Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Konopnickiej
Akcja toczy się zimą, w warszawskiej dzielnicy biedoty – Powiślu. Narratorem jest Wicek, najstarszy z braci.
W domu rodziny Mostowiaków matka leżała na łóżku. W pewnej chwili zapytała ojca chłopca o powód zamyślenia, na co usłyszała, że „zwózka żwiru się zakończyła”. Mostowiak pracował na Wiśle, przewożąc wozem zaprzężonym do szkapy kruszywo. Teraz do przewożenia pozostał mu jedynie piasek, na czym mógł zarobić jednak mniej pieniędzy, a miał przecież tyle wydatków…
Anna Mostowiak - matka narratora – ciężko chorowała na gruźlicę. Stale kaszlała, a ostatnio nie miała siły podnieść się z łóżka. Choć powinna mieć zapewnione ciepło, regularne posiłki, a przede wszystkim leki i spokój, rzeczywistość była inna. Rodzina Mostowiaków mieszkała w jednej izbie, w suterenie na poziomie piwnicy. Żyła w ciężkich warunkach. Do ich ciemnego pokoju nigdy nie przedostał się promyk słońca. Panował tam mrok, była wilgoć. Z powodu choroby kobiety nie starczało pieniędzy na jedzenie.
Małżeństwo miało trzech synów: Wicka (narrator), Felka i Piotrusia. Dzieci uczęszczały na zajęcia do ochronki. Ich ojciec – Filip – zdecydował, że sprzedadzą łóżko chłopców, którzy zajmą miejsca obok niego na sienniku (cieszyli się z tej zmiany, traktując ją jak przygodę).
Po mebel przyszedł Żyd handlarz, narzekający, że łóżko było stare i zepsute. Nie chciał dać przyzwoitej ceny, póki nie otrzymał jeszcze poduszki i kołdry chłopców. Wówczas dopiero dobito targu i „Żydzisko” zapłaciło. Ojciec, mając już pieniądze, wezwał do matki doktora, a potem kupił jeszcze leki i węgiel. Napaliwszy w piecu, udał się po żywność. Wieczorem rozłożył przy piecu siennik do spania. Nad ranem obudziło go zimno, więc przykrył dzieci płaszczem, kładąc Piotrusia do żony.
Po dwóch tygodniach znowu zabrakło pieniędzy. W izbie panował chłód. Pojawił się Żyd, któremu Filip sprzedał teraz szafę. Na miejscu po meblu chłopcy znaleźli drobne rzeczy (guzik, igłę), które potraktowali jako skarby, a ojciec przybił tam gwóźdź i powiesił na nim sukienki żony (niedzielną oraz codzienną).
Gdy stan kobiety znowu się pogorszył, wezwano doktora. Medyk kazał się jej dobrze odżywiać, a Filipowi polecił, żeby w izbie zawsze było ciepło, a nie wilgotno. Mężczyzna przez dwa tygodnie karmił Annę rosołem i mięsem, lecz potem zabrakło ponownie pieniędzy. Wtedy trzeba było znowu wezwać Żyda. Sprzedano mu cztery krzesła, na których wcześniej cała rodzina siadała przy stole do obiadu. Chłopcy pomogli odnieść meble do lichwiarza. Niosąc je na głowach, cieszyli się z nowej sytuacji, krzycząc z radością do ludzi: „Na bok, na bok!”.
Mostowiak w najcięższych chwilach mówił żonie, by starała się przeczekać zimę. Zapewniał, że wkrótce przyjdzie wiosna, zacznie się praca, ponieważ puszczą lody na Wiśle. Anna jednak już nie słuchała. Martwiła się, ponieważ odkryła, że Filip, mimo trzaskającego mrozu, sprzedał swój kożuch (dzięki temu mógł ponownie wezwać medyka). Zajmował się wszystkimi pracami domowymi, opiekował dziećmi. Słyszał od sąsiadek: „- Żeby już albo w tę, albo w tę stronę Pan Jezus dał”.
Kobieta leżała blada i wychudzona. Ciągle przychodził do niej lekarz, po którego wizytach ubywało mebli i przez kilka dni było ciepło. Potem znowu nadchodziły dni zimna i braku jedzenia. Gdy Mostowiak otworzył kuferek: „Były w pudełku brzytwy ojca, były w drugim korale matczyne, była czarna jedwabna chustka, co ją ojciec w wielkie święta na szyję wiązał; była szuba matczyna z czerwoną podszewką, była żółta serweta w kwiaty na stół, była kapa na łóżko z zielonego persu. Ale tym razem zupełnieśmy się zawiedli; kuferek był pusty. W kątku tylko, w czerwoną chusteczkę zawiązana, leżała kawalerska harmonijka ojca”. Choć żona prosiła, by nie sprzedawał instrumentu, nie potrafił jej tego obiecać.
strona: 1 2 3 4
„Nasza szkapa” – streszczenie utworu
W domu rodziny Mostowiaków matka leżała na łóżku. W pewnej chwili zapytała ojca chłopca o powód zamyślenia, na co usłyszała, że „zwózka żwiru się zakończyła”. Mostowiak pracował na Wiśle, przewożąc wozem zaprzężonym do szkapy kruszywo. Teraz do przewożenia pozostał mu jedynie piasek, na czym mógł zarobić jednak mniej pieniędzy, a miał przecież tyle wydatków…
Anna Mostowiak - matka narratora – ciężko chorowała na gruźlicę. Stale kaszlała, a ostatnio nie miała siły podnieść się z łóżka. Choć powinna mieć zapewnione ciepło, regularne posiłki, a przede wszystkim leki i spokój, rzeczywistość była inna. Rodzina Mostowiaków mieszkała w jednej izbie, w suterenie na poziomie piwnicy. Żyła w ciężkich warunkach. Do ich ciemnego pokoju nigdy nie przedostał się promyk słońca. Panował tam mrok, była wilgoć. Z powodu choroby kobiety nie starczało pieniędzy na jedzenie.
Małżeństwo miało trzech synów: Wicka (narrator), Felka i Piotrusia. Dzieci uczęszczały na zajęcia do ochronki. Ich ojciec – Filip – zdecydował, że sprzedadzą łóżko chłopców, którzy zajmą miejsca obok niego na sienniku (cieszyli się z tej zmiany, traktując ją jak przygodę).
Po mebel przyszedł Żyd handlarz, narzekający, że łóżko było stare i zepsute. Nie chciał dać przyzwoitej ceny, póki nie otrzymał jeszcze poduszki i kołdry chłopców. Wówczas dopiero dobito targu i „Żydzisko” zapłaciło. Ojciec, mając już pieniądze, wezwał do matki doktora, a potem kupił jeszcze leki i węgiel. Napaliwszy w piecu, udał się po żywność. Wieczorem rozłożył przy piecu siennik do spania. Nad ranem obudziło go zimno, więc przykrył dzieci płaszczem, kładąc Piotrusia do żony.
Po dwóch tygodniach znowu zabrakło pieniędzy. W izbie panował chłód. Pojawił się Żyd, któremu Filip sprzedał teraz szafę. Na miejscu po meblu chłopcy znaleźli drobne rzeczy (guzik, igłę), które potraktowali jako skarby, a ojciec przybił tam gwóźdź i powiesił na nim sukienki żony (niedzielną oraz codzienną).
Gdy stan kobiety znowu się pogorszył, wezwano doktora. Medyk kazał się jej dobrze odżywiać, a Filipowi polecił, żeby w izbie zawsze było ciepło, a nie wilgotno. Mężczyzna przez dwa tygodnie karmił Annę rosołem i mięsem, lecz potem zabrakło ponownie pieniędzy. Wtedy trzeba było znowu wezwać Żyda. Sprzedano mu cztery krzesła, na których wcześniej cała rodzina siadała przy stole do obiadu. Chłopcy pomogli odnieść meble do lichwiarza. Niosąc je na głowach, cieszyli się z nowej sytuacji, krzycząc z radością do ludzi: „Na bok, na bok!”.
Mostowiak w najcięższych chwilach mówił żonie, by starała się przeczekać zimę. Zapewniał, że wkrótce przyjdzie wiosna, zacznie się praca, ponieważ puszczą lody na Wiśle. Anna jednak już nie słuchała. Martwiła się, ponieważ odkryła, że Filip, mimo trzaskającego mrozu, sprzedał swój kożuch (dzięki temu mógł ponownie wezwać medyka). Zajmował się wszystkimi pracami domowymi, opiekował dziećmi. Słyszał od sąsiadek: „- Żeby już albo w tę, albo w tę stronę Pan Jezus dał”.
Kobieta leżała blada i wychudzona. Ciągle przychodził do niej lekarz, po którego wizytach ubywało mebli i przez kilka dni było ciepło. Potem znowu nadchodziły dni zimna i braku jedzenia. Gdy Mostowiak otworzył kuferek: „Były w pudełku brzytwy ojca, były w drugim korale matczyne, była czarna jedwabna chustka, co ją ojciec w wielkie święta na szyję wiązał; była szuba matczyna z czerwoną podszewką, była żółta serweta w kwiaty na stół, była kapa na łóżko z zielonego persu. Ale tym razem zupełnieśmy się zawiedli; kuferek był pusty. W kątku tylko, w czerwoną chusteczkę zawiązana, leżała kawalerska harmonijka ojca”. Choć żona prosiła, by nie sprzedawał instrumentu, nie potrafił jej tego obiecać.
strona: 1 2 3 4
Szybki test:
Łukasz Smolik z noweli „Nasza szkapa” był:a) palaczem
b) sklepikarzem
c) handlarzem
d) dorożkarzem
Rozwiązanie
„Pławienie szkapy” odbywało się:
a) w Wielki Piątek
b) przed Wielkanocą
c) po Wielkanocy
d) przed Zielonymi Świątkami
Rozwiązanie
Anna Mostowiak chorowała na:
a) raka
b) ospę
c) gruźlicę
d) zapalenie płuc
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies