Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Konopnickiej
O Dzikiej:
„Chciała coś mówić, ale nagle drżeć zaczęła, przymknęła oczy i szukając ręką oparcia padła w tył na tapczan, uderzyła w ścianę głową i zaniosła się wielkim płaczem... - De Dieu... de Dieu... de Dieu... - łkała nie mogąc wymówić nic więcej. A tuż zaraz chwycił ją spazmatyczny i niepowstrzymany śmiech, przy którym te powracające na usta jej wyrazy miały jakieś okropne, tragiczne znaczenie. Trwało to może kwadrans, a może i dłużej, w którym to czasie na próżno usiłowałam uspokoić Dziką. Rozpięłam jej stanik i zmaczawszy chustkę w dzbanku położyłam ją na drgającym sercu biednej dziewczyny. Siadłam potem przy niej, objęłam ją i przycisnęłam głowę jej do piersi. Po śmiechu przyszło łkanie, rozdzierające zrazu i rozpaczliwe, potem coraz cichsze, coraz cichsze, aż się rozpłynęło w westchnienia. Zmrok zapadł już zupełnie, kiedy Dzika głęboko zasnęła.Wtedy jej głowę złożyłam na poduszce, otuliłam ją kołdrą i wyszłam cicho na palcach. Nie opodal ode drzwi stał Jakub. Spojrzał na mnie, pokiwał głową i zmrużywszy lewe oko zażył niuch tabaki”.
Onufer:
„O moje dziecko - peda - o moje kochające! Czemuś ty wtedy wyszło w złą godzinę? O moje dziecko najmilejsze! Toć ja ciebie ubić nie chciał! Toć ja ciebie jak własną duszę miłował!" Patrzę ja, wytrzeszczam oczy, nikogo w komórce nie ma, a ten się precz trzęsie a modli:,,O moje dziecko, odpuść ty mnie - peda - odpuść ty mnie swoją śmierć niewinną! O moje dziecko najmilsze - peda - kochanie moje najsłodsze!
Najważniejsze cytaty „Obrazków więziennych”
„Chciała coś mówić, ale nagle drżeć zaczęła, przymknęła oczy i szukając ręką oparcia padła w tył na tapczan, uderzyła w ścianę głową i zaniosła się wielkim płaczem... - De Dieu... de Dieu... de Dieu... - łkała nie mogąc wymówić nic więcej. A tuż zaraz chwycił ją spazmatyczny i niepowstrzymany śmiech, przy którym te powracające na usta jej wyrazy miały jakieś okropne, tragiczne znaczenie. Trwało to może kwadrans, a może i dłużej, w którym to czasie na próżno usiłowałam uspokoić Dziką. Rozpięłam jej stanik i zmaczawszy chustkę w dzbanku położyłam ją na drgającym sercu biednej dziewczyny. Siadłam potem przy niej, objęłam ją i przycisnęłam głowę jej do piersi. Po śmiechu przyszło łkanie, rozdzierające zrazu i rozpaczliwe, potem coraz cichsze, coraz cichsze, aż się rozpłynęło w westchnienia. Zmrok zapadł już zupełnie, kiedy Dzika głęboko zasnęła.Wtedy jej głowę złożyłam na poduszce, otuliłam ją kołdrą i wyszłam cicho na palcach. Nie opodal ode drzwi stał Jakub. Spojrzał na mnie, pokiwał głową i zmrużywszy lewe oko zażył niuch tabaki”.
Onufer:
„O moje dziecko - peda - o moje kochające! Czemuś ty wtedy wyszło w złą godzinę? O moje dziecko najmilejsze! Toć ja ciebie ubić nie chciał! Toć ja ciebie jak własną duszę miłował!" Patrzę ja, wytrzeszczam oczy, nikogo w komórce nie ma, a ten się precz trzęsie a modli:,,O moje dziecko, odpuść ty mnie - peda - odpuść ty mnie swoją śmierć niewinną! O moje dziecko najmilsze - peda - kochanie moje najsłodsze!
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies