Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Potop
Bohaterem kierowała najpierw niepohamowana chęć zemsty. To właśnie żądza pomszczenia towarzyszy doprowadziła, że stał się ludobójcą i stracił szansę na małżeństwo z ukochaną panną. Zasady, którymi się kierował, sprowadzały się do kilku podstawowych punktów. Po pierwsze, śmierć należało pomścić bez względu na przyczynę i konsekwencję, po drugie: należało zdobyć to, czego się pragnie. Kawaler nie cofnął się przed porwaniem Oleńki, czym jeszcze bardziej zniechęcił ją do swej osoby.
Kmicic jest walecznym i odważnym obrońcą ojczyzny. Nie zraziwszy się nadchodzącą klęską, nie przestawał walczyć w imię Rzeczypospolitej, ponieważ w bitwie czuł się jak w swym żywiole. Pole walki było jego naturalnym środowiskiem, a jedynym celem zwycięstwo. Gotów był wielokrotnie oddać swe życie za wolność ojczyzny, co widzimy na przykład podczas bohaterskiego wysadzenia kolumbryny podczas obrony klasztoru w Częstochowie: „Kmicic nie tylko był człowiek odważny, lecz i zuchwały. Myśl rozsadzenia olbrzymiej kolumbryny radowała do głębi jego duszę, nie tylko jako bohaterstwo, nie tylko jako niepożyta dla oblężonych przysługa, ale jako okrutna psota wyrządzona Szwedom. Wyobrażał sobie: jak się przerażą, jak Miller będzie zębami zgrzytał, jak będzie poglądał w niemocy na owe mury, i chwilami śmiech pusty go brał. I jak sam poprzednio mówił: nie doznawał żadnej rzewliwości ni strachów, ni niepokojów, ani mu do głowy nie przychodziło na jak straszne sam naraża się niebezpieczeństwo. Szedł tak, jak idzie żak do cudzego ogrodu szkodę w jabłkach czynić. Przypomniały mu się dawne czasy, kiedy to Chowańskiego podchodził i nocami wkradał się do trzydziestotysięcznego obozu w dwieście takich jak sam zabijaków”. Dzięki posiadaniu takich cech, jak umiejętność posługiwania się szablą (pobierał lekcje u Wołodyjowskiego), doskonała jazda na koniu, jak również „szaleńcza odwaga”, niepohamowanie w boju Kmicic wielokrotnie ratował życie towarzyszom walki czy po prostu atakowanym przez wroga.
Andrzej był prawdziwym bohaterem, lecz Sienkiewicz nie chciał, by był bohaterem statycznym, jednolitym, jednowymiarowym. Dlatego też postać zostaje wplątana w intrygę zdrajców Radziwiłłów, którym bezgranicznie ufał. Za popełnione przez nich błędy płacił przez resztę powieści. Droga, którą przeszedł od pamiętnej nocy w Kiejdanach była wyboista i usłana raczej kolcami, niż różami. Poznając swą pomyłkę, odczuwał rozterki wewnętrzne: „Oto pragnę obmyć się z grzechów moich, nowy żywot rozpocząć i ojczyźnie poczciwie służyć, ale nie wiem jak, bom głupi”.
Powodów „wyjścia z twarzą” z oskarżenia o zdradę było kilka. Po pierwsze, Kmicic nigdy się nie poddał, nie zwątpił w Opatrzność Boską, pod opiekę której skierował się po odkryciu spisku. Gdy zdał sobie sprawę, że nie będzie mógł odkupić win pod zhańbionym nazwiskiem – walczył pod przybranym. Od chwili „zamiany” w Babinicza w Andrzeju zaczęły zachodzić poważniejsze zmiany. Poświęcając życie ojczyźnie, rezygnując z osobistego szczęścia, domu, chorąży okazuje się być człowiekiem pobożnym, sprawiedliwym, wiernym. W najcięższych momentach walki ze Szwedami zawsze znajdował wyjście z opresji, nigdy nie stracił wiary w zwycięstwo, w słuszność ciągłych bitew, rozbijania podjazdów, pościgów. Udało mu się miedzy innymi ostrzec wojska konfederackie przed niebezpieczeństwem grożącym im ze strony Radziwiłła, ocalić starostę Łuszczewskiego, ostrzec księdza Kordeckiego, wziąć udział w obronie Jasnej Góry, ochronić króla Jana Kazimierza w Tatrach, walczyć ze Szwedami na czele oddziału Tatarów, ocalić Wołmontowicze (zadośćuczynienie) czy uczestniczyć w wojnie z wojskami Rakoczego.Charakterystyka Andrzeja Kmicica / Babinicza
Autor: Karolina MarlgaBohaterem kierowała najpierw niepohamowana chęć zemsty. To właśnie żądza pomszczenia towarzyszy doprowadziła, że stał się ludobójcą i stracił szansę na małżeństwo z ukochaną panną. Zasady, którymi się kierował, sprowadzały się do kilku podstawowych punktów. Po pierwsze, śmierć należało pomścić bez względu na przyczynę i konsekwencję, po drugie: należało zdobyć to, czego się pragnie. Kawaler nie cofnął się przed porwaniem Oleńki, czym jeszcze bardziej zniechęcił ją do swej osoby.
Kmicic jest walecznym i odważnym obrońcą ojczyzny. Nie zraziwszy się nadchodzącą klęską, nie przestawał walczyć w imię Rzeczypospolitej, ponieważ w bitwie czuł się jak w swym żywiole. Pole walki było jego naturalnym środowiskiem, a jedynym celem zwycięstwo. Gotów był wielokrotnie oddać swe życie za wolność ojczyzny, co widzimy na przykład podczas bohaterskiego wysadzenia kolumbryny podczas obrony klasztoru w Częstochowie: „Kmicic nie tylko był człowiek odważny, lecz i zuchwały. Myśl rozsadzenia olbrzymiej kolumbryny radowała do głębi jego duszę, nie tylko jako bohaterstwo, nie tylko jako niepożyta dla oblężonych przysługa, ale jako okrutna psota wyrządzona Szwedom. Wyobrażał sobie: jak się przerażą, jak Miller będzie zębami zgrzytał, jak będzie poglądał w niemocy na owe mury, i chwilami śmiech pusty go brał. I jak sam poprzednio mówił: nie doznawał żadnej rzewliwości ni strachów, ni niepokojów, ani mu do głowy nie przychodziło na jak straszne sam naraża się niebezpieczeństwo. Szedł tak, jak idzie żak do cudzego ogrodu szkodę w jabłkach czynić. Przypomniały mu się dawne czasy, kiedy to Chowańskiego podchodził i nocami wkradał się do trzydziestotysięcznego obozu w dwieście takich jak sam zabijaków”. Dzięki posiadaniu takich cech, jak umiejętność posługiwania się szablą (pobierał lekcje u Wołodyjowskiego), doskonała jazda na koniu, jak również „szaleńcza odwaga”, niepohamowanie w boju Kmicic wielokrotnie ratował życie towarzyszom walki czy po prostu atakowanym przez wroga.
Andrzej był prawdziwym bohaterem, lecz Sienkiewicz nie chciał, by był bohaterem statycznym, jednolitym, jednowymiarowym. Dlatego też postać zostaje wplątana w intrygę zdrajców Radziwiłłów, którym bezgranicznie ufał. Za popełnione przez nich błędy płacił przez resztę powieści. Droga, którą przeszedł od pamiętnej nocy w Kiejdanach była wyboista i usłana raczej kolcami, niż różami. Poznając swą pomyłkę, odczuwał rozterki wewnętrzne: „Oto pragnę obmyć się z grzechów moich, nowy żywot rozpocząć i ojczyźnie poczciwie służyć, ale nie wiem jak, bom głupi”.
Wszystko, co czynił, było spowodowane chęcią odzyskania dobrego imienia. Nie chodziło mu jednak tak o opinie żołnierzy, szlachty laudańskiej czy społeczeństwa, jak o stosunek Oleńki. Pokochał tę pannę od pierwszej chwili, gdy tylko ujrzał ją w izbie czeladnej w Wodoktach. Od tego spotkania cały jego światopogląd uległ zmianie. Gdy panna zarzuciła mu, że jest pod złym wpływem kompanów („Bo nie pójdę za człowieka, na którym ciążą łzy ludzkie i krew ludzka, którego palcami wytykają, banitem, rozbójnikiem zowią i za zdrajcę mają”), gotowy był zerwać z nimi wszelkie kontakty, by tylko powrócić do jej łask. Gdy z kolei nazwała go podczas uczty w Kiejdanach „Zdrajcą!”, przekonanie jej o nieświadomości swej winy nie było już takie łatwe. Stanowiło to jednak motor jego działania.
strona: 1 2 3
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies