Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Konopnickiej
W postaci nękanego wyrzutami sumienia mordercy Maria Konopnicka ukazała, jak bardzo skomplikowaną osobowość może mieć człowiek, jak dalece może przestać panować nad sobą. Zabójstwo przyjaciela doprowadziło go do załamania, samobójczych prób, a w końcu do śmierci.
Kupiec
Kupiec N. jest negatywnym, epizodycznym bohaterem Onufra. Nie poznajemy go osobiście, lecz z relacji strażnika opowiadającego o sądowym procesie i życiu Sęka. Był kawalerem. Prowadził własny sklep towarów kolonialnych. Wysokie stanowisko umożliwiało mu wyzyskiwanie pracowników (zwłaszcza parobków), ponieważ pod koniec XIX wieku praca w sklepie była bardzo dobrą posadę. Wykorzystywał ludzi, bijąc ich i nie płacąc należnego wynagrodzenia.
Został zamordowany przez Onufra, po tym jak wylał gorącą zupę na jego twarz (była to kolejna forma długoletniego znęcania się nad parobkiem).
Osmólec
To negatywny bohater Onufra. Był kolegą tytułowego bohatera „spod celi”, lecz stanowił całkowite przeciwieństwo wrażliwego Sęka.
Pierwszy opis jego wyglądu występuje w scenie, gdy zostaje przyprowadzony przez strażnika do gabinetu naczelnika z powodu bójki, w którą wdał się z Onufrem: „przyprowadzono drobnego, jak kogut nastroszonego więźnia z suchą, czarniawą twarzą i zuchwałymi oczyma, po których przelatywały złote i czerwone ognie. Dość było spojrzeć na niego, aby poznać, że gorący jest jeszcze od bójki, z której go wyrwano. Pięści miał zaciśnięte, na czole żyły jak postronki, kolana pod nim drżały, nozdrzami prychał, a ostre, rzadkie zęby błyskały mu spomiędzy warg jak u brytana”.
Potrafił wkupić się w łaski nadzorcy, nazywając go „Wielmożnym Panem”, ukochanym opiekunem, ojcem i matką zarazem. Bojąc się kary za uczestnictwo w bójce, padł przed nim na kolana i prosił o przebaczenie, całując buty naczelnika. Trudności nie sprawiał mu nawet natychmiastowy, wymuszany płacz: „- Wielmożny pan mnie słuchać nie chce, hu... hu... hu... hu!... A ja bym wielmożnemu panu nóżki umył i brud wypił, hu! hu!... Jak ja stąd wyyszedł na jesień, hu! hu! hu!... tom sobie rady nie mógł dać bez wielmożnego pana! Żeby mi srebro, złoto dawali, żebym w aksamitach chodził, tobym bez wielmożnego pana żadnego wskórania nie miał... Hu! hu! hu! hu!... Dopiero, jakem się tu powrócił, a wielmożnego pana zobaczył, hu! hu!... to mi tak było, jakbym się na świat drugi raz narodził... hu!... hu!- hu!... A wielmożny pan za moje kochanie... hu! hu! hu!...”. Mimo ciągłych nagan i skarg, wymigał się od kary.
Znał wszystkie zwyczaje, swym sprytem i przebiegłością zaszedł daleko: „Takiemu Osmólcowi biedy nie ma! Trzeci raz tu już siedzi, więc jest we wszystkim człowiek znający. Ano wziął go teraz wielmożny do siebie, do kredensu...”. Postać ta dowodzi, że w więzieniu przetrwać mogły jedynie tak zdemoralizowani sadyści, jak on.
strona: 1 2 3 4 5 6
Charakterystyka bohaterów „Obrazków więziennych”
Kupiec
Kupiec N. jest negatywnym, epizodycznym bohaterem Onufra. Nie poznajemy go osobiście, lecz z relacji strażnika opowiadającego o sądowym procesie i życiu Sęka. Był kawalerem. Prowadził własny sklep towarów kolonialnych. Wysokie stanowisko umożliwiało mu wyzyskiwanie pracowników (zwłaszcza parobków), ponieważ pod koniec XIX wieku praca w sklepie była bardzo dobrą posadę. Wykorzystywał ludzi, bijąc ich i nie płacąc należnego wynagrodzenia.
Został zamordowany przez Onufra, po tym jak wylał gorącą zupę na jego twarz (była to kolejna forma długoletniego znęcania się nad parobkiem).
Osmólec
To negatywny bohater Onufra. Był kolegą tytułowego bohatera „spod celi”, lecz stanowił całkowite przeciwieństwo wrażliwego Sęka.
Pierwszy opis jego wyglądu występuje w scenie, gdy zostaje przyprowadzony przez strażnika do gabinetu naczelnika z powodu bójki, w którą wdał się z Onufrem: „przyprowadzono drobnego, jak kogut nastroszonego więźnia z suchą, czarniawą twarzą i zuchwałymi oczyma, po których przelatywały złote i czerwone ognie. Dość było spojrzeć na niego, aby poznać, że gorący jest jeszcze od bójki, z której go wyrwano. Pięści miał zaciśnięte, na czole żyły jak postronki, kolana pod nim drżały, nozdrzami prychał, a ostre, rzadkie zęby błyskały mu spomiędzy warg jak u brytana”.
Potrafił wkupić się w łaski nadzorcy, nazywając go „Wielmożnym Panem”, ukochanym opiekunem, ojcem i matką zarazem. Bojąc się kary za uczestnictwo w bójce, padł przed nim na kolana i prosił o przebaczenie, całując buty naczelnika. Trudności nie sprawiał mu nawet natychmiastowy, wymuszany płacz: „- Wielmożny pan mnie słuchać nie chce, hu... hu... hu... hu!... A ja bym wielmożnemu panu nóżki umył i brud wypił, hu! hu!... Jak ja stąd wyyszedł na jesień, hu! hu! hu!... tom sobie rady nie mógł dać bez wielmożnego pana! Żeby mi srebro, złoto dawali, żebym w aksamitach chodził, tobym bez wielmożnego pana żadnego wskórania nie miał... Hu! hu! hu! hu!... Dopiero, jakem się tu powrócił, a wielmożnego pana zobaczył, hu! hu!... to mi tak było, jakbym się na świat drugi raz narodził... hu!... hu!- hu!... A wielmożny pan za moje kochanie... hu! hu! hu!...”. Mimo ciągłych nagan i skarg, wymigał się od kary.
Znał wszystkie zwyczaje, swym sprytem i przebiegłością zaszedł daleko: „Takiemu Osmólcowi biedy nie ma! Trzeci raz tu już siedzi, więc jest we wszystkim człowiek znający. Ano wziął go teraz wielmożny do siebie, do kredensu...”. Postać ta dowodzi, że w więzieniu przetrwać mogły jedynie tak zdemoralizowani sadyści, jak on.
strona: 1 2 3 4 5 6
Zobacz inne artykuły:

kontakt | polityka cookies