwiązanie
Więcej pytań
Partner serwisu: 
kontakt | polityka cookies
„Wesele” - streszczenie szczegółowe
Gdy postać zaczyna znikać, rozdarta wewnętrznie Marysia woła rozpaczliwie:
„Stój, ach, stój!”.
Scena 6
Marysia, Wojtek
Wojtek, usłyszawszy krzyk żony, podbiega do wystraszonej. Gdy zauważa, że jest bardzo blada i roztrzęsiona, ta wyjaśnia swój stan chłodem panującym w izbie. Gdy z kolei pyta o rumieńce na jej policzkach, ta odpowiada:
„Z twojego patrzenia;
przytul mnie, Wojtecku, do siebie,
wole ciebie, wole ciebie”.
Wojtek przytula ją mocno i nuci jej do ucha przyśpiewkę
Scena 7
Stańczyk, Dziennikarz
Dialog, jaki zrodził się między Dziennikarzem a kolejną zjawą – Stańczykiem, można śmiało nazwać konfrontacją ucznia ze swoim mistrzem
Stańczyk uchodził w ówczesnych czasach za symbol politycznej mądrości, a także był utożsamiany z poglądami konserwatywnymi.
Stańczyk uosabia mit, a Dziennikarz jest reprezentantem rzeczywistości. Dziennikarz uznaje błazna za wielkiego męża, nazywa go nawet „Ojcem”. Stańczyk zaczyna rozmowę od ataku na obecną inteligencję:
”(…) błaznów coraz więcej macie,
nieomal błazeńskie wiece”.
Dziennikarz żali się, że w społeczeństwie polskim z każdym dniem gaśnie wola działania w narodowej sprawie, że brakuje pomysłów na odzyskanie niepodległości:
„Trzeba by do służby narodu
błaznów całego zastępu;
palą się hajduki w męce,
z własnego bolu się śmieją;
gasną świece narodowe,
okropne rzeczy się dzieją,
śmiechem i szyderstwem biegu
obudzić, ośmielić zdolne
serce spodlone, niewolne,
które naszą krew zaprawia”.
Stańczyk natychmiastowo ripostuje, zarzucając dziennikarzowi:
„A wolicie spać”.
Na co ten przyznaje rację i opowiada o swej działalności, czyli pisaniu artykułów „usypiających” naród:
„Usypiam duszę mą biedną
i usypiam brata mego;
wszystko jedno, wszystko jedno,
tyle złego, co dobrego,
okropne rzeczy się dzieją”.
W dalszej konwersacji Stańczyk karci Dziennikarza, że zamiast działać, ciągle narzeka i rozpamiętuje błędy i grzechy przodków. Mężczyzna usprawiedliwia się:
„Wina ojca idzie w syna;
niegodnych synowie niegodni (…)”
W tym momencie pojawia się motyw narodowej odpowiedzialności za winy przodków. Dalej Dziennikarz żali się błaznowi, mówiąc o swojej słabości:
„Rozbrat wieczny
duszy z ciałem, ciała z duszą;
w nim się słabi kruszą -
miecz do walki obosieczny -
myśmy słabi. - Wielkość gniecie (…)”
Stańczyk po raz kolejny ironizuje i demaskuje słabość Dziennikarza, błazen zarzuca, że ten za dużo rozprawia o zmarłych:
„Tyle żalów o nieswoje!?
A cóż tobie niepokoje
tych, co w grobach leżą?”
Po czym oskarża go o przyczynienie się do pogrążenia narodu polskiego w żałobie i marazmie, zamiast uświadamiać mu siły. Za symbol narodowej potęgi Polaków Stańczyk uznaje Dzwon Zygmunta:
”Dzwon królewski: -
Siedziałem u królewskich stóp,
królewski za mną dwór
(…)
Patrzali wszyscy w górę,
a dzwon wschodził -
zawisnął u szczytów
i z wyżyn się rozdzwonił:
głos leciał, polatał,
kołysał się górnie,
wysoko, podchmurnie -
a tłum się wielki pokłonił.
Pojrzałem na króla,
a król się zapłonił...
Dzwon dzwonił”.
Opis dzwonu jest inspirowany obrazem Jana Matejki „Zygmunt Stary słuchający dzwonu”
Stańczyk wspomina o wstydzie za obecnie rządzących Polską:
”(…) sromota, sromota, wstyd
palący wstyd”.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21
Szybki test:
Dzwon Zygmunta to wg Stańczyka symbol:a) potęgi Polaków
b) władzy Polaków
c) mądrości Polaków
d) tchórzostwa Polaków
Rozwiązanie
Złotą podkowę znalazł:
a) Jasiek
b) Kuba
c) Gospodarz
d) Staszek
Rozwiązanie
Chochoł gra na:
a) flecie
b) organach
c) skrzypcach
d) fujarce
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:

kontakt | polityka cookies