Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Zemsta
- Witam Wielce Szanownego Pana! Jestem przedstawicielem pisma „Wieści i Nowe i Najnowsze”. Dziękuję za zgodę na wywiad. Wiele słyszałem o Pańskich dokonaniach, lecz chcę, by czytelnicy dowiedzieli się o nich od Pana. Może na początek się Pan przedstawi?
- Jestem Papkin – lew Północy… Hmm mam wrażenie, że komuś już to mówiłem… No cóż, w swoim krótkim życiu zwiedziłem wiele krain, wiele podróżowałem. Znają mnie w Szwecji, Włoszech, Niemczech, a właściwie sława moja obiegła cały świat.
- Czym się Pan wsławił?
- Ooo… to przede wszystkim moja odwaga. Zawsze stawałem do boju w pierwszym szeregu. W ogóle walka to moje życie, nie znoszę spokojnych czasów.
- Właśnie widzę, że ma pan przypasaną do boku szablę…
- Tak to moja duma – Artemiza. Towarzyszy mi nieustannie. Jak czuła kochanka.
- Jeśli już o kochankach mowa…
- Cisza. W tym temacie nie ma ode mnie bieglejszego znawcy. Kochały mnie kobiety na całym świecie. Podziwiały moje męstwo i rycerskość, padały mi do stóp.
- I z żadną się Pan nie związał?
- Ach, była kiedyś jedna dama, która podbiła moje serce. Planowałem nawet ożenić się z nią. Byłem gotów wskoczyć za nią w ogień, obiecać jej wielotygodniowe milczenie, wielomiesięczny post. Cóż z tego, kiedy dziewczyna zażądała niemożliwego. Kazała przywieźć z dalekich stron krokodyla. Wyobrażacie Państwo sobie? „Krokodyla daj mi luby” - powiedziała. Musiałem ustąpić. Oddałem Klarę Wacławowi.
- Wiem, że z zadań zleconych przez Cześnika wywiązywał się Pan znakomicie.
- O tak. To ja doprowadziłem do jego związku z Podstoliną. Wyswatałem go. Ja także dowodziłem pachołkami w bitwie o mur graniczny. Stałem z przodu i dzielnie atakowałem przeciwnika swą szpadą. Podjąłem się także bardzo trudnego wyzwania. Udałem się z poselstwem do Rejenta. Wymagało to wielkiej odwagi. Ten podstępny człowiek próbował otruć mnie winem! Wyobrażacie sobie Państwo? Mnie! Otruć! Ale Papkina pozbyć się – to nie jest łatwa sprawa.
- Słyszałem, że zaczął Pan pisać testament.
- Brednie tam! Testament. Zresztą każdy powinien zabezpieczyć się na ostatnią chwilę. Pracując dla Cześnika nigdy nie wiem, jak trudnemu zadaniu przyjdzie mi sprostać. Jestem tylko narzędziem w jego rękach.
- Czy tak zacny mąż jak Pan nie dorobił się wielkiej fortuny?
- Owszem. A jakże. Tylko chwilowo jest pod zastawem. Posiadam między innymi sławną kolekcję motyli. Jest warta bardzo wiele, ale to pamiątka, więc sprzedać jej nie sprzeda. Zastaw to inna sprawa. Mam także oryginalną angielską gitarę. Tyle wystarczy, by człowiek był szczęśliwy. Poza tym zawsze jestem gotów, by zostawić wszystko i wybrać się na nowy, nieznany i niebezpieczny szlak. Takie jest moje całe życie.
- Dziękuję serdecznie za szczere wypowiedzi. Do zobaczenia więc na szlaku. Powodzenia!
- Kłaniam się nisko.
Partner serwisu:
kontakt | polityka cookies
Wywiad z Papkinem, postacią z „Zemsty" Aleksandra Fredry
Autor: Jakub Rudnicki- Witam Wielce Szanownego Pana! Jestem przedstawicielem pisma „Wieści i Nowe i Najnowsze”. Dziękuję za zgodę na wywiad. Wiele słyszałem o Pańskich dokonaniach, lecz chcę, by czytelnicy dowiedzieli się o nich od Pana. Może na początek się Pan przedstawi?
- Jestem Papkin – lew Północy… Hmm mam wrażenie, że komuś już to mówiłem… No cóż, w swoim krótkim życiu zwiedziłem wiele krain, wiele podróżowałem. Znają mnie w Szwecji, Włoszech, Niemczech, a właściwie sława moja obiegła cały świat.
- Czym się Pan wsławił?
- Ooo… to przede wszystkim moja odwaga. Zawsze stawałem do boju w pierwszym szeregu. W ogóle walka to moje życie, nie znoszę spokojnych czasów.
- Właśnie widzę, że ma pan przypasaną do boku szablę…
- Tak to moja duma – Artemiza. Towarzyszy mi nieustannie. Jak czuła kochanka.
- Jeśli już o kochankach mowa…
- Cisza. W tym temacie nie ma ode mnie bieglejszego znawcy. Kochały mnie kobiety na całym świecie. Podziwiały moje męstwo i rycerskość, padały mi do stóp.
- I z żadną się Pan nie związał?
- Ach, była kiedyś jedna dama, która podbiła moje serce. Planowałem nawet ożenić się z nią. Byłem gotów wskoczyć za nią w ogień, obiecać jej wielotygodniowe milczenie, wielomiesięczny post. Cóż z tego, kiedy dziewczyna zażądała niemożliwego. Kazała przywieźć z dalekich stron krokodyla. Wyobrażacie Państwo sobie? „Krokodyla daj mi luby” - powiedziała. Musiałem ustąpić. Oddałem Klarę Wacławowi.
- Wiem, że z zadań zleconych przez Cześnika wywiązywał się Pan znakomicie.
- O tak. To ja doprowadziłem do jego związku z Podstoliną. Wyswatałem go. Ja także dowodziłem pachołkami w bitwie o mur graniczny. Stałem z przodu i dzielnie atakowałem przeciwnika swą szpadą. Podjąłem się także bardzo trudnego wyzwania. Udałem się z poselstwem do Rejenta. Wymagało to wielkiej odwagi. Ten podstępny człowiek próbował otruć mnie winem! Wyobrażacie sobie Państwo? Mnie! Otruć! Ale Papkina pozbyć się – to nie jest łatwa sprawa.
- Słyszałem, że zaczął Pan pisać testament.
- Brednie tam! Testament. Zresztą każdy powinien zabezpieczyć się na ostatnią chwilę. Pracując dla Cześnika nigdy nie wiem, jak trudnemu zadaniu przyjdzie mi sprostać. Jestem tylko narzędziem w jego rękach.
- Czy tak zacny mąż jak Pan nie dorobił się wielkiej fortuny?
- Owszem. A jakże. Tylko chwilowo jest pod zastawem. Posiadam między innymi sławną kolekcję motyli. Jest warta bardzo wiele, ale to pamiątka, więc sprzedać jej nie sprzeda. Zastaw to inna sprawa. Mam także oryginalną angielską gitarę. Tyle wystarczy, by człowiek był szczęśliwy. Poza tym zawsze jestem gotów, by zostawić wszystko i wybrać się na nowy, nieznany i niebezpieczny szlak. Takie jest moje całe życie.
- Dziękuję serdecznie za szczere wypowiedzi. Do zobaczenia więc na szlaku. Powodzenia!
- Kłaniam się nisko.
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies