Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nad Niemnem
Po odjeździe Teofila zajrzała do pokoju dzieci, które beztrosko się bawiły. Dobiła targu z kupcami i wyszła na zewnątrz. Powoli kończono już prace polowe, więc zaniepokoiła ją nieobecność Maryni, ale po chwili dostrzegła ją ponownie w towarzystwie Witolda. Zastanawiała się przez chwilę, co łączy tych dwoje, lękała się o córkę, lecz wiedziała, że nie może nierozsądnie zachować się wobec młodego Korczyńskiego: – Co ja z tym fantem pocznę? (...) – Wypowiedzieć mu dom albo niegrzecznie przyjmować go... niepodobna! bo i za cóż? Poczciwy chłopak i syn najpoczciwszego sąsiada! Znają się z sobą od dzieciństwa, więc może to taka przyjaźń...” Zaraz posłyszała jednak ich rozmowę i stłumiła swoje lęki. Młodzi rozmawiali o rolnictwie, poprawie życia na wsi, oświecaniu warstw najniższych, które stale zaniedbywane nie mogły przyczynić się do postępu i rozwoju. Po chwili młodzi, biorąc się pod rękę, ruszyli uśmiechnięci na spacer w kierunku wsi. A za nimi pobiegł pies Korczyńskich – czarny wyżeł Mars.
Rozdział II
Marta kpi ze znajomości Justyny z Bohatyrowiczami. Jej ironia podyktowana jest zranionymi uczuciami i niespełnioną miłością. Dzieci: Leonia i Widzio próbują namówić ciotkę na wizytę lekarską, lecz ta absolutnie się na to nie godzi. W domu Korczyńskich zjawia się wraz z córkami Darzecki i żąda od Benedykta spłaty posagu swojej żony. Sugeruje przy tym sprzedaż zaniemeńskiego lasu z mogiłą. Po jego odjeździe Benedykt sprzecza się z synem. Z wizytą przybywa także Kirło i mówi o coraz poważniejszych zamiarach Różyca wobec Justyny, a panna Orzelska otrzymuje list miłosny od Zygmunta.
Justyna powróciła z letniego spaceru przed południem. W dłoniach trzymała bukiet polnych kwiatów i pod nosem nuciła piosenkę. Przez przypadek stała się świadkiem niecodziennego widowiska. Dwoje młodych ludzi – Leonia i Witold błagało cioteczkę Martę, by wreszcie dała się przebadać lekarzowi. Doktor, przybyły do pani Korczyńskiej, posłyszał kaszel Marty i uznawszy go za objaw choroby, zalecił leczenie. Marta stanowczo odmawiała. Po chwili spostrzegłszy Justynę, na nią skierowała swoją uwagę, a zwłaszcza na wiązankę w jej dłoniach. Dziewczyna wyjawiła, że kwiaty dostała od Janka Bohatyrowicza. Nie spodobało się to ciotce i krytycznie odniosła się do tej znajomości: „ – Cha, cha, cha! No, to już u nich familijne! Wiecznie bukiety wiążą, a co który zwiąże, to miotła. Czysta miotła! Widywałam ja kiedyś takie bukiety często, a ten do tamtych podobny jak dwie krople wody! (...)”
Wywnioskowała, że panienka zawiedziona uczuciem do Zygmunta, „bawi się” młodym Bohatyrowiczem, a znajomość z nim podtrzymuje z nudy, melancholii i braku innych konkurentów: „Pobaw się (...), co to szkodzi? Z nudy, z melancholii! Na pociechę po pańskich karmelkach chłopskie miotły, tymczasem, póki Pan Bóg znowu jakiego panicza nie ześle, ha? Surową ocenę przerwało wejście Leonii zapowiadającej, że Widzio już doktora prowadzi. Marta poderwała się z miejsca i kilkoma susami dopadła drzwi spiżarni. Ukryła się za nimi, ale w progu została jeszcze młoda bratanica namawiająca ciotkę do poddania się lekarskim oględzinom. Cioteczka wciągnęła dziewczynkę do spiżarki i już po chwili dochodziły stamtąd odgłosy mlaskania i śmiech. Degustacja zapasów rozpoczęła się na całego. Po chwili znalazł się tam i Witold.„Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej – streszczenie szczegółowe
Autor: Ewa PetniakPo odjeździe Teofila zajrzała do pokoju dzieci, które beztrosko się bawiły. Dobiła targu z kupcami i wyszła na zewnątrz. Powoli kończono już prace polowe, więc zaniepokoiła ją nieobecność Maryni, ale po chwili dostrzegła ją ponownie w towarzystwie Witolda. Zastanawiała się przez chwilę, co łączy tych dwoje, lękała się o córkę, lecz wiedziała, że nie może nierozsądnie zachować się wobec młodego Korczyńskiego: – Co ja z tym fantem pocznę? (...) – Wypowiedzieć mu dom albo niegrzecznie przyjmować go... niepodobna! bo i za cóż? Poczciwy chłopak i syn najpoczciwszego sąsiada! Znają się z sobą od dzieciństwa, więc może to taka przyjaźń...” Zaraz posłyszała jednak ich rozmowę i stłumiła swoje lęki. Młodzi rozmawiali o rolnictwie, poprawie życia na wsi, oświecaniu warstw najniższych, które stale zaniedbywane nie mogły przyczynić się do postępu i rozwoju. Po chwili młodzi, biorąc się pod rękę, ruszyli uśmiechnięci na spacer w kierunku wsi. A za nimi pobiegł pies Korczyńskich – czarny wyżeł Mars.
Rozdział II
Marta kpi ze znajomości Justyny z Bohatyrowiczami. Jej ironia podyktowana jest zranionymi uczuciami i niespełnioną miłością. Dzieci: Leonia i Widzio próbują namówić ciotkę na wizytę lekarską, lecz ta absolutnie się na to nie godzi. W domu Korczyńskich zjawia się wraz z córkami Darzecki i żąda od Benedykta spłaty posagu swojej żony. Sugeruje przy tym sprzedaż zaniemeńskiego lasu z mogiłą. Po jego odjeździe Benedykt sprzecza się z synem. Z wizytą przybywa także Kirło i mówi o coraz poważniejszych zamiarach Różyca wobec Justyny, a panna Orzelska otrzymuje list miłosny od Zygmunta.
Justyna powróciła z letniego spaceru przed południem. W dłoniach trzymała bukiet polnych kwiatów i pod nosem nuciła piosenkę. Przez przypadek stała się świadkiem niecodziennego widowiska. Dwoje młodych ludzi – Leonia i Witold błagało cioteczkę Martę, by wreszcie dała się przebadać lekarzowi. Doktor, przybyły do pani Korczyńskiej, posłyszał kaszel Marty i uznawszy go za objaw choroby, zalecił leczenie. Marta stanowczo odmawiała. Po chwili spostrzegłszy Justynę, na nią skierowała swoją uwagę, a zwłaszcza na wiązankę w jej dłoniach. Dziewczyna wyjawiła, że kwiaty dostała od Janka Bohatyrowicza. Nie spodobało się to ciotce i krytycznie odniosła się do tej znajomości: „ – Cha, cha, cha! No, to już u nich familijne! Wiecznie bukiety wiążą, a co który zwiąże, to miotła. Czysta miotła! Widywałam ja kiedyś takie bukiety często, a ten do tamtych podobny jak dwie krople wody! (...)”
Całkiem inne sceny rozgrywały się w sypialni pani Emilii. Komnatę napełniało błękitnawe światło lampy sugerujące blask księżyca. Zwykle czytano tu do późnej nocy, a niejednokrotnie i do rana. Panna Teresa Plińska – nieodzowna towarzyszka wiecznie cierpiącej pani Korczyńskiej, podczas literackich podróży zabierała swoją chorą „przełożoną” w rozmaite rejony świata. Ostatnio „przebywały” w Egipcie. Podróżując po obcych krainach, fantazjowały o miłości, dumały nad istotą piękna. Rankiem, gdy Terenia ledwo skończyła czytać o Egipcie, pani Emilia źle się poczuła. Dusiła się, kasłała i czuła kłucie w piersi. Przerażony pan Benedykt kazał posłać ponownie po doktora. Około południa wszystko wróciło do normy, a pani Benedyktowa była już tylko osłabiona.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33
Szybki test:
Po śmierci ojca Janka jego matka wyszła za:a) Zaniewskiego
b) Jaśmonta
c) Staniewskiego
d) Starzyńskiego
Rozwiązanie
Zygmunt Korczyński był starszy od Justyny o:
a) osiem lat
b) dziesięć lat
c) sześć lat
d) dwa lata
Rozwiązanie
Jan był synem poległego w powstaniu styczniowym:
a) Jerzego
b) Stanisława
c) Andrzeja
d) Włodzimierza
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies