Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nad Niemnem
Na kształt twórczości literackiej Elizy Orzeszkowej w znacznym stopniu wpłynęły wydarzenia z czasów powstanie styczniowego (1863 – 1864): przygotowania, przebieg, klęska zrywu niepodległościowego i jego skutki. Jako dwudziestolatka była żoną starszego od niej o kilkanaście lat, dobrze sytuowanego Piotra Orzeszki. Przebywając w jego majątku w Ludwinowie, uczestniczyła często w spotkaniach szlachty. Brała udział w dyskusjach. Słuchała i widywała tych, którym losy kraju nie były obojętne. Pod znakiem zapytania stała wówczas przyszłość narodu, najbardziej jednak cierpiały warstwy najuboższe. Pisarka angażowała się w sprawy chłopów, założyła wiejską szkółkę i uczyła w niej. Nawiązała współpracę ze studentami – demokratami, osobiście znała Romualda Traugutta – ostatniego dowódcę powstania styczniowego. Wiele razy udzielała mu schronienia w swoim majątku, potajemnie, jako chorego krewnego, przewiozła go prywatną karetą do granicy Królestwa.
„Należała do tego licznego legionu kobiet, które dla powstańców przewoziły pocztę, ubrania i żywność, przygotowywały szarpie, bandaże, utrzymywały kontakt ze światem . Kiedyś musiała połknąć kilka ważnych listów, aby nie dostały się w niepowołane ręce. Innym razem dużo strachu podżyła [!], gdy ją patrol kozacki, przewożąca bieliznę, wysadził z karety. Nic nie znaleziono, bo cały zapas miała na sobie, ale kiedy z powrotem wsiadała, jakaś powstańcza koszula wysunęła się i omal jej nie zdradziła.” (fragment z: A. Siwadłowska, „Powstanie styczniowe w życiu i twórczości” Elizy Orzeszkowej)
O znamionach styczniowej insurekcji autorka „Gloria victis” pisała w listach: „Stałam się dwudziestoletnim świadkiem jednej z katastrof społecznych najokropniejszych, jakie dostępnymi być mogą oczom śmiertelnych. Widziałam domy ludne i gwarne wymiecione z ludzi, jak w średniowieczne mory, wielkie mogiły wznoszące się wśród lasów, kryjące tych, z którymi niedawno tańczyłam, nawiedzane tylko przez leśnych ptaków; widziałam szubienice, rysujące się na niebie suche profile, blade strachy idących na śmierć, konające nadzieje, krwawe bóle, ponure żałoby, orszaki więźniów dzwoniących łańcuchami w drodze na Sybir, z długimi za sobą orszakami rodzin osieroconych i wtrąconych w nędzę. [...] Widziałam najazd zwycięzców, rozpierający się na wszystkich miejscach, depcący wszystko, plwający na wszystko, co było naszym: na resztę ludzi pozostałych na gruncie, na język, religie, zwyczaje.
(...) Nie tylko nie przesadzam, ale na ćwiartce papieru nie mogę zawrzeć tysięcznej treści tej tragedii, która płomieniem i mieczem uderzyła w moje dwudziestoletnie oczy i serce”
Orzeszkowa czuła się w obowiązku opisać i przypominać tamte doniosłe i tragiczne wydarzenia. Uznała, że powinna służyć ojczyźnie w miarę sił, możliwości i zdolności. Wykorzystała w tym celu swój talent pisarski: „To wszystko uczynił ze mną i we mnie rok 1863. Gdyby nie jego młot i dłuto, losy moje byłyby najpewniej inne i prawdopodobnie nie byłabym autorką.” Problematyka jej utworów zaczęła oscylować wokół tematu patriotyzmu, z wykorzystaniem wątku powstania styczniowego. Przekazywane treści, ze względu na cenzurę, nie mogły być wypowiadane wprost. Autorka zagadnienia patriotyczno - historyczne musiała „przemycać” do swoich dzieł. Stosując chwyt kamuflażu, przypominała odbiorcom o obowiązku wierności i służby ojczyźnie. Obraz powstania styczniowego w twórczości Elizy Orzeszkowej
Autor: Ewa PetniakNa kształt twórczości literackiej Elizy Orzeszkowej w znacznym stopniu wpłynęły wydarzenia z czasów powstanie styczniowego (1863 – 1864): przygotowania, przebieg, klęska zrywu niepodległościowego i jego skutki. Jako dwudziestolatka była żoną starszego od niej o kilkanaście lat, dobrze sytuowanego Piotra Orzeszki. Przebywając w jego majątku w Ludwinowie, uczestniczyła często w spotkaniach szlachty. Brała udział w dyskusjach. Słuchała i widywała tych, którym losy kraju nie były obojętne. Pod znakiem zapytania stała wówczas przyszłość narodu, najbardziej jednak cierpiały warstwy najuboższe. Pisarka angażowała się w sprawy chłopów, założyła wiejską szkółkę i uczyła w niej. Nawiązała współpracę ze studentami – demokratami, osobiście znała Romualda Traugutta – ostatniego dowódcę powstania styczniowego. Wiele razy udzielała mu schronienia w swoim majątku, potajemnie, jako chorego krewnego, przewiozła go prywatną karetą do granicy Królestwa.
„Należała do tego licznego legionu kobiet, które dla powstańców przewoziły pocztę, ubrania i żywność, przygotowywały szarpie, bandaże, utrzymywały kontakt
O znamionach styczniowej insurekcji autorka „Gloria victis” pisała w listach: „Stałam się dwudziestoletnim świadkiem jednej z katastrof społecznych najokropniejszych, jakie dostępnymi być mogą oczom śmiertelnych. Widziałam domy ludne i gwarne wymiecione z ludzi, jak w średniowieczne mory, wielkie mogiły wznoszące się wśród lasów, kryjące tych, z którymi niedawno tańczyłam, nawiedzane tylko przez leśnych ptaków; widziałam szubienice, rysujące się na niebie suche profile, blade strachy idących na śmierć, konające nadzieje, krwawe bóle, ponure żałoby, orszaki więźniów dzwoniących łańcuchami w drodze na Sybir, z długimi za sobą orszakami rodzin osieroconych i wtrąconych w nędzę. [...] Widziałam najazd zwycięzców, rozpierający się na wszystkich miejscach, depcący wszystko, plwający na wszystko, co było naszym: na resztę ludzi pozostałych na gruncie, na język, religie, zwyczaje.
(...) Nie tylko nie przesadzam, ale na ćwiartce papieru nie mogę zawrzeć tysięcznej treści tej tragedii, która płomieniem i mieczem uderzyła w moje dwudziestoletnie oczy i serce”
W 1876 roku powstała powieść „Pompalińscy”. W niej to pojawia się postać zakonspirowanego powstańca – Adama Kniksa. Bohater przypomina obłąkanego, często zamyśla się nad jakimiś sprawami, namiętnie czytuje gazety, przez co zaniedbuje gospodarstwo domowe. Nienaturalne zachowanie Kniksa obrazuje przygotowania do zrywu narodowego. Następnie bohater „całą już duszą tonie w tych sprawach ogólnych”, chodzi przygnębiony, milczący, nękają go bóle głowy. Pewnego razu, przejęty, wyrzuca z siebie całą litanię nieszczęść, „które działy się wtedy na świecie... jedno po drugim... całą długą, długą litanię... z tego to wyniknie, mówił, a z tamtego, mówił, znowu tamto (...)”. Na końcu wywodu krzyczy „Przepaść” i w tym jednym słowie pisarka zamyka całą tragedię powstania. Postać obłąkanego to wybieg przeciwko cenzurze. Popowstaniowe represje na Litwie powodowały u niektórych obłęd. Orzeszkowa wykorzystała ten fakt. Obłąkany bohater symbolizował nie tylko klęskę narodowego zrywu, ale również nieszczęście prześladowanych jednostek.
strona: 1 2 3 4
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies