Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Granica
Kariera Zenona to droga, którą przebył zasadniczo dość przypadkowo. Jej skutkiem było zaprzedanie własnych wartości. Pochodził z domu zubożałej szlachty – Waleriana i Joanny (Żanci) Ziembiewiczów.
Od najmłodszych lat Ziembiewicz musiał zarabiać na swoją naukę. Podczas ostatnich wakacji u rodziców postanowił, że będzie żył uczciwie. Pierwszym krokiem, który zrobił wbrew sobie była zgoda Zenona na pisanie artykułów według wymagań Czechlińskiego do lokalnej „Niwy”. Pozostawiła po sobie pewien niesmak. Dała jednak możliwość ukończenia studiów w Paryżu.
Po powrocie dostał propozycję objęcia stanowiska redaktora gazety. Zgodził się w nadziei, że praca ta, z trudem zaspokajająca jego ambicje, potrwa kilka miesięcy. Dzięki niej spłaci dług zaciągnięty na studia. Pracując w gazecie, stał się pionkiem w rękach Czechlińskiego. Pisał tak, jak od niego wymagano. Zgadzał się na zamieszczanie artykułów, których nie popierał. Potem zaczął kierować się myślą, by jak najszybciej ożenić się z Elżbietą. Chciał zabrać ją z domu ciotki, lecz na to musiał mieć pieniądze.
Dzięki koneksjom Czechlińskiego został mianowany na prezydenta miasta. Początkowo miał ambicję zbudowania domów dla robotników. Fundusze na budowę cofnięto. Utworzył park na wybrzeżu Chązebiańskiego Przedmieścia, pijalnię mleka dla dzieci, korty tenisowe, boisko do gry w koszykówkę i siatkówkę. Pociągnęło to za sobą niekorzystne konsekwencje. Miasto musiało wypłacić odszkodowanie właścicielowi klubu nocnego, który Zenon zamknął.
Marzył, by stworzyć miasto podobne do jednej ze stolic, którą zwiedzał z żoną.Nie udało się to mu. Widział rozbieżność swoich ulotnych zamierzeń i możliwości. Potrafił jednak przybrać maskę dyplomaty, człowieka obytego w towarzystwie, rozgadanego i wesołego. W rzeczywistości był zamknięty w sobie i małomówny.
Obarczony został winą za rozkaz strzelania do robotników. W rzeczywistości nie miał na to żadnego wpływu. Zrozumiał, że był wykonawcą czyichś poleceń. Nie potrafił za swoje czyny i decyzje brać odpowiedzialności. Często widział trudności w czynnikach zewnętrznych.
Jego kariera była szybka i błyskotliwa. Dała mu awans społeczny. Przybrała jednak nieoczekiwanie tragiczny obrót. Zakończyła się jego samobójstwem.
Partner serwisu:
kontakt | polityka cookies
Kariera Zenona Ziembiewicza
Autor: Dorota BlednickaKariera Zenona to droga, którą przebył zasadniczo dość przypadkowo. Jej skutkiem było zaprzedanie własnych wartości. Pochodził z domu zubożałej szlachty – Waleriana i Joanny (Żanci) Ziembiewiczów.
Od najmłodszych lat Ziembiewicz musiał zarabiać na swoją naukę. Podczas ostatnich wakacji u rodziców postanowił, że będzie żył uczciwie. Pierwszym krokiem, który zrobił wbrew sobie była zgoda Zenona na pisanie artykułów według wymagań Czechlińskiego do lokalnej „Niwy”. Pozostawiła po sobie pewien niesmak. Dała jednak możliwość ukończenia studiów w Paryżu.
Po powrocie dostał propozycję objęcia stanowiska redaktora gazety. Zgodził się w nadziei, że praca ta, z trudem zaspokajająca jego ambicje, potrwa kilka miesięcy. Dzięki niej spłaci dług zaciągnięty na studia. Pracując w gazecie, stał się pionkiem w rękach Czechlińskiego. Pisał tak, jak od niego wymagano. Zgadzał się na zamieszczanie artykułów, których nie popierał. Potem zaczął kierować się myślą, by jak najszybciej ożenić się z Elżbietą. Chciał zabrać ją z domu ciotki, lecz na to musiał mieć pieniądze.
Dzięki koneksjom Czechlińskiego został mianowany na prezydenta miasta. Początkowo miał ambicję zbudowania domów dla robotników. Fundusze na budowę cofnięto. Utworzył park na wybrzeżu Chązebiańskiego Przedmieścia, pijalnię mleka dla dzieci, korty tenisowe, boisko do gry w koszykówkę i siatkówkę. Pociągnęło to za sobą niekorzystne konsekwencje. Miasto musiało wypłacić odszkodowanie właścicielowi klubu nocnego, który Zenon zamknął.
Marzył, by stworzyć miasto podobne do jednej ze stolic, którą zwiedzał z żoną.Nie udało się to mu. Widział rozbieżność swoich ulotnych zamierzeń i możliwości. Potrafił jednak przybrać maskę dyplomaty, człowieka obytego w towarzystwie, rozgadanego i wesołego. W rzeczywistości był zamknięty w sobie i małomówny.
Obarczony został winą za rozkaz strzelania do robotników. W rzeczywistości nie miał na to żadnego wpływu. Zrozumiał, że był wykonawcą czyichś poleceń. Nie potrafił za swoje czyny i decyzje brać odpowiedzialności. Często widział trudności w czynnikach zewnętrznych.
Jego kariera była szybka i błyskotliwa. Dała mu awans społeczny. Przybrała jednak nieoczekiwanie tragiczny obrót. Zakończyła się jego samobójstwem.
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies