Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nad Niemnem
Matka nakazała, by syn opuścił pokój, a po jego wyjściu pogrążyła się w rozpaczy. W myślach, patrząc na zaczerwieniony skrawek nieba, błagała zmarłego męża o przebaczenie:
„ - Czy mi przebaczasz? – drżącymi usty szeptała. (...)
- Bez ojca wzrósł – szeptała – bez ojca... bez ciebie!”
Rozdział III
W Bohatyrowiczach odbywa się wesele Franciszka Jaśmonta i córki Fabiana – Elżuni. Poprzedza je błogosławieństwo rodziców młodej pary. Po ceremonii zaślubin przyjęcie weselne odbywa się w świetlicy, a tańce w stodole. Dochodzi do wzruszającego spotkania Marty i Anzelma. Panna Domuntówna, oburzona na Jana za adorowanie Justyny, rzuca w parę kamieniem. Gdy nie cichną pogardliwe opinie o Jadwiśce, Jan staje w jej obronie.
Julek zaprasza wszystkich na „wyprawę” po Niemnie. Do tego celu mają służyć czółna. Po wodzie niosą się słowa patriotycznych pieśni. Zafrasowany Fabian i jego „procesowi” przyjaciele zapraszają młodego Witolda do świetlicy i czynią go swoim powiernikiem. Błagają, by wstawił się za nimi u, w ich mniemaniu, bezwzględnego Benedykta.
Lato dobiegało końca. Nadciągała jesień, ale dni były jeszcze pogodne i upalne. Zboża zebrano już z pól, a wokół trwały orki. Przygotowywano ziemię, by wkrótce znów mogła być płodna. W Bohatyrowiczach trwały przygotowania do wesela. Fabian wydawał za mąż swoją córkę – Elżbietę. Od rana zjeżdżali się goście. Najwięcej było Bohatyrowiczów (od strony Elżusi) i Jaśmontów (ze strony Franciszka). Przybywali też inni krewni. Byli wśród nich Zaniewscy z Zaniewic, Obuchowicze z Obuchowic, Osipowicze z Tołoczek, Staniewscy ze Staniewic oraz Srzałkowscy z Samostrzelnik. Starzyński ze Starzyn przybył z trzema synami i z dwiema córkami, a stryjeczni bracia Jadwigi – Domunci pojawili się w towarzystwie dwóch sióstr – szczuplutkich Siemaszczanek.
Wkrótce – zgodnie ze zwyczajem - młodzi mieli zostać pobłogosławieni przez rodziców. Wszyscy zajmowali należne sobie miejsca. W pobliżu przyszłej pary małżeńskiej sytuowali się drużbanci i drużki oraz swatowie i swatki. Oczekiwano pierwszego drużbanta. Miał nim być posażny i młody mężczyzna – Kazimierz Jaśmont. Wkrótce zjawił się - strojny i elegancki. Fabian przedstawił mu pierwszą drużkę – Justynę Orzelską. Ubrana w białą suknię, z czerwoną jarzębiną we włosach niezmiernie mu się spodobała, choć względami obdarzał raczej pannę Domuntównę. Z nadzieją oczekiwał jej przybycia. Przed rozpoczęciem błogosławieństwa drużba (jak nakazywał obyczaj) darował drużce wieniec z gałązek mirtowych, natomiast drużka miała mieć na ten cel przygotowaną białą chusteczkę ozdobioną inicjałami drużbanta.
Później były już podziękowania kierowane do rodziców, suto okraszane łzami. Ceremonia była dość wzruszająca. Następnie młodzi i weselnicy udawali się bryczkami i powozami do kościoła. Ci, którzy pozostali, rozpoczynali biesiadę. Poczęstunek przygotowano w świetlicy domu i tu goście musieli się zamieniać: gdy jedni konsumowali, inni tańcowali. Tańce odbywały się w oświetlonej małymi latarkami stodole.„Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej – streszczenie szczegółowe
Autor: Ewa PetniakMatka nakazała, by syn opuścił pokój, a po jego wyjściu pogrążyła się w rozpaczy. W myślach, patrząc na zaczerwieniony skrawek nieba, błagała zmarłego męża o przebaczenie:
„ - Czy mi przebaczasz? – drżącymi usty szeptała. (...)
- Bez ojca wzrósł – szeptała – bez ojca... bez ciebie!”
Rozdział III
W Bohatyrowiczach odbywa się wesele Franciszka Jaśmonta i córki Fabiana – Elżuni. Poprzedza je błogosławieństwo rodziców młodej pary. Po ceremonii zaślubin przyjęcie weselne odbywa się w świetlicy, a tańce w stodole. Dochodzi do wzruszającego spotkania Marty i Anzelma. Panna Domuntówna, oburzona na Jana za adorowanie Justyny, rzuca w parę kamieniem. Gdy nie cichną pogardliwe opinie o Jadwiśce, Jan staje w jej obronie.
Julek zaprasza wszystkich na „wyprawę” po Niemnie. Do tego celu mają służyć czółna. Po wodzie niosą się słowa patriotycznych pieśni. Zafrasowany Fabian i jego „procesowi” przyjaciele zapraszają młodego Witolda do świetlicy i czynią go swoim powiernikiem. Błagają, by wstawił się za nimi u, w ich mniemaniu, bezwzględnego Benedykta.
Lato dobiegało końca. Nadciągała jesień, ale dni były jeszcze pogodne i upalne. Zboża zebrano już z pól, a wokół trwały orki. Przygotowywano ziemię, by wkrótce znów mogła być płodna. W Bohatyrowiczach trwały przygotowania do wesela. Fabian wydawał za mąż swoją córkę – Elżbietę. Od rana zjeżdżali się goście. Najwięcej było Bohatyrowiczów (od strony Elżusi) i Jaśmontów (ze strony Franciszka). Przybywali też inni krewni. Byli wśród nich Zaniewscy z Zaniewic, Obuchowicze z Obuchowic, Osipowicze z Tołoczek, Staniewscy ze Staniewic oraz Srzałkowscy z Samostrzelnik. Starzyński ze Starzyn przybył z trzema synami i z dwiema córkami, a stryjeczni bracia Jadwigi – Domunci pojawili się w towarzystwie dwóch sióstr – szczuplutkich Siemaszczanek.
Wkrótce – zgodnie ze zwyczajem - młodzi mieli zostać pobłogosławieni przez rodziców. Wszyscy zajmowali należne sobie miejsca. W pobliżu przyszłej pary małżeńskiej sytuowali się drużbanci i drużki oraz swatowie i swatki. Oczekiwano pierwszego drużbanta. Miał nim być posażny i młody mężczyzna – Kazimierz Jaśmont. Wkrótce zjawił się - strojny i elegancki. Fabian przedstawił mu pierwszą drużkę – Justynę Orzelską. Ubrana w białą suknię, z czerwoną jarzębiną we włosach niezmiernie mu się spodobała, choć względami obdarzał raczej pannę Domuntównę. Z nadzieją oczekiwał jej przybycia. Przed rozpoczęciem błogosławieństwa drużba (jak nakazywał obyczaj) darował drużce wieniec z gałązek mirtowych, natomiast drużka miała mieć na ten cel przygotowaną białą chusteczkę ozdobioną inicjałami drużbanta.
Fabian, przybity z powodu przegranego z Korczyńskim procesu, żalił się biesiadnikom w świetlicy. Czekały go spore wydatki. Znał nieustępliwość Korczyńskiego i nie wiedział zupełnie, jak poradzić sobie z zaistniałą sytuacją.
Tymczasem wieczór nadchodził i w gumnie rozpoczynały się tańce. Wesoło grali bracia Zaniewscy. Nagle pojawiła się Domuntówna, odziana zupełnie nieadekwatnie do okoliczności. Prowadziła kulawego konia i chciała dowiedzieć się, czy są już jej bracia z Siemaszek. Mimo takiego stroju i tak podobała się Kazimierzowi Jaśmontowi. Za pośrednictwem braci namawiał ją, by później dołączyła do grona weselników.
Niebawem pojawiła się Marta Korczyńska, a towarzyszyła jej młoda dziewczyna – Marynia Kirlanka, nad którą krewna Benedykta w czasie zaślubin sprawowała opiekę. W tym momencie panna młoda przyprowadziła na biesiadę Anzelma. Niegdyś zakochani w sobie ludzie (Marta i Anzelm) spotkali się ponownie. Po chwili Martę porwali jej dawni znajomi. Pragnęli się z nią przywitać i pogawędzić. Po jakimś czasie para spotkała się znowu. Wtedy, u stóp Anzelmowej zagrody, wspominali swoją niespełnioną miłość: „ – Czy panna Marta pamięta, jak pierwszy raz na zaproszenie panów Korczyńskich do Korczyna przyszedłszy i na panią spojrzawszy gawronem z otwartą gębą stanąłem, aż wszyscy śmiać się ze mnie zaczęli?”
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33
Szybki test:
Syn Fabiana i przyjaciel młodego Korczyńskiego, wielki amator połowów miał na imię:a) Jacek
b) Jarek
c) Julek
d) Janek
Rozwiązanie
Benedykt pretendenta do ręki Justyny - Różyca - nazwał:
a) beztalenciem
b) chorym człowiekiem
c) niedorajdą
d) darmozjadem
Rozwiązanie
Pamięć o Mogile „sentymentalnością” i historią ta niemajacą większego znaczenia nazwał:
a) Darzecki
b) Kirło
c) Zygmunt
d) Różyc
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies