Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nad Niemnem
Korczyński odbył rozmowę z Martą. Już wcześniej poprosił ją do siebie. Chciał dowiedzieć się o sytuacji w bohatyrowickim zaścianku, ale przede wszystkim interesował go Jan - jako przyszły małżonek Justyny. Marta poprosiła krewnego o możliwość przeprowadzki z Justyną. Benedykt zażartował, że wkrótce „cały Korczyn do Bohatyrowicz się przeniesie”. Krewna tłumaczyła mu, że czuje się zbędna w jego domu. Nigdy nie mogła zadowolić pani Emilii, a dzieci już podorastały. Życie upłynęło jej bez miłości i bliskich osób, a ze wszystkich to Justynka lubiła ją najbardziej. Tam, u Bohatyrowiczów, przyda się młodej parze. Poradziła, by zatrudnił ochmistrzynię.
Benedykt czuł się do głębi przejęty wyznaniem Marty. Docenił jej poświęcenie, podziękował i orzekł, że nigdzie jej „nie wypuści” z Korczyna: „(...) Ty tu niepotrzebana! Boże kochany! A toż my z tobą od dwudziestu kilku lat we dwoje pracujem! Tylkoż nas tu dwoje pracujących było! Niepotrzebna! A cóż ja bym począł, gdybym ciebie przy sobie nie miał? Toż ja nie tylko swojej, ale i twojej pracy zawdzięczam, że utrzymałem się przy Korczynie! (...) Ależ ty dzieci moje na rękach swych wynosiłaś i wyhodowałaś! ty je jak matka i... za matkę... kochałaś, pieściłaś (...) Alem ja wdzięczen ci, do grobu wdzięczen, i nie puszczę cię od siebie, jak sobie chcesz, nie puszczę (...)”
Takie słowa zaskoczyły Martę. Poczuła się dowartościowana i zrezygnowała ze swojej pochopnej decyzji:
„ – Królu mój! braciszku! otożeś mnie uszczęsliwił! Wieczna pociecha! A ja myślałam, ze stary grat ze mnie, nikomu tutaj niepotrzebny, a wszystkim obrzydły!”
Zwróciła się z prośbą do Benedykta o wypożyczenie koni. Planowała udać się do miasta na wizytę lekarską. Chciała wyleczyć swój chroniczny kaszel, by móc jak najdłużej wspierać krewniaka. On natomiast, w dowód zaufania i wiary w jej rozsądek, poprosił ją, by opowiedziała wszystko, co wie o narzeczonym siostrzenicy.
Obiad tego dnia przełożono na późniejszą porę. Wuj wraz z siostrzenicą udali się do swoich sąsiadów. Pierwszy idących spostrzegł Janek. Przerwał koszenie trawy i rzucił się w ich stronę. Podbiegł do Benedykta i ucałował go w dłoń. W tym samym czasie na ganku ukazał się Anzelm, a spostrzegłszy nadchodzących gości, w dowód szacunku uniósł z głowy baranią czapkę. Benedykt położył rękę na głowie Jana i zapytał:
„ – Syn Jerzego? (...)”
Anzelm odpowiedział:
„- Tego sa... samego, który z bratem pańskim w jednej mogile spoczywa!”
Nad Niemnem swoje panowanie zaczynała jesień.„Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej – streszczenie szczegółowe
Autor: Ewa PetniakKorczyński odbył rozmowę z Martą. Już wcześniej poprosił ją do siebie. Chciał dowiedzieć się o sytuacji w bohatyrowickim zaścianku, ale przede wszystkim interesował go Jan - jako przyszły małżonek Justyny. Marta poprosiła krewnego o możliwość przeprowadzki z Justyną. Benedykt zażartował, że wkrótce „cały Korczyn do Bohatyrowicz się przeniesie”. Krewna tłumaczyła mu, że czuje się zbędna w jego domu. Nigdy nie mogła zadowolić pani Emilii, a dzieci już podorastały. Życie upłynęło jej bez miłości i bliskich osób, a ze wszystkich to Justynka lubiła ją najbardziej. Tam, u Bohatyrowiczów, przyda się młodej parze. Poradziła, by zatrudnił ochmistrzynię.
Benedykt czuł się do głębi przejęty wyznaniem Marty. Docenił jej poświęcenie, podziękował i orzekł, że nigdzie jej „nie wypuści” z Korczyna: „(...) Ty tu niepotrzebana! Boże kochany! A toż my z tobą od dwudziestu kilku lat we dwoje pracujem! Tylkoż nas tu dwoje pracujących było! Niepotrzebna! A cóż ja bym począł, gdybym ciebie przy sobie nie miał? Toż ja nie tylko swojej, ale i twojej pracy zawdzięczam, że utrzymałem się przy Korczynie! (...) Ależ ty dzieci moje na rękach swych wynosiłaś i wyhodowałaś! ty je jak matka i... za matkę... kochałaś, pieściłaś (...) Alem ja wdzięczen ci, do grobu wdzięczen, i nie puszczę cię od siebie, jak sobie chcesz, nie puszczę (...)”
Takie słowa zaskoczyły Martę. Poczuła się dowartościowana i zrezygnowała ze swojej pochopnej decyzji:
„ – Królu mój! braciszku! otożeś mnie uszczęsliwił! Wieczna pociecha! A ja myślałam, ze stary grat ze mnie, nikomu tutaj niepotrzebny, a wszystkim obrzydły!”
Zwróciła się z prośbą do Benedykta o wypożyczenie koni. Planowała udać się do miasta na wizytę lekarską. Chciała wyleczyć swój chroniczny kaszel, by móc jak najdłużej wspierać krewniaka. On natomiast, w dowód zaufania i wiary w jej rozsądek, poprosił ją, by opowiedziała wszystko, co wie o narzeczonym siostrzenicy.
Obiad tego dnia przełożono na późniejszą porę. Wuj wraz z siostrzenicą udali się do swoich sąsiadów. Pierwszy idących spostrzegł Janek. Przerwał koszenie trawy i rzucił się w ich stronę. Podbiegł do Benedykta i ucałował go w dłoń. W tym samym czasie na ganku ukazał się Anzelm, a spostrzegłszy nadchodzących gości, w dowód szacunku uniósł z głowy baranią czapkę. Benedykt położył rękę na głowie Jana i zapytał:
„ – Syn Jerzego? (...)”
Anzelm odpowiedział:
„- Tego sa... samego, który z bratem pańskim w jednej mogile spoczywa!”
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33
Szybki test:
Wedle obyczaju pierwsza drużka powinna wyhaftować na cieniutkiej chusteczce inicjały drużby, w zamian za co on musi ofiarować jej bukiet z gałązek:a) cyprysu
b) drzewka oliwnego
c) lauru
d) mirtu
Rozwiązanie
Benedykt miał pretensję do robotnika, że ten popsuł:
a) snopowiązałkę
b) obrabiarkę
c) żniwiarkę
d) kosiarkę
Rozwiązanie
Jan Bohatyrowicz stracił swego ojca, gdy miał:
a) 7 lat
b) 5 lat
c) 10 lat
d) 3 lata
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies