Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Konopnickiej
Wóz wpuszczono za bramę, ponieważ nie miał kto nieść trumny. Musieli czekać, gdyż grabarz nie skończył jeszcze kopania dołka. Chłopcy spożytkowali ten czas na zabawę, a ojciec z panem Łukaszem zdjęli z wozu trumnę i postawili ją nad brzegiem dołka. Choć nie była ciężką („bo kumoter, choć stary, prosto pod nią stał”), to jednak Filip zgiął się pod nią do ziemi: „jak ten krzyż padającego Chrystusa, com go na stacjach bernardyńskich widział [Wicek]”.
Po chwili brzęknął dzwonek i przyszedł ksiądz w komeżce i kościelny z krzyżem i kropidłem. Wówczas Mostowiak spojrzał na synów surowo i wszyscy uklękli. Ceremonia była krótka: „Pan Łukasz i ojciec poklękli także, grabarz kończył robotę. Raz, dwa, trzy odprawił ksiądz swoją łacińską modlitwę, wspomniał imię i nazwisko matki, ,,Ojcze nasz" mówić kazał, sam zacząwszy głośno. Podniósł ojciec twarz i obie ręce w niebo; z jego wzniesionych oczu padały łzy ciężkie, grube. Felek, tuż przy mnie klęcząc, trzepał pacierz z wzrokiem utkwionym w szkapę. Zrobiła się cisza taka. że słychać było leciuchne szmery wierzby i cykanie świerszcza”. Ciszę przerwał cienki głos Piotrusia, który z zachwytem krzyczał, że szkapa je. Dawał jej trawę i wiosenne kwiecie, bratki polne i białe stokrotki. Kapłan spojrzał, po czym zmarszczył czoło z pogardą, pokropił trumnę i z kościelnym odszedł.
Filip modlił się ciągle, nie zwracając na zniecierpliwienie Łukasza, który po wymianie przyjacielskich uścisków pożegnał wdowca i odszedł wraz ze szkapą, odświętnie przystrojoną przez Wicka, Felka i Piotrusia: „Jużeśmy ją wystroili jakby pannę młoda. Świeże, rozkwitłe gałęzie akacji sterczały jej za uszami, za uprzężą. za chomątem, gdzie tylko co wetknąć się dało. Pęk żółtych mleczów tkwił nad czołem pod skrzyżowanym rzemieniem. Z grzywy opadały ostróżki i zajęcze maczki. Resztę zieleni trzymaliśmy w rękach, aby szkapę od bąków opędzać”.
Powrót do domu był prawdziwym tryumfalnym pochodem: „Najpierw kroczył Piotruś nie patrzący drogi, nadeptując małe, świeże, z żółtego piasku sypane grobki dziecięce, ile razy się na wóz obejrzał. Za Piotrusiem szkapa - wyrzucała z cichym parskaniem łbem. obciążonym kwieciem i zielenią, ja zaś i Felek, jak giermkowie, po lewej i po prawej stronie. Wóz toczył się z wolna, to podnosząc się, to opadając na zapadłych grobach, a za nami z głuchym, coraz głuchszym łoskotem padała ziemia na matczyną trumnę”.
strona: 1 2 3 4
„Nasza szkapa” – streszczenie utworu
Po chwili brzęknął dzwonek i przyszedł ksiądz w komeżce i kościelny z krzyżem i kropidłem. Wówczas Mostowiak spojrzał na synów surowo i wszyscy uklękli. Ceremonia była krótka: „Pan Łukasz i ojciec poklękli także, grabarz kończył robotę. Raz, dwa, trzy odprawił ksiądz swoją łacińską modlitwę, wspomniał imię i nazwisko matki, ,,Ojcze nasz" mówić kazał, sam zacząwszy głośno. Podniósł ojciec twarz i obie ręce w niebo; z jego wzniesionych oczu padały łzy ciężkie, grube. Felek, tuż przy mnie klęcząc, trzepał pacierz z wzrokiem utkwionym w szkapę. Zrobiła się cisza taka. że słychać było leciuchne szmery wierzby i cykanie świerszcza”. Ciszę przerwał cienki głos Piotrusia, który z zachwytem krzyczał, że szkapa je. Dawał jej trawę i wiosenne kwiecie, bratki polne i białe stokrotki. Kapłan spojrzał, po czym zmarszczył czoło z pogardą, pokropił trumnę i z kościelnym odszedł.
Filip modlił się ciągle, nie zwracając na zniecierpliwienie Łukasza, który po wymianie przyjacielskich uścisków pożegnał wdowca i odszedł wraz ze szkapą, odświętnie przystrojoną przez Wicka, Felka i Piotrusia: „Jużeśmy ją wystroili jakby pannę młoda. Świeże, rozkwitłe gałęzie akacji sterczały jej za uszami, za uprzężą. za chomątem, gdzie tylko co wetknąć się dało. Pęk żółtych mleczów tkwił nad czołem pod skrzyżowanym rzemieniem. Z grzywy opadały ostróżki i zajęcze maczki. Resztę zieleni trzymaliśmy w rękach, aby szkapę od bąków opędzać”.
Powrót do domu był prawdziwym tryumfalnym pochodem: „Najpierw kroczył Piotruś nie patrzący drogi, nadeptując małe, świeże, z żółtego piasku sypane grobki dziecięce, ile razy się na wóz obejrzał. Za Piotrusiem szkapa - wyrzucała z cichym parskaniem łbem. obciążonym kwieciem i zielenią, ja zaś i Felek, jak giermkowie, po lewej i po prawej stronie. Wóz toczył się z wolna, to podnosząc się, to opadając na zapadłych grobach, a za nami z głuchym, coraz głuchszym łoskotem padała ziemia na matczyną trumnę”.
strona: 1 2 3 4
Szybki test:
Moździerz w noweli „Nasza szkapa” był:a) kupiony od Żyda
b) składnikiem posagu Anny
c) pożyczony od maglarki
d) prezentem od Filipa
Rozwiązanie
Łukasz Smolik z noweli „Nasza szkapa” był:
a) dorożkarzem
b) palaczem
c) handlarzem
d) sklepikarzem
Rozwiązanie
Najmłodszy syn Mostowiaków to:
a) Piotruś
b) Antek
c) Felek
d) Wicek
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies