Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nad Niemnem
Minęło kilkadziesiąt lat. Sam król dowiedział się o Janie i Cecylii: „Aż jednego razu znaleźli się tacy ludzie, którzy to samemu królowi donieśli, jakie to dziwy dzieją się gdzieś, w kraju litewskim, w najgęstszej puszczy nad samym brzegiem Niemna. Panował podtenczas ostatni Jagiellon, dwoma imionami: Zygmunt August nazywany.” Władca był zapalonym myśliwym i polował akurat w okolicznych lasach. Postanowił odwiedzić nieznane domostwo. Z całą świtą ruszył w kierunku Niemna. Niebawem puszcza zaczynała rzednąć, a oczom jego ukazały się rozrosłe skupiska ludzkie, wspaniałe pola uprawne i młyn rzeczny. Tylko boru na wysokim brzegu rzecznym nie tknęły ludzkie dłonie (tego, niedaleko którego rozmawiali Jan, Anzelm i Justyna).
Król przybywszy na miejsce, kazał wezwać przed swoje oblicze założycieli rodu: „Z najpiękniejszego domu synowie i córki, wnuki i prawnuczki wyprowadzili parę rodzicielów. Więcej niźli stuletnie te starce szli same przez się, niczyjej pomocy nie potrzebując, w śnieżystych płótnianych sukniach, by dwa gołębie, jedno przy drugim. On opierał się na toporze w długim kiju oprawionym; ona zsiwiałe włosy po pas rozpuściwszy głaskała biegnącą przy niej sarenkę. Kiedy już wobec króla stanęli, wszyscy zdumieli się, bo król kołpak swój zdjąwszy z głowy powiał ni przed starcami tak nisko, że aż z brylantowego pióra sypnęły się gwiazdy.” Monarcha poprosił Jana, by wyjawił swoje nazwisko i pochodzenie, lecz Jan odrzekł: „Przyszedłem tu od tych stron onych, którymi przepływa Wisła; nazwisko moje oznajmię tylko jednemu Bogu, kiedy przed świętym sądem Jego stanę, a kondycja moja niską była, pokąd do puszczy tej nie zaszedłem, gdzie wszystkie stworzenia są zarówno dziećmi powszechnej matki ziemi. Z gminu pochodzę i pospolitakiem na ten świat przybyłem; ale oto ta pani i małżonka moja z wysokiego domu zstapiła, aby moje wygnańcze życie podzielać.” Posłyszawszy taką odpowiedź, Zygmunt August nazwał założycieli rodu „bohatyrami”, jako że „ziemię dzikiej puszczy wydarli nie mieczem i krwią, lecz pracą i potem”. Stąd wzięło się ich nazwisko: Bohatyrowicze. A w dowód uznania i podziwu nadał im godność i herb szlachecki.
Później, jak wynikało z opowieści Anzelma, Bohatyrowicze wskutek różnych dziejowych zamieszek, podziałów rodowych część swych dóbr utracili, zaniknął też tytuł szlachecki. Odtąd mienią się chłopami i żyją jak oni, uprawiają ukochaną ziemię i przy niej pozostają, bo tu tkwią ich korzenie, znajduje się rodzinne gniazdo.„Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej – streszczenie szczegółowe
Autor: Ewa PetniakMinęło kilkadziesiąt lat. Sam król dowiedział się o Janie i Cecylii: „Aż jednego razu znaleźli się tacy ludzie, którzy to samemu królowi donieśli, jakie to dziwy dzieją się gdzieś, w kraju litewskim, w najgęstszej puszczy nad samym brzegiem Niemna. Panował podtenczas ostatni Jagiellon, dwoma imionami: Zygmunt August nazywany.” Władca był zapalonym myśliwym i polował akurat w okolicznych lasach. Postanowił odwiedzić nieznane domostwo. Z całą świtą ruszył w kierunku Niemna. Niebawem puszcza zaczynała rzednąć, a oczom jego ukazały się rozrosłe skupiska ludzkie, wspaniałe pola uprawne i młyn rzeczny. Tylko boru na wysokim brzegu rzecznym nie tknęły ludzkie dłonie (tego, niedaleko którego rozmawiali Jan, Anzelm i Justyna).
Król przybywszy na miejsce, kazał wezwać przed swoje oblicze założycieli rodu: „Z najpiękniejszego domu synowie i córki, wnuki i prawnuczki wyprowadzili parę rodzicielów. Więcej niźli stuletnie te starce szli same przez się, niczyjej pomocy nie potrzebując, w śnieżystych płótnianych sukniach, by dwa gołębie, jedno przy drugim. On opierał się na toporze w długim kiju oprawionym; ona zsiwiałe włosy po pas rozpuściwszy głaskała biegnącą przy niej sarenkę. Kiedy już wobec króla stanęli, wszyscy zdumieli się, bo król kołpak swój zdjąwszy z głowy powiał ni przed starcami tak nisko, że aż z brylantowego pióra sypnęły się gwiazdy.” Monarcha poprosił Jana, by wyjawił swoje nazwisko i pochodzenie, lecz Jan odrzekł: „Przyszedłem tu od tych stron onych, którymi przepływa Wisła; nazwisko moje oznajmię tylko jednemu Bogu, kiedy przed świętym sądem Jego stanę, a kondycja moja niską była, pokąd do puszczy tej nie zaszedłem, gdzie wszystkie stworzenia są zarówno dziećmi powszechnej matki ziemi. Z gminu pochodzę i pospolitakiem na ten świat przybyłem; ale oto ta pani i małżonka moja z wysokiego domu zstapiła, aby moje wygnańcze życie podzielać.” Posłyszawszy taką odpowiedź, Zygmunt August nazwał założycieli rodu „bohatyrami”, jako że „ziemię dzikiej puszczy wydarli nie mieczem i krwią, lecz pracą i potem”. Stąd wzięło się ich nazwisko: Bohatyrowicze. A w dowód uznania i podziwu nadał im godność i herb szlachecki.
Historię rodu znał stary Anzelm i Jakub, ponoć pamiętał ją jeszcze Fabian, ale oni nie przywiązywali do niej aż takiej wagi, umykała im wśród domowych obowiązków i codziennej walki o byt: „Szczęście wywyższa, szczęście poniża, wszystko na świecie czasowe i przemijające...każda rzecz by woda przepływa, by liść na drzewie żółknie i gnije...”
Justyna podziękowała stryjowi Jana za opowiedzenie legendy: „ (...) usta swe przyłożyła do szorstkiego rękawa jego kapoty.” Potem odeszła i w zamyśleniu przytuliła się do pnia brzozy. Myślała o wielkiej miłości, szczęściu i poświęceniu dwojga nieznanych ludzi złożonych w jednej mogile. Tuż obok o drzewo oparł się Janek i z żalem począł mówić o niesprawiedliwości losu, dziwacznych podziałach wśród ludzi, które uniemożliwiają istnienie prawdziwej miłości: „Kiedy prawdziwego kochania zażądasz, to ono dla ciebie za wysoko rośnie;” Swoim smutkiem i żalem przypominał Justynie ją samą, też przecież nieszczęśliwą z podobnych powodów.
Nastawał wieczór. „W okolicy życie dzienne ustawało”. Młodej pannie wydało się, że pod gwiazdami płynie postać kobiety o złocistych włosach i z harfą u boku, lecz był to tylko figiel rozbudzonej wyobraźni.
TOM II
Akcja początkowo rozgrywa się w Olszynce, gdzie niespodziewanie zjawia się Teofil Różyc z prośbą do swojej kuzynki. W Korczynie niepokój wywołuje przybycie Darzeckiego, który żąda od Benedykta spłaty posagu żony. Na tym tle dochodzi do kłótni między Witoldem i ojcem. Justyna otrzymuje miłosny liścik od Zygmunta i udziela się przy żniwach w bohatyrowickiej okolicy, a następnie wraz z Janem odwiedzają mogiłę powstańców. Orzelska poznaje szczegóły „chłopskiej rewolucji”. Elżbieta Bohatyrowiczówna zaprasza panienkę na swoje wesele, a stary Jakub – dziadek Domuntówny opowiada niezwykłą „przygodę” swojego brata.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33
Szybki test:
Kirłowa miała:a) siedmioro dzieci
b) pięcioro dzieci
c) czworo dzieci
d) sześcioro dzieci
Rozwiązanie
Benedykt pretendenta do ręki Justyny - Różyca - nazwał:
a) niedorajdą
b) chorym człowiekiem
c) beztalenciem
d) darmozjadem
Rozwiązanie
Zygmunt Korczyński przywiózł młodziutką Klotyldę z:
a) Monachium
b) Berlina
c) Kerfurtu
d) Frankfurtu
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies