Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Renesans
W dalszych rozważaniach dochodzi do wniosku, że trzeźwy poeta „Nie uczyni (...) nic dobrego”, oczekując tym samym dolania trunku „do pełnej” szklanki czy kufla.
Kolejna zwrotka jest zaproszeniem do wspólnej biesiady. Podmiot będzie pełnił rolę gospodarza, z racji tego bierze na siebie obowiązek zabawiania zbierających się:
„Przedsię do mnie, a ja nie zawiodę;
Wy też drudzy, co macie pogodę,
Każdy swojej włóż w ucho leda co,
Nie macie tu oględać się na co”.
Trzeba żyć chwilą, co jest zgodne z renesansowym hasłem „carpe diem”, stojącym w opozycji do średniowiecznego „memento mori” - pamiętaj, że umrzesz. Receptą na zachowanie porządku i ładu w świecie okazuje się być odszukanie we własnym wnętrzu harmonii i ładu („zasada złotego środka”) przy jednoczesnym poddaniu się chwili, ponieważ:
„Czas ucieka, a żaden nie zgadnie,
Jakie szczęście o jutrze przypadnie”.
W zacytowanym dwuwierszu widać odniesienia do motywu radości świata doczesnego oraz niepewności dnia jutrzejszego, tak często obecnego na kartach innych „Pieśni” Jana z Czarnolasu.
Ostatnia strofa jest podsumowaniem podejmowanych wcześniej wątków i rozważań. Postuluje radosne korzystanie z uroków życia, wspólną zabawę podczas biesiady i nie przejmowanie się tym, co przyniesie jutro – przecież to i tak już od dawna jest zaplanowane przez Boga, a my – ludzie, możemy się tylko poddać wyrokom Stwórcy:
„Dziś bądź wesół, dziś użyj biesiady,
O przyszłym dniu niechaj próznej rady:
Już to dawno Bóg odmyślił w niebie,
A k'tej radzie nie przypuszczą ciebie”.
Wyrażający pochwałę wspólnej zabawy z przyjaciółmi i korzystania z przyjemności świata doczesnego utwór zawiera w sobie połączone elementy dwóch na pozór sprzecznych filozofii: stoicyzmu oraz epikureizmu. Z pierwszej Jan z Czarnolasu zaczerpnął konieczność kierowania się w życiu cnotą, mądrością i rozumem, z drugiej zaś – gotowość do uszczęśliwiania się, ponieważ nikt tego nie zrobi za nas.
Analizując utwór pod względem budowy, warstwy wersyfikacyjnej czy tendencji do wyrazistej rytmizacji, spełnia on wszystkie wymogi formalne, tzn. jest pieśnią nie tylko ze względu na tytuł, lecz także z powodu realizacji podstawowych założeń tego wywodzącego się z antyku.Miło szaleć, kiedy czas po temu... (Pieśń XX) - interepretacja i analiza
Autor: Karolina MarlgaW dalszych rozważaniach dochodzi do wniosku, że trzeźwy poeta „Nie uczyni (...) nic dobrego”, oczekując tym samym dolania trunku „do pełnej” szklanki czy kufla.
Kolejna zwrotka jest zaproszeniem do wspólnej biesiady. Podmiot będzie pełnił rolę gospodarza, z racji tego bierze na siebie obowiązek zabawiania zbierających się:
„Przedsię do mnie, a ja nie zawiodę;
Wy też drudzy, co macie pogodę,
Każdy swojej włóż w ucho leda co,
Nie macie tu oględać się na co”.
Trzeba żyć chwilą, co jest zgodne z renesansowym hasłem „carpe diem”, stojącym w opozycji do średniowiecznego „memento mori” - pamiętaj, że umrzesz. Receptą na zachowanie porządku i ładu w świecie okazuje się być odszukanie we własnym wnętrzu harmonii i ładu („zasada złotego środka”) przy jednoczesnym poddaniu się chwili, ponieważ:
„Czas ucieka, a żaden nie zgadnie,
Jakie szczęście o jutrze przypadnie”.
W zacytowanym dwuwierszu widać odniesienia do motywu radości świata doczesnego oraz niepewności dnia jutrzejszego, tak często obecnego na kartach innych „Pieśni” Jana z Czarnolasu.
Ostatnia strofa jest podsumowaniem podejmowanych wcześniej wątków i rozważań. Postuluje radosne korzystanie z uroków życia, wspólną zabawę podczas biesiady i nie przejmowanie się tym, co przyniesie jutro – przecież to i tak już od dawna jest zaplanowane przez Boga, a my – ludzie, możemy się tylko poddać wyrokom Stwórcy:
„Dziś bądź wesół, dziś użyj biesiady,
O przyszłym dniu niechaj próznej rady:
Już to dawno Bóg odmyślił w niebie,
A k'tej radzie nie przypuszczą ciebie”.
Wyrażający pochwałę wspólnej zabawy z przyjaciółmi i korzystania z przyjemności świata doczesnego utwór zawiera w sobie połączone elementy dwóch na pozór sprzecznych filozofii: stoicyzmu oraz epikureizmu. Z pierwszej Jan z Czarnolasu zaczerpnął konieczność kierowania się w życiu cnotą, mądrością i rozumem, z drugiej zaś – gotowość do uszczęśliwiania się, ponieważ nikt tego nie zrobi za nas.
„Pieśń – najstarszy i najbardziej powszechny gatunek poezji lirycznej [...], związany genetycznie z muzyką. W najdawniejszej tradycji antycznej pieśń występowała jako składnik zbiorowych obrzędów: jej tekst słowny śpiewany był z akompaniamentem muzyki i towarzyszeniem tańca – przez improwizatora lub wykonawcę, (aojodowie) – wraz z chórem uczestników uroczystości. Ścisły związek pieśni z muzyką właściwy był poezji średniowiecznej, m.in. w liryce trubadurów i minnesangerów; do czasów współczesnych przetrwał w twórczości ludowej. Już w starożytności związek ten ulegał stopniowemu rozluźnieniu i doprowadził do ukształtowania pieśni jako samodzielnej formy literackiej, występującej np. w twórczości Horacego, który nadał swoim utworom tytuł Carmina [...]. Do tej tradycji nawiązywali potem poeci czasów nowożytnych, poczynając od renesansu (np. Jan Kochanowski). Termin „pieśń” używany był często jako synonim utworu lirycznego w ogóle. W budowie utworów pieśniowych zachowane zostały istotne właściwości związane z genezą gatunku, utrwalające sposobność tekstu do realizacji muzyczno-wokalnej. Były to: organizacja stroficzna powtarzająca uporczywie ten sam układ wersów zwrotki, tendencja do wyrazistej rytmizacji, liczne paralelizmy leksykalne i powtórzenia, częste posługiwanie się refrenem, skłonność do paralelizmu składniowego i prostej organizacji syntaktycznej. W tradycji literatury pisanej wykształciło się kilka najczęściej uprawianych typów pieśni, związanych z określonymi sytuacjami, których utwory te dotyczą: p. biesiadna, taneczna (sobótkowa), pochwalna, powitalna, pożegnalna, miłosna, religijna itd.” (M. Głowiński, T. Kostkiewiczowa, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, „Słownik terminów literackich” pod red. J. Sławińskiego, Wrocław 1988, s. 356).
strona: 1 2 3
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies