Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Orzeszkowej
„Zza cienkiej ściany górnego pięterka domu wychodziły na zewnątrz cieniuchne głosy dziecięce, bąkające: - A.... b... c, A... b... c...”
Tytułowe „A... B... C...” to pierwsze litery alfabetu, którego Joanna naucza dzieci. Poznanie liter jest pierwszym krokiem do zdobywania wiedzy. Dzięki umiejętnościom czytania i pisania człowiek może poznawać dziedzictwo kulturowe swojego kraju, narodu, orientować się w świecie, może również brać udział w procesie tworzenia i przeobrażania cywilizacji. Niepiśmienna osoba czuje się zagubiona w rzeczywistości.
W czasach Orzeszkowej, gdy podejmowane przez zaborcę próby wynarodowienia Polaków, narzucenia im swojej kultury, zagrażały tożsamości narodowej, należało walczyć z problemem rusyfikacji. Dlatego popularne stało się tajne nauczanie w języku polskim. Tworzono nieformalne szkoły. Nauczyciele krążyli od domu do domu i przekazywali młodemu pokoleniu zasób wiadomości. Wielokrotnie zasiadali przez to na ławach sądowych, lecz misja trwała nadal, znajdowali się naśladowcy, kontynuatorzy. Warstwy najniższe (chłopstwo, drobnomieszczaństwo) były zaniedbane. Zapominano o obowiązku edukacji, ponieważ codzienność wymagała gotowości do pracy, która pozwalałaby utrzymać się przy życiu. Epoka pozytywizmu zaakcentowała ten problem, tworząc program „pracy u podstaw” opierający się na „oświecaniu” – edukowaniu tych, o których do tej pory nie pamiętano, a którzy stanowili znaczną część społeczeństwa. Była to jednocześnie szansa wyjścia z „ciemnoty” i perspektywa społecznego rozwoju.
Bohaterka noweli, wykreowana przez Orzeszkową, jawi się jako osoba zaangażowana w ideologię pozytywizmu: „Czasem tez wyobrażała sobie, że jest drobnym robaczkiem uwijającym się, ile tylko sił starczyło, u podstaw wyniosłej, aż niebotycznej budowy. U p o d s t a w. Wyraz ten gdzieś słyszała, czytała. Otóż była tam teraz. Wyżej promiennie było i świetnie. Ludzie tam dźwigali i kuli marmury drogocenne, ściągali z nieba promienie słońca, szukali klejnotów, świat i siebie stroili w blaski. (...)”
Autorka, ze względu na cenzurę, posłużyła się szyfrem - językiem ezopowym polegającym na sugerowaniu treści, a nie informacji bezpośredniej. Ideę nauczania przedstawiła jako podstawy potężnej budowy, gdzie każda jednostka odgrywa szczególną rolę. Edukacja przypomina „ściąganie z nieba promieni słońca” (oświecanie), poszukiwanie i zdobywanie klejnotów wiedzy. Od tego miała się zaczynać przebudowa społeczeństwa. Naukę w języku ojczystym wiązano z ocaleniem tożsamości narodowej, zachowaniem polskości. Znaczenie tytułu „A... B... C...”
Autor: Ewa Petniak„Zza cienkiej ściany górnego pięterka domu wychodziły na zewnątrz cieniuchne głosy dziecięce, bąkające: - A.... b... c, A... b... c...”
Tytułowe „A... B... C...” to pierwsze litery alfabetu, którego Joanna naucza dzieci. Poznanie liter jest pierwszym krokiem do zdobywania wiedzy. Dzięki umiejętnościom czytania i pisania człowiek może poznawać dziedzictwo kulturowe swojego kraju, narodu, orientować się w świecie, może również brać udział w procesie tworzenia i przeobrażania cywilizacji. Niepiśmienna osoba czuje się zagubiona w rzeczywistości.
W czasach Orzeszkowej, gdy podejmowane przez zaborcę próby wynarodowienia Polaków, narzucenia im swojej kultury, zagrażały tożsamości narodowej, należało walczyć z problemem rusyfikacji. Dlatego popularne stało się tajne nauczanie w języku polskim. Tworzono nieformalne szkoły. Nauczyciele krążyli od domu do domu i przekazywali młodemu pokoleniu zasób wiadomości. Wielokrotnie zasiadali przez to na ławach sądowych, lecz misja trwała nadal, znajdowali się naśladowcy, kontynuatorzy. Warstwy najniższe (chłopstwo, drobnomieszczaństwo) były zaniedbane. Zapominano o obowiązku edukacji, ponieważ codzienność wymagała gotowości do pracy, która pozwalałaby utrzymać się przy życiu. Epoka pozytywizmu zaakcentowała ten problem, tworząc program „pracy u podstaw” opierający się na „oświecaniu” – edukowaniu tych, o których do tej pory nie pamiętano, a którzy stanowili znaczną część społeczeństwa. Była to jednocześnie szansa wyjścia z „ciemnoty” i perspektywa społecznego rozwoju.
Bohaterka noweli, wykreowana przez Orzeszkową, jawi się jako osoba zaangażowana w ideologię pozytywizmu: „Czasem tez wyobrażała sobie, że jest drobnym robaczkiem uwijającym się, ile tylko sił starczyło, u podstaw wyniosłej, aż niebotycznej budowy. U p o d s t a w. Wyraz ten gdzieś słyszała, czytała. Otóż była tam teraz. Wyżej promiennie było i świetnie. Ludzie tam dźwigali i kuli marmury drogocenne, ściągali z nieba promienie słońca, szukali klejnotów, świat i siebie stroili w blaski. (...)”
Mimo późniejszych kłopotów z sądem i kary przezeń wymierzonej Joanna dalej uczy, dzieci stale przychodzą na lekcje, szeptem czytają elementarz. Brat Joanny staje się jej cichym wspólnikiem. Jego milczenie oznacza przyzwolenie na propagowanie idei kształcenia. Autorka sugeruje tym samym, że nie należy ustawać w mrówczej pracy szerzenia wiedzy, że jest to jedyna możliwość, by zachować tożsamość narodową i aktywnie utrwalać dziedzictwo kulturowe. Nagłówkowe „A... B... C...” można potraktować jako synonim walki o polskość.
„A mała Mańka także zza sukienki wyjęła elementarzyk, stary, zbrudzony, zgnieciony, i rozwierając go na tej karcie, gdzie się znajdował alfabet, zaczęła: - A... b... c...”.
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies