Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nad Niemnem
Podobnie zapewne jest w przypadku pani Emilii Korczyńskiej. W tej roli wystąpiła Marta Lipińska, która znakomicie odgrywa egzaltację, rozmarzenie i reakcje graniczące z histerią. Całokształt zmanierowanej damy uzupełnia głos – ledwo słyszalny, niemalże konający, z całym wydźwiękiem nieszczęścia.
Jan zagrany przez Adama Marjańskiego jest uosobieniem zdrowia, energii, radości i szczerości. Podobnie jak jego literacki odpowiednik ma płową czuprynę, rozjaśnioną przez słońce, wszak większość czasu spędza na powietrzu, wykonując prace rolne. W jego ogorzałej twarzy lśnią błękitne jak Niemen oczy.
Recenzenci twierdzą, że Januszowi Zakrzeńskiemu udało się w tej adaptacji stworzyć jedną z najlepszych kreacji aktorskich. Filmowy Benedykt ujmuje widzów swoją autentycznością zapracowanego gospodarza, a jego słynne „to... tamto... tego” budzi ogromną sympatię odbiorcy.
Marta jest bystra i gderliwa, przy tym wysoka i żylasta, ale pod tą nieprzystępną powierzchownością kryje się oddana i kochająca osoba. Tę postać zagrała Bożena Rogalska, świetnie imitująca swój powieściowy pierwowzór.
Widzio Korczyński jest jeszcze bardziej naturalny w wariancie kinowym niż książkowym, może dlatego, że na ekranie nie jest aż tak zaciekłym idealistą. Jego patetyczne partie słowne zostały nieco ograniczone. Marek Herbik występujący w obrazowej wersji „Nad Niemnem” przypomina niedorosłego jeszcze mężczyznę, ale nieźle radzi sobie w roli przedsiębiorczego chłopca.
Galeria postaci, którą widzimy w ekranizacji „Nad Niemnem” jest zwierciadlanym odbiciem bohaterów literackich. Podobnie dzieje się z wymową ideową dzieła. Dodatkowym atutem jest humor przeniesiony z kart powieści na obrazy filmowe. Niezapomniany wydaje się być tu Benedykt (Janusz Zakrzeński), który jak na ideał poważnego ziemianina ma sporo cech satyrycznych, a niektóre jego słowne kwestie głęboko zapadają w pamięci widza. Kreacja pani Benedyktowej (Marta Lipińska) jest równie zabawna, trudno się nie uśmiechnąć, gdy młoda, niepracująca kobieta narzeka na swoje zdrowie, a o „egzotyczne” choroby przyprawić ją może zwykłe oburzenie lub kilka „mocniejszych” słów małżonka. Kirło prowadzący „niezależny” żywot leniucha budzi kpiny, a papcio Orzelski wprost „rozbraja” życiowym „nieudacznictwem”. Pan Ignacy wzbudza także litość.
Wszelkie ukazane sytuacje i sylwetki bohaterów są klarowne i zrozumiałe, tym bardziej czytelne, gdy zna się już treść utworu. Widz odkrywa wtedy cały, lekko zawoalowany urok filmu.Adaptacje filmowe „Nad Niemnem”
Autor: Ewa PetniakPodobnie zapewne jest w przypadku pani Emilii Korczyńskiej. W tej roli wystąpiła Marta Lipińska, która znakomicie odgrywa egzaltację, rozmarzenie i reakcje graniczące z histerią. Całokształt zmanierowanej damy uzupełnia głos – ledwo słyszalny, niemalże konający, z całym wydźwiękiem nieszczęścia.
Jan zagrany przez Adama Marjańskiego jest uosobieniem zdrowia, energii, radości i szczerości. Podobnie jak jego literacki odpowiednik ma płową czuprynę, rozjaśnioną przez słońce, wszak większość czasu spędza na powietrzu, wykonując prace rolne. W jego ogorzałej twarzy lśnią błękitne jak Niemen oczy.
Recenzenci twierdzą, że Januszowi Zakrzeńskiemu udało się w tej adaptacji stworzyć jedną z najlepszych kreacji aktorskich. Filmowy Benedykt ujmuje widzów swoją autentycznością zapracowanego gospodarza, a jego słynne „to... tamto... tego” budzi ogromną sympatię odbiorcy.
Marta jest bystra i gderliwa, przy tym wysoka i żylasta, ale pod tą nieprzystępną powierzchownością kryje się oddana i kochająca osoba. Tę postać zagrała Bożena Rogalska, świetnie imitująca swój powieściowy pierwowzór.
Widzio Korczyński jest jeszcze bardziej naturalny w wariancie kinowym niż książkowym, może dlatego, że na ekranie nie jest aż tak zaciekłym idealistą. Jego patetyczne partie słowne zostały nieco ograniczone. Marek Herbik występujący w obrazowej wersji „Nad Niemnem” przypomina niedorosłego jeszcze mężczyznę, ale nieźle radzi sobie w roli przedsiębiorczego chłopca.
Galeria postaci, którą widzimy w ekranizacji „Nad Niemnem” jest zwierciadlanym odbiciem bohaterów literackich. Podobnie dzieje się z wymową ideową dzieła. Dodatkowym atutem jest humor przeniesiony z kart powieści na obrazy filmowe. Niezapomniany wydaje się być tu Benedykt (Janusz Zakrzeński), który jak na ideał poważnego ziemianina ma sporo cech satyrycznych, a niektóre jego słowne kwestie głęboko zapadają w pamięci widza. Kreacja pani Benedyktowej (Marta Lipińska) jest równie zabawna, trudno się nie uśmiechnąć, gdy młoda, niepracująca kobieta narzeka na swoje zdrowie, a o „egzotyczne” choroby przyprawić ją może zwykłe oburzenie lub kilka „mocniejszych” słów małżonka. Kirło prowadzący „niezależny” żywot leniucha budzi kpiny, a papcio Orzelski wprost „rozbraja” życiowym „nieudacznictwem”. Pan Ignacy wzbudza także litość.
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies