Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Konopnickiej
Jeżeli chodzi o spojrzenie więźniów, bywało ono zwykle ruchliwe, niespokojne, gorączkowe: „Zapalają się w nim i gasną blaski niespodziane, iskry przelotnych wzruszeń, obaw, pomysłów, zalegają je cienie nagle, głębokie, z siwych czyniąc źrenice zielone, z modrych – czarne”.
Prócz podobieństw, były także różnice, dotyczące chodu, ruchu rąk i ramion, sposobu trzymania głowy i noszenia siwego kubraka, sztywności szyi, a nawet trybu wykręcania się na zawrotach drogi.
Więźniowie drugoroczni
Konopnicka scharakteryzowała więźniów z Podług księgi z dbałością o szczegóły ich wyglądu i zachowania.
Skazani, odbywający karę większą, niż jeden rok, mieli nagięte grzbiety i kark: „jakby wyłażący naprzód z kołnierza”. Upodobniali się miedzy sobą ruchami. Jedynie najsilniejsi zachowywali właściwą sobie postawę jeszcze w trzecim roku: „Po tym terminie wszyscy się upodabniają”. Po kilku latach przebywania za murami więzienia, człowiek przestawał istnieć jako indywiduum, zamieniając się w cząstkę szarej, bezbarwnej, bezkształtnej masy, która nazywa się „ludnością więzienną”.
Nogi więźnia stawały się „kabłąkowate” i wątłe. Ustawione przy sobie stopy rozwierały się pod kątem coraz bardziej przypominający prosty. Wygięte w przód kolana drżały, chód stawał się ciężki, wlokący, ruchy niedołężne, powolne. Ręce zaczynał wisieć po obu bokach ciała jakby nadmiernie wydłużone i wyrwane ze stawów.
Narratorka zauważała przy tym, że przeobrażeniu podlegali głównie mężczyźni: „Kobiety wszystkie prawie zachowują nienaruszoną odrębność swoją przez długie lata i dopiero najstarsze, po wielokrotnych powrotach dogasające tu aresztantki ulegają niwelującym wpływom więziennego życia”.
Po ruchach i postawie zmieniała się również cera. W drugim roku więdła i żółkła bardzo szybko. Skóra stawała się wątła i nabierała pergaminowej suchości i martwoty, by w trzecim stać się zielonkowatą lub żółtą, oleistą (zwłaszcza około uszu, ust i oczu). W dalszych latach twarz więźnia się „rozmiękczała”, przybierając ziemistą barwę, świadcząc o tym, że: „ iż człowiek ulepiony został z gliny i z mułu ziemi”. Zmianom tym podlegała większość kobiet, tak samo jak i mężczyzn.
Trzeciorzędną cechą w charakterystyce zewnętrznej więźnia jest wyraz oczu, spojrzenie. W drugim roku źrenica więźnia bledła, mąciła się, była zeszkliwiona i upodabniała się do „stojącej w błotnym dole wody”. W trzecim natomiast matowość spojrzenia wzrastała z każdym dniem, oczy „kołowaciały” i „zaokrąglały się w orbitach”, a z ich głębi wyzierało zniedołężnienie albo „zwierzęca złośliwość”. Zmiany te były bardzo dynamiczne: „z biegiem czasu rozwija się to aż do idiotyzmu w jednym kierunku, aż do prawdziwie małpiej przebiegłości w drugim. Idiotyczne spojrzenie godzi się bardzo dobrze ze spleśniałą jakby cerą więźnia i zwykle z nią chodzi w parze. Bywają wszakże wyjątki, a kiedy w gliniastej, rozmiękłej twarzy zagorzeją źrenice posępnym, czerwonawym ogniem, zjawisko to bywa straszne i zwykle się kończy jakąś katastrofą”.
Naczelnik
Pan nadzorca, nazywany również naczelnikiem lub „Wielmożnym Panem” jest drugoplanowym bohaterem obrazka Podług księgi. Miał piękny podbródek, pulchne palce, grube i pięknie zarysowane wargi. Dowodził więzieniem, w którym wyroki odsiadywało kilkuset mężczyzna i kobiet.
Choć miał skrupuły co do legalności powierzenia wykonania kary na Cyganie grupie Wiewióry, to jednak wyraził na to zgodę. Decyzję swą usprawiedliwił faktem, iż w Ameryce nieraz sami przestępcy wymierzali karę na swych towarzyszach. Cieszył się, że upodobnił się do jakiegoś zagranicznego dowódcy więzienia: „To go uspokoiło od razu. Owszem, nadało myślom jego bieg górny i wzniosły. Czuł się inicjatorem nowych idei w społeczeństwie, idei z Nowego Świata. Czuł się humanistą na wielką skalę”.
strona: 1 2 3 4 5 6
Charakterystyka bohaterów „Obrazków więziennych”
Prócz podobieństw, były także różnice, dotyczące chodu, ruchu rąk i ramion, sposobu trzymania głowy i noszenia siwego kubraka, sztywności szyi, a nawet trybu wykręcania się na zawrotach drogi.
Więźniowie drugoroczni
Konopnicka scharakteryzowała więźniów z Podług księgi z dbałością o szczegóły ich wyglądu i zachowania.
Skazani, odbywający karę większą, niż jeden rok, mieli nagięte grzbiety i kark: „jakby wyłażący naprzód z kołnierza”. Upodobniali się miedzy sobą ruchami. Jedynie najsilniejsi zachowywali właściwą sobie postawę jeszcze w trzecim roku: „Po tym terminie wszyscy się upodabniają”. Po kilku latach przebywania za murami więzienia, człowiek przestawał istnieć jako indywiduum, zamieniając się w cząstkę szarej, bezbarwnej, bezkształtnej masy, która nazywa się „ludnością więzienną”.
Nogi więźnia stawały się „kabłąkowate” i wątłe. Ustawione przy sobie stopy rozwierały się pod kątem coraz bardziej przypominający prosty. Wygięte w przód kolana drżały, chód stawał się ciężki, wlokący, ruchy niedołężne, powolne. Ręce zaczynał wisieć po obu bokach ciała jakby nadmiernie wydłużone i wyrwane ze stawów.
Narratorka zauważała przy tym, że przeobrażeniu podlegali głównie mężczyźni: „Kobiety wszystkie prawie zachowują nienaruszoną odrębność swoją przez długie lata i dopiero najstarsze, po wielokrotnych powrotach dogasające tu aresztantki ulegają niwelującym wpływom więziennego życia”.
Po ruchach i postawie zmieniała się również cera. W drugim roku więdła i żółkła bardzo szybko. Skóra stawała się wątła i nabierała pergaminowej suchości i martwoty, by w trzecim stać się zielonkowatą lub żółtą, oleistą (zwłaszcza około uszu, ust i oczu). W dalszych latach twarz więźnia się „rozmiękczała”, przybierając ziemistą barwę, świadcząc o tym, że: „ iż człowiek ulepiony został z gliny i z mułu ziemi”. Zmianom tym podlegała większość kobiet, tak samo jak i mężczyzn.
Trzeciorzędną cechą w charakterystyce zewnętrznej więźnia jest wyraz oczu, spojrzenie. W drugim roku źrenica więźnia bledła, mąciła się, była zeszkliwiona i upodabniała się do „stojącej w błotnym dole wody”. W trzecim natomiast matowość spojrzenia wzrastała z każdym dniem, oczy „kołowaciały” i „zaokrąglały się w orbitach”, a z ich głębi wyzierało zniedołężnienie albo „zwierzęca złośliwość”. Zmiany te były bardzo dynamiczne: „z biegiem czasu rozwija się to aż do idiotyzmu w jednym kierunku, aż do prawdziwie małpiej przebiegłości w drugim. Idiotyczne spojrzenie godzi się bardzo dobrze ze spleśniałą jakby cerą więźnia i zwykle z nią chodzi w parze. Bywają wszakże wyjątki, a kiedy w gliniastej, rozmiękłej twarzy zagorzeją źrenice posępnym, czerwonawym ogniem, zjawisko to bywa straszne i zwykle się kończy jakąś katastrofą”.
Naczelnik
Pan nadzorca, nazywany również naczelnikiem lub „Wielmożnym Panem” jest drugoplanowym bohaterem obrazka Podług księgi. Miał piękny podbródek, pulchne palce, grube i pięknie zarysowane wargi. Dowodził więzieniem, w którym wyroki odsiadywało kilkuset mężczyzna i kobiet.
Choć miał skrupuły co do legalności powierzenia wykonania kary na Cyganie grupie Wiewióry, to jednak wyraził na to zgodę. Decyzję swą usprawiedliwił faktem, iż w Ameryce nieraz sami przestępcy wymierzali karę na swych towarzyszach. Cieszył się, że upodobnił się do jakiegoś zagranicznego dowódcy więzienia: „To go uspokoiło od razu. Owszem, nadało myślom jego bieg górny i wzniosły. Czuł się inicjatorem nowych idei w społeczeństwie, idei z Nowego Świata. Czuł się humanistą na wielką skalę”.
strona: 1 2 3 4 5 6
Zobacz inne artykuły:

kontakt | polityka cookies