Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Orzeszkowej
„Przy tym sierota!... wiesz, jakim wypadkiem znalazłam ją u tych ludzi... w takim smutnym domostwie... wilgotnym, ciemnym... Zaświeciła mi tam przed oczami jak perła na śmietnisku... Bóg mi ją zesłał...” (Krzycka o Heli)
„Pani Ewelina chwaliła bardzo Janowej i mężowi jej uczucie chrześcijańskiego miłosierdzia, z jakim przytuliła do siebie to biedne, a takie śliczne dziecko; Janowa sławiące dobroć i miłosierdzie pani Eweliny, dziecko to pod stałą opiekę swą przejmującej, policzki swe, i bez tego czerwone, od krwistej barwy rękawem lustrynowego kaftana natarła.” („miłosierdzie” Krzyckiej)
„Dwie te istoty, obce sobie krwią, a tak ściśle ze sobą spojone, najsilniejsze wrażenie wywierały w białe zimowe dnie, gdy wchodziły do natłoczonego ludnością miejskiego kościoła. Na tę malutką, całą w atłasach i łabędzich puchach, i na tę kobietę w sobolach i aksamicie zwracało się wtedy parę tysięcy oczu ludzkich. Różową teraz i wiecznie uśmiechniętą tę dziecinę porównywano do róży wychylającej się ze śniegu, lecz jakież porównanie można było znaleźć dla jej opiekunki? Nazywano ją po postu: świętą! Taką opieką i miłością otoczyć dziecię obce, niskiego pochodzenia, sierotę! W taki sposób używać bogactwa swego! Było to istotnie godne uwielbienia. Uwielbiano też powszechnie panią Ewelinę, ilekroć łagodna i zadumana twarz jej przesuwała się boczną nawą wspaniałej świątyni (...)” (początkowe relacje Krzyckiej i Heli, niezwykła „dobroć” pani Eweliny)
„O czym myślała? O tym zapewne, że Bóg w nieprzebranej dobroci swej zesłał na mroczną i chłodną drogę jej życia ciepły i jasny promień słońca... Promieniem tym miała jej być odtąd śliczna ta sierotka, wypadkiem wczoraj znaleziona, a dziś za córkę przybrana... O, jakże ona kochać będzie to dziecko! Czuje to po przyśpieszonym oddechu jej piersi, po tej fali życia i młodości, która, zda się, nagle napełniła całą jej istotę i aż wzdymała serce. Było już jej tak pusto i nudno na świecie, czuła się tak samotną, taki grobowy chłód ją ogarniał (...).” (zaduma pani Eweliny)
„Ta zaduma pani Eweliny przerwaną została przez dwie małe rączki, które jak płatki śniegu spadły na czarne koronki jej sukni i nieśmiało, błagalnie jakby pięły się ku jej szyi. Odwrócona, wzdrygnęła się i powściągając zniecierpliwienie z lekka usunęła od siebie Helę. Ona usiłowała jeszcze zniecierpliwienie jej brać za wesoły żart. Zbyt długo była kochaną, aby móc prędko w odtrącenie uwierzyć.” (odtrącenie Heli)Najważniejsze cytaty z „Dobrej pani”
Autor: Jakub Rudnicki„Przy tym sierota!... wiesz, jakim wypadkiem znalazłam ją u tych ludzi... w takim smutnym domostwie... wilgotnym, ciemnym... Zaświeciła mi tam przed oczami jak perła na śmietnisku... Bóg mi ją zesłał...” (Krzycka o Heli)
„Pani Ewelina chwaliła bardzo Janowej i mężowi jej uczucie chrześcijańskiego miłosierdzia, z jakim przytuliła do siebie to biedne, a takie śliczne dziecko; Janowa sławiące dobroć i miłosierdzie pani Eweliny, dziecko to pod stałą opiekę swą przejmującej, policzki swe, i bez tego czerwone, od krwistej barwy rękawem lustrynowego kaftana natarła.” („miłosierdzie” Krzyckiej)
„Dwie te istoty, obce sobie krwią, a tak ściśle ze sobą spojone, najsilniejsze wrażenie wywierały w białe zimowe dnie, gdy wchodziły do natłoczonego ludnością miejskiego kościoła. Na tę malutką, całą w atłasach i łabędzich puchach, i na tę kobietę w sobolach i aksamicie zwracało się wtedy parę tysięcy oczu ludzkich. Różową teraz i wiecznie uśmiechniętą tę dziecinę porównywano do róży wychylającej się ze śniegu, lecz jakież porównanie można było znaleźć dla jej opiekunki? Nazywano ją po postu: świętą! Taką opieką i miłością otoczyć dziecię obce, niskiego pochodzenia, sierotę! W taki sposób używać bogactwa swego! Było to istotnie godne uwielbienia. Uwielbiano też powszechnie panią Ewelinę, ilekroć łagodna i zadumana twarz jej przesuwała się boczną nawą wspaniałej świątyni (...)” (początkowe relacje Krzyckiej i Heli, niezwykła „dobroć” pani Eweliny)
„O czym myślała? O tym zapewne, że Bóg w nieprzebranej dobroci swej zesłał na mroczną i chłodną drogę jej życia ciepły i jasny promień słońca... Promieniem tym miała jej być odtąd śliczna ta sierotka, wypadkiem wczoraj znaleziona, a dziś za córkę przybrana... O, jakże ona kochać będzie to dziecko! Czuje to po przyśpieszonym oddechu jej piersi, po tej fali życia i młodości, która, zda się, nagle napełniła całą jej istotę i aż wzdymała serce. Było już jej tak pusto i nudno na świecie, czuła się tak samotną, taki grobowy chłód ją ogarniał (...).” (zaduma pani Eweliny)
„ – Moja Czernisu,weź Helę i niech ona tam przy tobie będzie, kiedy u mnie są goście. Przeszkadza mi rozmawiać z gośćmi... nudzi mię...
- Panienka niegrzeczna! (...)
- Panienka zmieniła się... – wymówiła z wolna.
- Zmieniła się – powtórzyła pani Ewelina i wzdychając, z gestem największego zniechęcenia dodała: - nie pojmuję już teraz, jak mogłam lubić tak nudne dziecko!...
- O! było ono kiedyś wcale inne!
- Nieprawdaż, Czernisiu? wcale inne. Była kiedyś prześliczna... ale teraz...
- Teraz zrobiła się nudna...
- Okropnie nudna... Weź ją i niechaj już ciągle będzie przy tobie...” (odtrącenie Heli)
„Szyła pilnie, lecz ilekroć odgłosy odbywającej się w sali lekcji muzyki przylatywały do niej, chmurny wzrok jej spływał na leżącego u stóp jej pieska; dotykała go z lekka końcem stopy i z właściwym sobie uśmiechem mówiła: - Słyszysz? Pamiętasz? I ty kiedyś tam byłeś!”
„U jej stóp na ładnym podnóżku siedziała Hela, piastując na kolanach swych uśpionego Elfa. Czernicka starannie układała i pilnie zszywała kokardy z czarnej mory, lecz gdy z głębi domu, z salonu, do ucha jej doleciały połączone, płaczące tony fortepianu i wiolonczeli, chmurny wzrok swój utkwiła w pochylonej nad pieskiem głowie Heli, a palcem uzbrojonym w srebrny naparstek z lekka jej dotykająca wymówiła: - Słyszysz? Pamiętasz? I ty kiedyś tam byłaś!”
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies