Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nad Niemnem
Benedykt jest właścicielem dworu w Korczynie. Odziedziczył go wraz z ziemią po przodkach, którzy po raz pierwszy pojawili się nad Niemnem przed stu pięćdziesięciu laty. Jego dziad był napoleońskim legionistą, a dzięki ojcu - Stanisławowi - otrzymał stosowne wykształcenie. Ponadto Stanisław sprawiedliwie rozdzielił swoje dobra pomiędzy dzieci: „ (...)przeznaczał ojczysty Korczyn najmłodszemu ze swych dzieci, Benedyktowi, najstarszego, Andrzeja, na folwarku nabytym osadzając i na tych dwóch braci wkładając obowiązek wyposażenia siostry i średniego brata, Dominika, który w dalekim, wielkim mieście studiował nauki prawne.”
W 1861 roku Benedykt ukończył szkołę agronomiczną i osiadł w korczyńskim majątku. Zafascynowany możliwością realizacji „rolniczych” planów, szybko się przekonał, że to tylko złudzenia. Wpływ na jego postawę wywarło powstanie styczniowe, po którym rozpoczęły się represje wobec właścicieli ziemskich – nakładano na nich wysokie podatki, a tym, którzy nie byli w stanie utrzymać ziem, odbierano je. Dlatego korczyński gospodarz po stracie dwóch braci: Andrzeja, który zginął w czasie powstańczych walk i Dominika, skazanego na zesłanie za udział w zrywie, a potem całkowicie poddanego rusyfikacji, zajął się heroiczną walką o utrzymanie posiadłości.
Czasem ta walka nosiła pozory walki z wiatrakami i wydawała mu się bezsensowna. Od codziennych utrapień posiwiał, a na jego twarzy i czole pojawiły się zmarszczki: „ (...) postać jego odcinała się w pełni swych silnych i ciężkich zarysów i że można mu było policzyć wszystkie zmarszczki na czole i policzkach i wszystkie białe nitki w gęstych i ciemnych włosach.”
Niekiedy uśmiechał się żartobliwie i pociągał w dół długie wąsy. Ten teatralny, ale i podświadomy gest, towarzyszył mu także w chwilach zdenerwowania. Do jego kłopotów przyczyniała się również niemożność porozumienia z żoną. Emilia żyła w wyimaginowanym świecie. Benedykt nie miał do niego wstępu. Nie rozumiała konieczności walki o utrzymanie ziemi, a on nie miał czasu by podzielać jej subtelne, „wyższe” pasje. Obydwoje żyli w pozornej zgodzie, przyjmując czasem przyjaciół i wydając rzadkie przyjęcia.
Z synem – młodym i „oczarowanym” techniką Witoldem również nie znajdowali wspólnego języka. Benedyktowi wydawało się, że wszystko ich dzieli, lecz sprawa wyjaśniła się, gdy Widzio, jako wysłannik chłopów z bohatyrowickiego zaścianka, przyszedł łagodzić spór między rodem Korczyńskich a Bohatyrowiczów. Z ust syna, usłyszał o sobie wiele negatywnych opinii. Niezbyt dobre zdanie mieli o nim zaściankowi sąsiedzi: „Raz pan Korczyński na całe pole i przed gromadą ludzi od próżniaków i hultajów nas łajał (...) żeby pan Korczyński po ludzku i po bratersku z nami żył i postępował, może by i sam na takiej kalkulacji lepiej wychodził (...)” Benedykt Korczyński - charakterystyka
Autor: Ewa PetniakBenedykt jest właścicielem dworu w Korczynie. Odziedziczył go wraz z ziemią po przodkach, którzy po raz pierwszy pojawili się nad Niemnem przed stu pięćdziesięciu laty. Jego dziad był napoleońskim legionistą, a dzięki ojcu - Stanisławowi - otrzymał stosowne wykształcenie. Ponadto Stanisław sprawiedliwie rozdzielił swoje dobra pomiędzy dzieci: „ (...)przeznaczał ojczysty Korczyn najmłodszemu ze swych dzieci, Benedyktowi, najstarszego, Andrzeja, na folwarku nabytym osadzając i na tych dwóch braci wkładając obowiązek wyposażenia siostry i średniego brata, Dominika, który w dalekim, wielkim mieście studiował nauki prawne.”
W 1861 roku Benedykt ukończył szkołę agronomiczną i osiadł w korczyńskim majątku. Zafascynowany możliwością realizacji „rolniczych” planów, szybko się przekonał, że to tylko złudzenia. Wpływ na jego postawę wywarło powstanie styczniowe, po którym rozpoczęły się represje wobec właścicieli ziemskich – nakładano na nich wysokie podatki, a tym, którzy nie byli w stanie utrzymać ziem, odbierano je. Dlatego korczyński gospodarz po stracie dwóch braci: Andrzeja, który zginął w czasie powstańczych walk i Dominika, skazanego na zesłanie za udział w zrywie, a potem całkowicie poddanego rusyfikacji, zajął się heroiczną walką o utrzymanie posiadłości.
Czasem ta walka nosiła pozory walki z wiatrakami i wydawała mu się bezsensowna. Od codziennych utrapień posiwiał, a na jego twarzy i czole pojawiły się zmarszczki: „ (...) postać jego odcinała się w pełni swych silnych i ciężkich zarysów i że można mu było policzyć wszystkie zmarszczki na czole i policzkach i wszystkie białe nitki w gęstych i ciemnych włosach.”
Niekiedy uśmiechał się żartobliwie i pociągał w dół długie wąsy. Ten teatralny, ale i podświadomy gest, towarzyszył mu także w chwilach zdenerwowania. Do jego kłopotów przyczyniała się również niemożność porozumienia z żoną. Emilia żyła w wyimaginowanym świecie. Benedykt nie miał do niego wstępu. Nie rozumiała konieczności walki o utrzymanie ziemi, a on nie miał czasu by podzielać jej subtelne, „wyższe” pasje. Obydwoje żyli w pozornej zgodzie, przyjmując czasem przyjaciół i wydając rzadkie przyjęcia.
Poruszyło to sumieniem Benedykta i w imię ideałów solidaryzmu społecznego, o który dawno temu zabiegali i walczyli z bratem Andrzejem, zdecydował pogodzić się z Bohatyrowiczami, a kary pieniężnej, nałożonej na nich z racji przegranego procesu, już nie żądał: „Potem pójdziesz tam do nich i powiesz im, że tej kary sądowej nie żądam już... nie żądam... Istotnie za wielką jest, a w tym, że ich oszuści wyzyskują i do złego prowadzą – moja wina!”
Benedykt jest postacią pozytywną, która w toku dziejowych zamieszek stara się walczyć o swoją własność, zapominając przy tym o priorytetach, jakie niegdyś wyznawali razem z bratem. Na szczęście w porę opamiętuje się i uświadamia sobie wagę dawnych celów.
Pozornie nieprzystępny, małomówny, zapracowany i zafrasowany, w głębi duszy czuje się samotny i opuszczony w dążeniach o zachowanie włości. Tkwi w nim głęboka miłość do ziemi i dobroć okazywana najbliższym, ujawniająca się choćby poprzez fakt przygarnięcia pod swój dach Orzelskich czy też pomocy udzielanej wdowie po Andrzeju. Żyjąc w świecie własnych myśli, których wielokrotnie nie formułował i nie wypowiadał, gdy musi zabrać głos w towarzystwie, ma problem z prawidłowym wyrażeniem się, używa wówczas trzech charakterystycznych słów: „to... tamto... tego”
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies