Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nad Niemnem
Następnie pan Orzelski z Justyną uraczyli wszystkich muzyką płynącą z fortepianu i skrzypiec. Ten rodzinny koncert obserwował z przejęciem Różyc. Próbował namówić swoją kuzynkę – Kirłową na zaaranżowanie spotkania z Justyną, ale ta, znając jego naturę, grzecznie odmówiła. Gdy Justyna odchodziła od fortepianu, zagadnął ją Zygmunt i począł czynić wyrzuty, że zachowuje się wobec niego nieodpowiednio, tak, jakby wyrzuciła z pamięci wszystko, co pomiędzy nimi było. Pragnął, by nadal była jego wierną przyjaciółką, ale ona kategorycznie odmówiła. Kirło wskazał rozmawiającą parę młodziutkiej Klotyldzie, napomknął przy tym, że panna Orzelska i Zygmunt byli kiedyś w sobie zakochani. Klotylda starała się ignorować jego słowa, ale w jej oczach ukazały się łzy. Spostrzegła je Justyna.
Za chwilę gremium udało się na przechadzkę. Pani Emilia, w trosce o swoje zdrowie, zażyczyła sobie płaszcza, chustki na głowę, parasola i rękawiczek. Posłała po żądane przedmioty Justynę, lecz ubiegł ją Różyc. W ten sposób chciał okazać dziewczynie swoje względy, dać jej do zrozumienia, że mu się podoba.
Justyna, znużona popołudniem i gośćmi, została w salonie sama. Tu odnalazł ją Zygmunt i po raz kolejny usiłował namówić na kontynuowanie znajomości. Justyna ponownie odrzuciła jego propozycję: „ – Idź, kuzynku, i podaj ramię żonie swojej, która jest ślicznym i zapewne dobrym dzieckiem, twemu sumieniu powierzonym. Ona cię kocha... a moja dusza... (...)
- Moja dusza – dokończyła – nie przyjmie nigdy tego, co ty jej teraz ofiarować możesz!”
Wyszła do sali jadalnej, by pomóc ciotce. Marta ganiła akurat jedną ze służących za stłuczenie wartościowej karafki, przy czym zanosiła się długim, przeraźliwym kaszlem.
Rozdział V
Justyna rozmyślając, spaceruje w okolicy pól, lecz „dziwna” ścieżka prowadzi ją w stronę bohatyrowickiego zaścianka. Nieopodal spostrzega młodego Jana Bohatyrowicza przy pracy i nawiązuje z nim rozmowę. Młodzieniec opowiada jej o sobie i o swojej familii, a następnie zaprasza do gospodarstwa Bohatyrowiczów. W międzyczasie Orzelska poznaje zazdrosną o Jana Jadwigę Domuntównę. W Bohatyrowiczach panienka zaznajamia się z rodziną swojego rozmówcy: Anzelmem, Antolką, Elżunią i Fabianem, który był stroną w sporze z Benedyktem. Fabian żali się na Korczyńskich. Po zażegnaniu niemiłej atmosfery, Justyna, Jan i Anzelm udają się na symboliczny grób Jana i Cecylii.
Orzelska potajemnie opuściła towarzystwo i wyszła w kierunku okolicznych pól. Idąc, rozmyślała o swoim życiu, czuła się samotna i nieszczęśliwa:„Od kilku lat cierpiała wiele i coraz więcej... Dlaczego czuła się tak głęboko i bez ratunku nieszczęśliwą? Jakim sposobem życie jej taki kierunek przybrało? Dlaczego z gorącego snu pierwszej młodości obudziła się nie tylko samotna ii smutna, ale zarazem obrażona i z wyschłą dotąd kroplą goryczy w sercu?” Zaczęła rozpamiętywać przeszłość. Już w dzieciństwie słyszała opinie o życiu jako zmaganiu się z troskami i kłopotami. Szczęście zwykło pojawiać się na chwilę, by znów gdzieś się ulotnić. „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej – streszczenie szczegółowe
Autor: Ewa PetniakNastępnie pan Orzelski z Justyną uraczyli wszystkich muzyką płynącą z fortepianu i skrzypiec. Ten rodzinny koncert obserwował z przejęciem Różyc. Próbował namówić swoją kuzynkę – Kirłową na zaaranżowanie spotkania z Justyną, ale ta, znając jego naturę, grzecznie odmówiła. Gdy Justyna odchodziła od fortepianu, zagadnął ją Zygmunt i począł czynić wyrzuty, że zachowuje się wobec niego nieodpowiednio, tak, jakby wyrzuciła z pamięci wszystko, co pomiędzy nimi było. Pragnął, by nadal była jego wierną przyjaciółką, ale ona kategorycznie odmówiła. Kirło wskazał rozmawiającą parę młodziutkiej Klotyldzie, napomknął przy tym, że panna Orzelska i Zygmunt byli kiedyś w sobie zakochani. Klotylda starała się ignorować jego słowa, ale w jej oczach ukazały się łzy. Spostrzegła je Justyna.
Za chwilę gremium udało się na przechadzkę. Pani Emilia, w trosce o swoje zdrowie, zażyczyła sobie płaszcza, chustki na głowę, parasola i rękawiczek. Posłała po żądane przedmioty Justynę, lecz ubiegł ją Różyc. W ten sposób chciał okazać dziewczynie swoje względy, dać jej do zrozumienia, że mu się podoba.
Justyna, znużona popołudniem i gośćmi, została w salonie sama. Tu odnalazł ją Zygmunt i po raz kolejny usiłował namówić na kontynuowanie znajomości. Justyna ponownie odrzuciła jego propozycję: „ – Idź, kuzynku, i podaj ramię żonie swojej, która jest ślicznym i zapewne dobrym dzieckiem, twemu sumieniu powierzonym. Ona cię kocha... a moja dusza... (...)
- Moja dusza – dokończyła – nie przyjmie nigdy tego, co ty jej teraz ofiarować możesz!”
Wyszła do sali jadalnej, by pomóc ciotce. Marta ganiła akurat jedną ze służących za stłuczenie wartościowej karafki, przy czym zanosiła się długim, przeraźliwym kaszlem.
Rozdział V
Justyna rozmyślając, spaceruje w okolicy pól, lecz „dziwna” ścieżka prowadzi ją w stronę bohatyrowickiego zaścianka. Nieopodal spostrzega młodego Jana Bohatyrowicza przy pracy i nawiązuje z nim rozmowę. Młodzieniec opowiada jej o sobie i o swojej familii, a następnie zaprasza do gospodarstwa Bohatyrowiczów. W międzyczasie Orzelska poznaje zazdrosną o Jana Jadwigę Domuntównę. W Bohatyrowiczach panienka zaznajamia się z rodziną swojego rozmówcy: Anzelmem, Antolką, Elżunią i Fabianem, który był stroną w sporze z Benedyktem. Fabian żali się na Korczyńskich. Po zażegnaniu niemiłej atmosfery, Justyna, Jan i Anzelm udają się na symboliczny grób Jana i Cecylii.
Przypomniała sobie ojca. Orzelski, w czasach świetności, potrafił podbijać niewieście serca. Kobiety ceniły w nim artystyczny talent (był skrzypkiem), dzięki temu zdobywał ich względy. Nigdy się nie złościł, był dobroduszny. Miał dwie życiowe namiętności: muzykę i kobiety. Do płci żeńskiej czuł szczególną słabość. Kiedyś zniknął z francuską nauczycielką Justyny. Swojej żonie przysparzał mnóstwo cierpień. Kobieta o nadwątlonym zdrowiu, obawiając się najgorszego, udała się z córką szukać pomocy u swojego krewniaka – Benedykta Korczyńskiego. Ten, w razie nieszczęścia zadeklarował pomoc.
Niedługo potem pani Orzelska zmarła. Benedykt uregulował wszelkie sprawy finansowo – majątkowe Orzelskich i przygarnął pod swój dach owdowiałego ojca wraz z czternastoletnią dziewczynką. Taki stan rzeczy odpowiadał Orzelskiemu. Jego wdzięki wówczas już przygasły, a u Korczyńskiego nie musiał martwić się o wikt. Odpowiadała mu kuchnia Marty, a wolny czas mógł całkowicie poświęcać swojej muzycznej pasji.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33
Szybki test:
Pamięć o Mogile „sentymentalnością” i historią ta niemajacą większego znaczenia nazwał:a) Różyc
b) Kirło
c) Zygmunt
d) Darzecki
Rozwiązanie
Dominik brat Benedykta piastował urząd:
a) rządcy
b) radcy
c) adwokata
d) administratora
Rozwiązanie
Kiedy Benedykt przygarnął Orzelskich pod swój dach Justyna miała:
a) 16 lat
b) 14 lat
c) 10 lat
d) 18 lat
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies