Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nad Niemnem
Przyjaciel mimo woli napomniał Zygmunta Korczyńskiego, który (według Jana) wcale do ojca nie jest podobny. Mówił, że słyszał, jak Zygmunt postąpił wobec panienki i było mu jej żal. To dla niej wtedy, gdy stała w oknie korczyńskiego dworu i patrzyła na Niemen, zaśpiewał piosenkę. Zaczął mówić też niepochlebnie o Benedykcie. Kiedyś był to inny człowiek, żył w zgodzie z chłopami, ale coś go odmieniło i teraz wszystkich traktuje z góry. Trzeba się z nim procesować. Jan i jego stryj unikają tego typu spraw. We wsi uchodzą za bogatych, mają sporo ziemi, lecz są wśród nich ubożsi krewni, którzy potrafią zaciekle walczyć o każdy skrawek ziemi. Jest to przyczyną rodzinnych waśni: „ – Pijactwa pomiędzy nami nie ma ani rozpusty nijakiej, ani złodziejstwa. Chatę choć na cały dzień otworem zostawić można, a nikt marnego węgla z pieca nie wyjmie. Za toż każdą grudkę ziemi jeden drugiemu z gardła by wydarł, a za najmniejszą szkodę albo ubligę do czubów się biorą lub do sądów ciągną.”
Niebo się zachmurzyło i wiatr zakołysał drzewami. Burza zbliżała się wielkimi krokami. Jan ponaglał dziewczynę, by szybko wsiadała do czółna i częścią swojej garderoby troskliwie ją okrył. Wyrażał niepokój o jej przyszłe zdrowie. Justyna miała wilgotne włosy, a mężczyzna pogładził je dłonią: „ – Że też to Pan Bóg takie cudności stwarza!” Chwilę jeszcze rozmawiali, a nad ich głowami przeleciało stado morskich wron – „czasowe u nas ptaki i bardzo rzadkie” – mówił Jan. Pomarzyli o wspólnych podróżach do nieznanych, dalekich krain. „Razem o nich czytywać będziemy” – uzupełniła Justyna i para ruszyła w stronę domostwa Anzelma.
Rozdział V
Po „odwiedzeniu” Mogiły Justyna i Jan przybywają do zagrody Anzelma, ale ten leży osłabiony „duszną chorobą”. Po jakimś czasie, gdy wyczuwa obecność gościa, powstaje z łoża. Elżunia zaprasza panienkę na swoje wesele. Antolka przygotowuje wieczerzę, a stryj Janka zwierza się Justynie ze swojego związku z Martą Korczyńską. Obejście nawiedza wraz z dziaduniem panna Domuntówna, który relacjonuje osobliwą historię z czasów wypraw napoleońskich. Następnie dwóch Bohatyrowiczów i panna Orzelska udają się na obserwację widowiskowego połowu jacicy na Niemnie. Gdy Justyna wraca do dworu, rozmawia z ciotką Martą na temat Anzelma. Dowiaduje się też o wizycie Kirłowej, która zapowiedziała oświadczyny Różyca.
Okna chaty stryja były otwarte, a przez jedno z nich dojrzeć można było zarys męskiej sylwetki na łóżku – znak, że Anzelma znów chwyciła „duszna choroba”: „ – Żeby teraz z fuzji mu nad głową wystrzelić, ani poruszy się, ani przemówi, i żadne proszenie albo krzyczenie nic nie pomoże. Sam przez się potem dźwignie się i odżyje...” - tłumaczył Jan Justynie, gdy po powrocie przekroczyli progi gospodarstwa Bohatyrowiczów. Skierowali się do kuchni, a tam pogrążone w rozmowie siedziały Antolka i Elżusia. Dziewczęta nie kryły radości z wizyty gościa. Antolka sądząc, że panna Orzelska zmokła podczas wycieczki z Janem, zaproponowała, że rozpali w piecu, ale wyręczyła ją w tym Justyna. Elżbieta zaprosiła Justynę na swoje wesele z pewnym młodzianem, u którego niedawno jej ojciec – Fabian był na oględzinach domostwa i gospodarki. Miała również w planach zaproszenie młodego Korczyńskiego. Obecność tych dwojga na przyjęciu weselnym poczytywała sobie za zaszczyt.„Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej – streszczenie szczegółowe
Autor: Ewa PetniakPrzyjaciel mimo woli napomniał Zygmunta Korczyńskiego, który (według Jana) wcale do ojca nie jest podobny. Mówił, że słyszał, jak Zygmunt postąpił wobec panienki i było mu jej żal. To dla niej wtedy, gdy stała w oknie korczyńskiego dworu i patrzyła na Niemen, zaśpiewał piosenkę. Zaczął mówić też niepochlebnie o Benedykcie. Kiedyś był to inny człowiek, żył w zgodzie z chłopami, ale coś go odmieniło i teraz wszystkich traktuje z góry. Trzeba się z nim procesować. Jan i jego stryj unikają tego typu spraw. We wsi uchodzą za bogatych, mają sporo ziemi, lecz są wśród nich ubożsi krewni, którzy potrafią zaciekle walczyć o każdy skrawek ziemi. Jest to przyczyną rodzinnych waśni: „ – Pijactwa pomiędzy nami nie ma ani rozpusty nijakiej, ani złodziejstwa. Chatę choć na cały dzień otworem zostawić można, a nikt marnego węgla z pieca nie wyjmie. Za toż każdą grudkę ziemi jeden drugiemu z gardła by wydarł, a za najmniejszą szkodę albo ubligę do czubów się biorą lub do sądów ciągną.”
Niebo się zachmurzyło i wiatr zakołysał drzewami. Burza zbliżała się wielkimi krokami. Jan ponaglał dziewczynę, by szybko wsiadała do czółna i częścią swojej garderoby troskliwie ją okrył. Wyrażał niepokój o jej przyszłe zdrowie. Justyna miała wilgotne włosy, a mężczyzna pogładził je dłonią: „ – Że też to Pan Bóg takie cudności stwarza!” Chwilę jeszcze rozmawiali, a nad ich głowami przeleciało stado morskich wron – „czasowe u nas ptaki i bardzo rzadkie” – mówił Jan. Pomarzyli o wspólnych podróżach do nieznanych, dalekich krain. „Razem o nich czytywać będziemy” – uzupełniła Justyna i para ruszyła w stronę domostwa Anzelma.
Rozdział V
Po „odwiedzeniu” Mogiły Justyna i Jan przybywają do zagrody Anzelma, ale ten leży osłabiony „duszną chorobą”. Po jakimś czasie, gdy wyczuwa obecność gościa, powstaje z łoża. Elżunia zaprasza panienkę na swoje wesele. Antolka przygotowuje wieczerzę, a stryj Janka zwierza się Justynie ze swojego związku z Martą Korczyńską. Obejście nawiedza wraz z dziaduniem panna Domuntówna, który relacjonuje osobliwą historię z czasów wypraw napoleońskich. Następnie dwóch Bohatyrowiczów i panna Orzelska udają się na obserwację widowiskowego połowu jacicy na Niemnie. Gdy Justyna wraca do dworu, rozmawia z ciotką Martą na temat Anzelma. Dowiaduje się też o wizycie Kirłowej, która zapowiedziała oświadczyny Różyca.
Dziewczęta gawędziły jeszcze o wyprawie ślubnej Elżbiety, posagu, jaki mężowi wniesie, modzie, pracy. Antolka pobiegła do pomieszczenia obok i przyniosła stamtąd własnoręcznie wykonane tkaniny, suknie, dywany, kołdry. Do kuchni wszedł Jan, a niedługo po nim Anzelm, zwabiony odgłosem rozmów oraz przeczuciem obecności Justyny. Przywitał się jak zwykle uprzejmie i zaproponował, by wszyscy przenieśli się do gościnnej świetlicy. Podał Justynie krzesło: „Na krześle sieść proszę... wygodniej będzie niż na ławie... proszę na krześle usieść...” Zawołał Antolkę, żeby przyrządziła wieczerzę i wszystkich poczęstowała. Dziewczyna podała na stół wielki bochen chleba, kwaśne mleko ze śmietaną, dymiącą jajecznicę i miód.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33
Szybki test:
Osobą postrzeganą przez Benedykta jako „persona non grata” był:a) Zygmunt Korczyński
b) Jan Bohatyrowicz
c) Teofil Różyc
d) Bolesław Kirło
Rozwiązanie
Po śmierci ojca Janka jego matka wyszła za:
a) Starzyńskiego
b) Zaniewskiego
c) Staniewskiego
d) Jaśmonta
Rozwiązanie
Zygmunt Korczyński przywiózł młodziutką Klotyldę z:
a) Kerfurtu
b) Berlina
c) Monachium
d) Frankfurtu
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies