Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Konopnickiej
Mendel Gdański zawiera pesymistyczne przesłanie. Choć w momencie ataku na Gdańskich pojawili się ludzie gotowi ich bronić, to jednak napaść wywołała takie spustoszenie w sercu głównego bohatera, że stracił on „serce” dla Warszawy i jej mieszkańców.
Choć przez całe życie czuł się pełnoprawnym Polakiem (mimo, iż kraju tego nie było na międzynarodowych mapach), martwił się sytuacją pozostającej w niewoli ojczyzny, wychowywał wnuka w myśl tzw. nowoczesnej asymilacji (posyłając go do polskiej szkoły), to jednak ludzie boleśnie dali mu do zrozumienia, że jest obcy. Osądzili go bez procesu, oskarżając o wszystkie stereotypowe wady. Twierdzili, że jest chciwy, choć przez całe życie uczciwie pracował, nie dorabiając się niczego prócz własnego, skromnego zakładu. Wyrzucali mu obcość, choć od urodzenia mieszkał w Warszawie i oddał temu miastu całe serce. W końcowej scenie zaatakowali jego dziesięcioletniego wnuka, czym spowodowali, że stracił miłość do stolicy i jej mieszkańców. Okazali się fałszywymi chrześcijanami, atakując dziecko. Puenta jest szalenie przejmująca: „Nu, u mnie umarło to, z czym ja się urodził, z czym ja sześćdziesiąt i siedem lat żył, z czym ja umierać myślał…Nu u mnie umarło serce do tego miasto”. Postać głównego bohatera trafnie podsumowała Grodzka: „Mendel stał się kreacją tragiczną, a jego los przejmującą klęską człowieka domagającego się prawa, a nie litości”.
Maria Konopnicka uczy nas przez nowelę, że nie liczy się narodowość czy pochodzenie człowieka, ponieważ tak naprawdę najważniejsze jest to, jakim jest człowiekiem, co ma w sercu. Nieszczęście, jakie spotkało niewinnego Mendla wzrusza nadal. Pisarka przypomina również, że najważniejszą częścią miasta są jego mieszkańcy.
Wymowa noweli „Mendel Gdański”
Choć przez całe życie czuł się pełnoprawnym Polakiem (mimo, iż kraju tego nie było na międzynarodowych mapach), martwił się sytuacją pozostającej w niewoli ojczyzny, wychowywał wnuka w myśl tzw. nowoczesnej asymilacji (posyłając go do polskiej szkoły), to jednak ludzie boleśnie dali mu do zrozumienia, że jest obcy. Osądzili go bez procesu, oskarżając o wszystkie stereotypowe wady. Twierdzili, że jest chciwy, choć przez całe życie uczciwie pracował, nie dorabiając się niczego prócz własnego, skromnego zakładu. Wyrzucali mu obcość, choć od urodzenia mieszkał w Warszawie i oddał temu miastu całe serce. W końcowej scenie zaatakowali jego dziesięcioletniego wnuka, czym spowodowali, że stracił miłość do stolicy i jej mieszkańców. Okazali się fałszywymi chrześcijanami, atakując dziecko. Puenta jest szalenie przejmująca: „Nu, u mnie umarło to, z czym ja się urodził, z czym ja sześćdziesiąt i siedem lat żył, z czym ja umierać myślał…Nu u mnie umarło serce do tego miasto”. Postać głównego bohatera trafnie podsumowała Grodzka: „Mendel stał się kreacją tragiczną, a jego los przejmującą klęską człowieka domagającego się prawa, a nie litości”.
Maria Konopnicka uczy nas przez nowelę, że nie liczy się narodowość czy pochodzenie człowieka, ponieważ tak naprawdę najważniejsze jest to, jakim jest człowiekiem, co ma w sercu. Nieszczęście, jakie spotkało niewinnego Mendla wzrusza nadal. Pisarka przypomina również, że najważniejszą częścią miasta są jego mieszkańcy.
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies