Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Granica
Zenon Ziembiewicz był jedynym synem zubożałego szlachcica - Waleriana i Joanny z Niemierów. Od najmłodszych lat mieszkał i uczył w mieście. Najczęściej sam zarabiał na szkołę. Udzielał między innymi korepetycji.
Miał bardzo gęste, przylizane włosy o dziwnym kolorze – ciemne, a jednocześnie złotawe. Chodził w przykrótkich spodniach. Wskazywały na jego ubóstwo. Jako student był wychudzony. Rzadko się golił. Nosił wytarty garnitur i koszulę bez krawata.
Kiedy został prezydentem, zaczął ubierać się w drogie palta, a na głowie nosił melonik. Wyglądał elegancko „jak prawdziwy dygnitarz na zdjęciach tygodnika filmowego”. Mieszkańcy miasta dobrze kojarzyli jego pochyloną sylwetkę i twarz o „ascetycznie wydłużonej dolnej szczęce”.
Jako uczeń ósmej klasy gimnazjum, zakochał się w Elżbiecie Bieckiej. Udzielał jej korepetycji z matematyki. Po ukończeniu szkoły w mieście, dzięki uzyskanemu stypendium, dostał się na studia w Paryżu. Przez wojnę stracił dwa lata nauki. Ostatni rok szkoły musiał pokryć z własnej kieszeni. Wówczas zobowiązał się pisać artykuły zza granicy do lokalnego pisma „Niwa”.
Podczas ostatnich wakacji w Boleborzy zwrócił uwagę na Justynę Bogutównę. Po jakimś czasie dziewczyna została jego kochanką. Przed wyjazdem do Paryża przypadkowo zobaczył na ulicy Elżbietę Biecką. Poszedł do niej z wizytą, by przekonać się, czy jego dawna miłość nie wypaliła się. Uczucia na nowo w nim odżyły. Do Paryża pojechał zakochany w Elżbiecie. Był pewien, że ona odwzajemnia jego uczucia. Obronił pracę doktoryzacyjną. Wrócił do kraju i przyjął posadę redaktora w „Niwie”.
Nieoczekiwane spotkanie z Justyną, rozbudziło w nim dawne pożądanie. Dziewczyna ponownie została jego kochanką. Biecka wybaczyła mu romans. Wzięli ślub. Po kilku miesiącach, dzięki protekcji Czechlińskiego, Ziembiewicza mianowano na prezydenta miasta. Nieustanne musiał ukrywać związek z Justyną. Bał się wziąć za niego odpowiedzialność. Został też obarczany go winą za strzelanie do manifestujących robotników. Będąc pod presją popełnił samobójstwo.
Ludzie postrzegali Zenona jako człowieka przyzwoitego, który miał nowoczesne poglądy. Uważali również, że wiódł spokojne i uporządkowane życie. W towarzystwie był błyskotliwy, dowcipny i elokwentny. Z natury zaś pochmurny, milczący, wiecznie niespokojny. Cechował go inteligentny i racjonalnym umysł. Często dawał się ponieść emocjom i namiętnościom. Zwłaszcza w kontaktach z Justyną. Potrafił rzeczowo i krytycznie ocenić swoje postępowanie.Zenon Ziembiewicz - charakterystyka
Autor: Dorota BlednickaZenon Ziembiewicz był jedynym synem zubożałego szlachcica - Waleriana i Joanny z Niemierów. Od najmłodszych lat mieszkał i uczył w mieście. Najczęściej sam zarabiał na szkołę. Udzielał między innymi korepetycji.
Miał bardzo gęste, przylizane włosy o dziwnym kolorze – ciemne, a jednocześnie złotawe. Chodził w przykrótkich spodniach. Wskazywały na jego ubóstwo. Jako student był wychudzony. Rzadko się golił. Nosił wytarty garnitur i koszulę bez krawata.
Kiedy został prezydentem, zaczął ubierać się w drogie palta, a na głowie nosił melonik. Wyglądał elegancko „jak prawdziwy dygnitarz na zdjęciach tygodnika filmowego”. Mieszkańcy miasta dobrze kojarzyli jego pochyloną sylwetkę i twarz o „ascetycznie wydłużonej dolnej szczęce”.
Jako uczeń ósmej klasy gimnazjum, zakochał się w Elżbiecie Bieckiej. Udzielał jej korepetycji z matematyki. Po ukończeniu szkoły w mieście, dzięki uzyskanemu stypendium, dostał się na studia w Paryżu. Przez wojnę stracił dwa lata nauki. Ostatni rok szkoły musiał pokryć z własnej kieszeni. Wówczas zobowiązał się pisać artykuły zza granicy do lokalnego pisma „Niwa”.
Podczas ostatnich wakacji w Boleborzy zwrócił uwagę na Justynę Bogutównę. Po jakimś czasie dziewczyna została jego kochanką. Przed wyjazdem do Paryża przypadkowo zobaczył na ulicy Elżbietę Biecką. Poszedł do niej z wizytą, by przekonać się, czy jego dawna miłość nie wypaliła się. Uczucia na nowo w nim odżyły. Do Paryża pojechał zakochany w Elżbiecie. Był pewien, że ona odwzajemnia jego uczucia. Obronił pracę doktoryzacyjną. Wrócił do kraju i przyjął posadę redaktora w „Niwie”.
Nieoczekiwane spotkanie z Justyną, rozbudziło w nim dawne pożądanie. Dziewczyna ponownie została jego kochanką. Biecka wybaczyła mu romans. Wzięli ślub. Po kilku miesiącach, dzięki protekcji Czechlińskiego, Ziembiewicza mianowano na prezydenta miasta. Nieustanne musiał ukrywać związek z Justyną. Bał się wziąć za niego odpowiedzialność. Został też obarczany go winą za strzelanie do manifestujących robotników. Będąc pod presją popełnił samobójstwo.
W postaci Zenona Ziembiewicza uderza szczególnie dualizm jego zachowania. Jego osobowości i poczuciu moralności brak było spójności. Z jednej strony można w nim dostrzec człowieka, który tak naprawdę chciał żyć w zgodzie ze sobą. Przede wszystkim uczciwie. Przyjęcie oferty Czechlińskiego wywołało w nim niesmak i poczucie zaprzedania. Był to jednak jedyny sposób, by mógł ukończyć studia w Paryżu.
Bardzo wstydził się rozwiązłego życia swojego ojca. Z niechęcią patrzył na jego liczne kochanki, dziewczyny z folwarku. Nocami zakradały się do gabinetu starego Ziembiewicza. Zenon powielił ten schemat i sam uwiódł Justynę. Potem nie potrafił zakończyć romansu, a był już zaręczony z Elżbietą.
Dziwiła go uległość matki wobec zdrad ojca. Swoje małżeństwo z Elżbietą także sprowadził do poziomu nieustannej wyrozumiałości ze strony żony. Oczekiwał jej wsparcia i pomocy w rozwiązywaniu problemów z Justyną. To ona musiała wszystko załatwiać, to na jej barkach spoczywały rozmowy z przyszłymi pracodawcami Bogutówny.
Na wszystko miał usprawiedliwienie. Wszystko tłumaczył tak, jak było mu wygodnie. Nie dostrzegał swojej winy. Z jednej strony rozdarty między miłością do Elżbiety, miłością idealną na wielu płaszczyznach a poczuciem obowiązku wobec Justyny, która była dla niego miłością czysto fizyczną. Nawet wyjaśniając narzeczonej powody zdrady, powiedział, że spotkania z Justyną zaspokajały jego potrzeby fizyczne.
Miał, co prawda, wspaniałe plany wobec miasta. Zbyt wiele rzeczy nie potoczyło się po jego myśli. Nie miał szansy zrealizować swoich zamiarów w dużej mierze nie ze swojej winy. Można dostrzec pewną słabość jego charakteru. Niechęć do samodzielnego podejmowania decyzji i odsuwanie wszelkiej odpowiedzialności. Potrafił sprawnie przenieść główną winę za stan Justyny na żonę.
Czy w takiej sytuacji można powiedzieć, że kochał tak naprawdę Elżbietę? Można dostrzec jego ogromne przywiązanie do kobiety. Jednocześnie był zależny od jej zdania, opinii i niesamodzielny. To człowiek trudny do jednoznacznej oceny. Zmieniał się zależnie od sytuacji. Od otoczenia, w którym przebywał. Przy żonie był milczący vi pochmurny. W towarzystwie rozgadany, sztucznie wesoły, dystyngowany. Wobec Justyny pobłażliwy, określający ją mianem „dziecka”. Z czasem coraz bardziej obcy. Moralnie czuł się coraz bardziej odpowiedzialny za jej stan, za postępującą chorobę.
Wszystkie problemy wywoływały w nim nieustający niepokój. Nawarstwiały się coraz bardziej. Pod koniec został obarczony odpowiedzialnością za strzelanie do robotników. Z tą decyzją nie miał nic wspólnego. Można powiedzieć, że był pionkiem w rękach Czechlińskiego. Na pewno nie zostawiłby Justyny samej z dzieckiem, płacił przecież na jej utrzymanie. W pewien opiekował się nią i interesował się jej losem. Uwikłany w swoisty trójkąt nie potrafił ogarnąć biegu zdarzeń, które wymykały się spod jego kontroli.
W życiu zawodowym Ziembiewicza można dostrzec wiele sprzeczności. Praca w „Niwie” pozbawiła go własnych wartości. Nie dawała mu satysfakcji, gdyż musiał wypełniać polecenia Czechlińskiego. Sam nie mógł decydować o treści zamieszczanych artykułów. Nazywał to „życiem w cudzysłowie”. Liczył, że po spłacie długu, zaciągniętego na studia, będzie mógł żyć i pracować według własnych przekonań i wartości. Po kilku miesiącach zatracił swój idealizm i przyjął kolejną ofertę Czechlińskiego. Stał się ważną osobą nie tylko w sferze zawodowej, lecz również towarzyskiej.
Zaczął bywać wśród miejscowych elit. Początkowo ceniono jego próby polepszenia życia mieszkańców miasta. Wszystko jednak zakończyło się tragicznie. Jego entuzjazm i chęć wprowadzenia zmian nie przyniosły spodziewanego efektu. W oczach ludzi był odpowiedzialny za strzały do robotników.
Niepowodzenia zawodowe wynikały również z pochopnych i błędnych działań w życiu osobistym. Od najmłodszych lat wstydził się postępowania ojca. Ranił matkę i oczekiwał jej wybaczenia. Sam jednak powielił błędy starego Ziembiewicza i nawiązał romans z córką kucharki. Nie unikał również przelotnych przygód z kobietami, które zaspokajały jego fizyczne potrzeby.
Inny charakter miała jego miłość do Elżbiety. Zakochał się w niej jako młody chłopak. Było to trudne uczucie, ponieważ Biecka traktowała go z wyższością i niechęcią. Pomimo tego z uporem wracał do niej każdego dnia. Po latach zrozumiał, że nadal ją kocha, choć w stosunku do niego była chłodna i zdystansowana. Odnalazł w niej kogoś, kto go dobrze rozumiał i wspierał w każdej sytuacji. Uczucia do Elżbiety nazywał miłością idealną. Związek z Justyną zaspokajał jego pożądanie. Ulegał swojej słabości do dziewczyny. Kiedy dowiedział się, że Bogutówna spodziewa się jego dziecka, nie zamierzał ingerować w tę sprawę. Ostateczną decyzję pozostawił kochance, dając jej pieniądze.
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies