Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nad Niemnem
- Na Mogiłę! – dokończył.”
Witolda witano w Bohatyrowiczach z honorami. Wszystkich niezmiernie ucieszyła decyzja Benedykta. Po obwieszczeniu nowiny młodzian wrócił do korczyńskiego dworu i spędził z ojcem pozostałą część dnia; „(...) a przed zachodem słońca kilku weselników u samej krawędzi zielonej góry stojących ujrzało na Niemnie łódkę wiozącą dwóch ludzi, z których młodszy wiosłem robił. Za Niemnem obaj na żółtą ścianę wstąpili i w borze zniknęli.”
Wesele Elżusi miało się ku końcowi. Goście powoli się rozjeżdżali. Poczęto zaprzęgać konie i pakować kufry. Młoda małżonka przeprowadzała się do męża. Wyprowadzka wiązała się z obrzędem. Drużbowie i drużki śpiewali pożegnalne pieśni. Pannie młodej żal było opuszczać rodzinne progi. Płakała, widząc wszystko gotowe do drogi. Na te ostatnie chwile przybyła i Domuntówna. Przychyliła się ku prośbie Kazimierza Jaśmonta i w przyszłości postanowiła podjąć go w swoim domu. Celem jej wizyty było przede wszystkim porozumienie z Janem. Chciała się z nim pogodzić, przeprosić za swoje postępowanie i podziękować za to, że wstawił się za nią. Wyznała mu, że nie czuje już do niego żalu: „ Co pan Jan winien temu, że w inszej stronie dla pana słońce wzeszło?”
Widząc skruchę dziewczyny, Jan obiecał być jej dozgonnym przyjacielem. Wzajemnie życzyli sobie szczęścia, a potem, obawiając się, że Justyna spostrzegła jego zbyt długą konwersację z Domuntówną i odeszła, dowiedział się od stryja, gdzie się panna podziewa i, nie zważając na jego rady, pobiegł szukać panienki.
Nad brzegiem Niemna zachodziło słońce i powoli nastawał wieczór. Woda w rzece mieniła się mnóstwem barw. Ptaki pokrzykiwały, szykując się do snu. Echo odbijało dźwięki. Jan poprosił Justynę, by powierzyła echu imię drogiego jej sercu mężczyzny. A ona kilka razy zakrzyknęła: „ – Janku!” Mężczyzna ucieszył się i obydwoje wyznali sobie miłość, przypieczętowując ją pocałunkiem:
„ – Krolowo moja! najdroższa! jedyna! czy moja ty? czy moja? moja?
- Na zawsze! – odpowiedziała.”
Rozdział V (ostatni)„Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej – streszczenie szczegółowe
Autor: Ewa Petniak- Na Mogiłę! – dokończył.”
Witolda witano w Bohatyrowiczach z honorami. Wszystkich niezmiernie ucieszyła decyzja Benedykta. Po obwieszczeniu nowiny młodzian wrócił do korczyńskiego dworu i spędził z ojcem pozostałą część dnia; „(...) a przed zachodem słońca kilku weselników u samej krawędzi zielonej góry stojących ujrzało na Niemnie łódkę wiozącą dwóch ludzi, z których młodszy wiosłem robił. Za Niemnem obaj na żółtą ścianę wstąpili i w borze zniknęli.”
Wesele Elżusi miało się ku końcowi. Goście powoli się rozjeżdżali. Poczęto zaprzęgać konie i pakować kufry. Młoda małżonka przeprowadzała się do męża. Wyprowadzka wiązała się z obrzędem. Drużbowie i drużki śpiewali pożegnalne pieśni. Pannie młodej żal było opuszczać rodzinne progi. Płakała, widząc wszystko gotowe do drogi. Na te ostatnie chwile przybyła i Domuntówna. Przychyliła się ku prośbie Kazimierza Jaśmonta i w przyszłości postanowiła podjąć go w swoim domu. Celem jej wizyty było przede wszystkim porozumienie z Janem. Chciała się z nim pogodzić, przeprosić za swoje postępowanie i podziękować za to, że wstawił się za nią. Wyznała mu, że nie czuje już do niego żalu: „ Co pan Jan winien temu, że w inszej stronie dla pana słońce wzeszło?”
Widząc skruchę dziewczyny, Jan obiecał być jej dozgonnym przyjacielem. Wzajemnie życzyli sobie szczęścia, a potem, obawiając się, że Justyna spostrzegła jego zbyt długą konwersację z Domuntówną i odeszła, dowiedział się od stryja, gdzie się panna podziewa i, nie zważając na jego rady, pobiegł szukać panienki.
Nad brzegiem Niemna zachodziło słońce i powoli nastawał wieczór. Woda w rzece mieniła się mnóstwem barw. Ptaki pokrzykiwały, szykując się do snu. Echo odbijało dźwięki. Jan poprosił Justynę, by powierzyła echu imię drogiego jej sercu mężczyzny. A ona kilka razy zakrzyknęła: „ – Janku!” Mężczyzna ucieszył się i obydwoje wyznali sobie miłość, przypieczętowując ją pocałunkiem:
„ – Krolowo moja! najdroższa! jedyna! czy moja ty? czy moja? moja?
- Na zawsze! – odpowiedziała.”
Do Korczyna z radosnymi nowinami przybywa pani Kirłowa. Oświadcza, że jej kuzyn Teofil pragnie poślubić panienkę Orzelską. W salonie rozpoczynają się dyskusje o wspaniałomyślności Teofila, lecz „sielską” atmosferę psuje wyznanie Justyny o zaręczynach z Janem. Stopniowo wszyscy godzą się z jej decyzją, nawet papa Orzelski. Tylko Zygmunt nie może zrozumieć postępowania kuzynki.
Benedykt rozmawia z Martą, która sugeruje przeniesienie się ze swoją podopieczną do Bohatyrowicz. Gospodarz dziękuje za lata pracy w Korczynie, docenia jej poświecenie i oświadcza, że nigdzie jej nie wypuści. Marta jest bardzo zadowolona, nie wiedziała, że krewniak tak ją ceni. Justyna wraz z wujem udają się z wizytą do zaścianka. Wita ich wzruszony Anzelm.
Następnego dnia do Korczyna przybyło sporo gości. Pierwszym z nich był Zygmunt Korczyński. Usiłował namówić stryja, by ten przekonał jego matkę do wydzierżawienia lub sprzedaży Osowiec, a następnie do wyjazdu za granicę. Wraz z Klotyldą podjęli już decyzję o podróży, ale martwiło go, że pani Andrzejowa pozostanie sama na włościach. Stryj ani myślał przychylić do prośby bratanka. Upominał go w tym względzie.
W godzinkę po Zygmuncie zjawił się Kirło i wypytywał Leonię, czy Justyna jeszcze śpi, podpowiedział, by „nic ciężkiego na siebie nie kładła”, żeby „jej lekko było pod sufit skakać...” Miał ponoć bardzo „weselne” nowiny. W tym czasie pani Emilia, piła kakao, lecz szybko przywdziała ozdobny negliż, by lada chwila móc się przywitać z gościem.
Jako ostatnia przybyła wraz z gromadką dzieci żona Kirły. Wracali z posiadłości Różyca, gdzie bawili od dwóch dni. Pani Kirłowa miała od Korczyńskich odebrać Marynię, która pozostała tu od czasu wesela Elżuni. U jej stóp plątała się jak zwykle czteroletnia Bronia. Za chwilkę do przybyłych dołączyła Justyna. Serdecznie przywitała się z Kirłową. Żona Bronisława przypominała Orzelskiej jej zmarłą matkę. Dzieci udały się do ogrodu, a dorośli przeszli do gabinetu Benedykta. Tylko mała Bronka nie opuściła matki. Kirłowa wyjawiła cel swojej wizyty. Otóż pan Różyc za jej pośrednictwem zdecydował się prosić o rękę Justysi:
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33
Szybki test:
Na imieninach pani Emilii zjawiło się około:a) 10 osób
b) 40 osób
c) 30 osób
d) 20 osób
Rozwiązanie
Różyc polecił pani Benedyktowej niezawodną na wszelkie dolegliwości „paliatywę”, była to:
a) morfina
b) aspiryna
c) strychnina
d) kokaina
Rozwiązanie
Benedykta od sprzedaży posiadłości w Korczynie:
a) odwiodła rozmowa z żoną
b) odwiodło spotkanie z synem
c) odwiodła pamięć o poległym bracie
d) odwiódł list brata
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies