Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nad Niemnem
Ignacy Orzelski –
Zamieszkujący w Korczynie ojciec Justyny i wdowiec. Jest zaniedbanym staruszkiem o dobrodusznym wyglądzie: „Był to staruszek średniego wzrostu, ale tuszy dobrej i w środku figury szczególniej wydatnie zaokrąglonej, z okrągłą, białymi jak mleko okrytą głową, z okrągłą także, pełną, rumianą twarzą.”
W młodości wiele romansował, czym przyczynił się do kłopotów małżonki. Roztrwonił sporą część swojego majątku, lecz, dzięki zapobiegliwości żony, po jej śmierci mógł zamieszkać w Korczynie. Nie pracuje. Jego pasją jest muzyka – gra na skrzypcach, uwielbia też „kuchnię” Marty. Na wieść o planowanym ślubie córki wpada w panikę. Obawia się, że w chłopskiej chacie nie będzie mógł rozwijać muzycznej pasji. W zestawieniu z innymi bohaterami wypada blado i żałośnie. Kojarzy się z życiowym nieudacznikiem.
Teresa Plińska
Niegdyś guwernantka dzieci Korczyńskich, bliska przyjaciółka pani Emilii – powiernica jej tajemnic i pomocnica. Kobieta dwudziestodziewięcioletnia, niezamężna o nieciekawej powierzchowności, ale, podobnie jak jej pani ceniąca „salonowych” gości: „ (...) mniej widać piękna za młodu, więc teraz zupełnie już nieładna, była ona zarówno szczupłą i delikatną, słodką i cierpiącą;”
Teresa lubiła, gdy w Korczynie zjawiali się goście – urozmaicało to jej smutną dolę. Słuchała wówczas komplementów i naiwnie wierzyła, że są prawdziwe. W dodatku, siedząc u boku pani, czuła się w centrum zainteresowania: „Uśmiechała się ona (...) do dwu, z obu jej stron siedzących, mężczyzn (...) Widocznym było, że ludzi ci byli dla niej tym, czym woda dla łabędzia lub cukier dla synagorlicy.”
Starzyńska – matka Jana Bohatyrowicza, trzykrotnie zamężna, pełna wigoru kobieta.
Ceni bliskość osób, nie znosi samotności. Jest pracowita. W czytelniku wzbudza sympatię, prawdopodobnie też dlatego, że swoje życiowe poglądy potrafi dobrze uargumentować: „Niezupełnie we dwa lata za Jaśmonta wyszłam. Ludzie różnie gadali. Pusta baba, tak prędko towarzysza swego zapomniała! Owszem. Bo to wy jedno wiecie, a ja drugie. Co umarłym z tego, kiedy żyjącym w zasępie życie ubiega? Niech tamtemu Bóg najwyższy królestwo niebieskie dać raczy, a my sobie z tym wieczne kochanie przed ołtarzem zaprzysięgniem. Jedno słońce zachodzi, drugie wschodzi, a ze smętku, jak z kozła, ani wełny, ani mleka!”
strona: 1 2 3 4
Partner serwisu:
kontakt | polityka cookies
Charakterystyka pozostałych bohaterów „Nad Niemnem”
Autor: Ewa PetniakIgnacy Orzelski –
Zamieszkujący w Korczynie ojciec Justyny i wdowiec. Jest zaniedbanym staruszkiem o dobrodusznym wyglądzie: „Był to staruszek średniego wzrostu, ale tuszy dobrej i w środku figury szczególniej wydatnie zaokrąglonej, z okrągłą, białymi jak mleko okrytą głową, z okrągłą także, pełną, rumianą twarzą.”
W młodości wiele romansował, czym przyczynił się do kłopotów małżonki. Roztrwonił sporą część swojego majątku, lecz, dzięki zapobiegliwości żony, po jej śmierci mógł zamieszkać w Korczynie. Nie pracuje. Jego pasją jest muzyka – gra na skrzypcach, uwielbia też „kuchnię” Marty. Na wieść o planowanym ślubie córki wpada w panikę. Obawia się, że w chłopskiej chacie nie będzie mógł rozwijać muzycznej pasji. W zestawieniu z innymi bohaterami wypada blado i żałośnie. Kojarzy się z życiowym nieudacznikiem.
Teresa Plińska
Niegdyś guwernantka dzieci Korczyńskich, bliska przyjaciółka pani Emilii – powiernica jej tajemnic i pomocnica. Kobieta dwudziestodziewięcioletnia, niezamężna o nieciekawej powierzchowności, ale, podobnie jak jej pani ceniąca „salonowych” gości: „ (...) mniej widać piękna za młodu, więc teraz zupełnie już nieładna, była ona zarówno szczupłą i delikatną, słodką i cierpiącą;”
Teresa lubiła, gdy w Korczynie zjawiali się goście – urozmaicało to jej smutną dolę. Słuchała wówczas komplementów i naiwnie wierzyła, że są prawdziwe. W dodatku, siedząc u boku pani, czuła się w centrum zainteresowania: „Uśmiechała się ona (...) do dwu, z obu jej stron siedzących, mężczyzn (...) Widocznym było, że ludzi ci byli dla niej tym, czym woda dla łabędzia lub cukier dla synagorlicy.”
Starzyńska – matka Jana Bohatyrowicza, trzykrotnie zamężna, pełna wigoru kobieta.
Ceni bliskość osób, nie znosi samotności. Jest pracowita. W czytelniku wzbudza sympatię, prawdopodobnie też dlatego, że swoje życiowe poglądy potrafi dobrze uargumentować: „Niezupełnie we dwa lata za Jaśmonta wyszłam. Ludzie różnie gadali. Pusta baba, tak prędko towarzysza swego zapomniała! Owszem. Bo to wy jedno wiecie, a ja drugie. Co umarłym z tego, kiedy żyjącym w zasępie życie ubiega? Niech tamtemu Bóg najwyższy królestwo niebieskie dać raczy, a my sobie z tym wieczne kochanie przed ołtarzem zaprzysięgniem. Jedno słońce zachodzi, drugie wschodzi, a ze smętku, jak z kozła, ani wełny, ani mleka!”
strona: 1 2 3 4
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies