Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Renesans
„Jak żadna inna, poetycka gwiazda Kochanowskiego świeci równym zawsze światłem; nawet Gombrowiczowi, co Adamowi zarzucał prowincjonalność, nie przychodziło do głowy, aby Jana pomnik podpiłować… Bo też Kochanowski jest nie tylko wielkim poetą. Jest tym, który polską poezję niejako zakłada, ustalając jej język, wyznaczając formy i zakreślając zadania. Czyni to jakby od razu, za jednym zamachem, choć cierpliwie i dyskretnie; ledwie, że czerpie z (polskich) poprzedników, sięgając śmiało, jak równy, do antycznych i włoskich inspiracji… Ale te są rzeczy znane, może nie wyjaśnione i nie przebadane do końca, ale odczuwane przez wszystkich, co się staropolską poezją zajmowali – słowa Jana Błońskiego, autora „Wstępu” do obszernej monografii „Jan Kochanowski. Interpretacje” (Kraków 1989, s. 5), doskonale oddają fonemem Jana z Czarnolasu.
Nie sposób wymienić pisarzy, na których jego twórczość miała wpływ – jest ich niezliczona ilość, o czym pisze autor nowszego opracowania dzieł renesansowego humanisty, Teodor Farent:
„W zasadzie jednak nie ma przesady w twierdzeniu, iż cała polska literatura, a zwłaszcza liryka, wyrasta ze spuścizny tego jednego, genialnego artysty. Bez wątpienia najbardziej oczywistymi kontynuatorami jego poetyckiego kunsztu byli poeci polskiego baroku, w tym najwięksi – Mikołaj Sęp Szarzyński oraz Jan Andrzej Morsztyn. Bezpośrednio z twórczości autora Fraszek i Pieśni można wywieść także bajkopisarstwo Ignacego Krasickiego czy sielanki Franciszka Karpińskiego. Do czarnoleskich korzeni Pana Tadeusza odwoływał się Adam Mickiewicz, który poświęcił Kochanowskiemu cykl wykładów w College de France. Jeszcze więcej wymienić by można współczesnych autorów, szukających inspiracji w twórczości Jana Kochanowskiego; ograniczmy się tylko do nazwisk: Bolesław Leśmian, Antoni Słonimski, Julian Tuwim, Tadeusz Różewicz, Czesław Miłosz, Mieczysław Jastrun, Władysław Broniewski, Anna Świrszczyńska i wielu innych” (T. Farent, „Fraszki, pieśni, treny Jana Kochanowskiego”, „Biblioteczka opracowań”, Lublin 2007).
Na dom w Czarnolesie - kontekst
Autor: Karolina Marlga„Jak żadna inna, poetycka gwiazda Kochanowskiego świeci równym zawsze światłem; nawet Gombrowiczowi, co Adamowi zarzucał prowincjonalność, nie przychodziło do głowy, aby Jana pomnik podpiłować… Bo też Kochanowski jest nie tylko wielkim poetą. Jest tym, który polską poezję niejako zakłada, ustalając jej język, wyznaczając formy i zakreślając zadania. Czyni to jakby od razu, za jednym zamachem, choć cierpliwie i dyskretnie; ledwie, że czerpie z (polskich) poprzedników, sięgając śmiało, jak równy, do antycznych i włoskich inspiracji… Ale te są rzeczy znane, może nie wyjaśnione i nie przebadane do końca, ale odczuwane przez wszystkich, co się staropolską poezją zajmowali – słowa Jana Błońskiego, autora „Wstępu” do obszernej monografii „Jan Kochanowski. Interpretacje” (Kraków 1989, s. 5), doskonale oddają fonemem Jana z Czarnolasu.
Nie sposób wymienić pisarzy, na których jego twórczość miała wpływ – jest ich niezliczona ilość, o czym pisze autor nowszego opracowania dzieł renesansowego humanisty, Teodor Farent:
„W zasadzie jednak nie ma przesady w twierdzeniu, iż cała polska literatura, a zwłaszcza liryka, wyrasta ze spuścizny tego jednego, genialnego artysty. Bez wątpienia najbardziej oczywistymi kontynuatorami jego poetyckiego kunsztu byli poeci polskiego baroku, w tym najwięksi – Mikołaj Sęp Szarzyński oraz Jan Andrzej Morsztyn. Bezpośrednio z twórczości autora Fraszek i Pieśni można wywieść także bajkopisarstwo Ignacego Krasickiego czy sielanki Franciszka Karpińskiego. Do czarnoleskich korzeni Pana Tadeusza odwoływał się Adam Mickiewicz, który poświęcił Kochanowskiemu cykl wykładów w College de France. Jeszcze więcej wymienić by można współczesnych autorów, szukających inspiracji w twórczości Jana Kochanowskiego; ograniczmy się tylko do nazwisk: Bolesław Leśmian, Antoni Słonimski, Julian Tuwim, Tadeusz Różewicz, Czesław Miłosz, Mieczysław Jastrun, Władysław Broniewski, Anna Świrszczyńska i wielu innych” (T. Farent, „Fraszki, pieśni, treny Jana Kochanowskiego”, „Biblioteczka opracowań”, Lublin 2007).
Choć rozpowszechnienie w języku polskim określenia „rzecz czarnoleska” oraz „poezja czarnoleska” przypisuje się Kamilowi Cyprianowi Norwidowi oraz Julianowi Tuwimowi, to jednak sformułowania te przywodzą nieodparcie na myśl postać i dzieło Jana Kochanowskiego.
„Od lat już bardzo wielu przymiotnik czarnoleski, a już zwłaszcza rzecz czarnoleska znaczeniowo wiążą się dla mówiących, czytających i piszących po polsku ze sferą poezji, poetyckości, języka poezji. Potwierdzają to wypowiedzi – właśnie wypowiedzi poetyckie – choćby Cypriana Kamila Norwida i Juliana Tuwima. Te dwa nazwiska wystarczą, jakkolwiek przypomnieć moglibyśmy przecież także wypowiedzi innych twórców. Odwołanie się do rzeczy czarnoleskiej bywa dziś niekiedy wprawdzie wciąż nobliwym przypomnieniem rodowodu ogólnego poezji polskiej, naszej poezji współczesnej w rozumieniu najszerszym. Do tak nobliwego rodowodu wypada się przyznawać, choć czasem trudniej byłoby się z niego wylegitymować, zwłaszcza zaś wylegitymować się świadomym nawiązaniem, świadomym wyborem. Język polski, a szczególnie język polskiej poezji pisarstwa Jana Kochanowskiego niewątpliwie wiele zawdzięcza. Wiele z pisarstwa tego stało się języka dobrem powszechnym, przyjętym już od wieków. W tym sensie prawdziwość owego rodowodu jest oczywista. Dziś jednak obecność jego – powiedziałbym – rysuje się niezbyt ostro, roztapia się w ogólnym poczuciu łączności z dziedzictwem polskiej kultury narodowej. To wcale nie tak mało, jak może sądziliby niektórzy. Zaszczytu takiej obecności we współczesnych nam kulturach dostąpili nieliczni, najwybitniejsi twórcy przeszłości, których wkład do rozwoju owych kultur był istotnie znaczący. Ale dla żywej, świadomie przywołanej i wtapianej w tkankę tworzonej aktualnie polskiej poezji, tradycji nie jest to także zbyt wiele. I dziś jeszcze niektórzy piszący teraz polscy poeci mieliby pełne prawo powtórzyć za Tuwimem, że dla nich rzecz czarnoleska jest czymś więcej, że wciąż, co świadomie odczuwają - przypływa ona, otacza ich, niepokoi dziwem, budzi i wyzwala zrozumienie ciemnego sensu człowieczego, a przynajmniej ułatwia i pogłębia zrozumienie, trudne i w XVI, i w XX stuleciu, sensu bycia człowiekiem. Odczuwają to świadomie jako czytelnicy poezji czarnoleskiej i jako twórcy. Odczuwają to także jakże liczniejsi czytelnicy, którzy sami poezji nie tworzą. Póki ich nie zabraknie, zapewne nie zabraknie też twórców świadomie sięgających do tradycji czarnoleskiej rzeczy” (Janusz Pelc, „W Czarnolesie i w Czarnym Lesie” [w:] „Jan Kochanowski. Interpretacje”, pod red. Jana Błońskiego, Kraków 1989, s. 211-212).
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies