Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Renesans
„Pieśń IX” Jana Kochanowskiego, znana także pod tytułem „Chcemy sobie być radzi” należy do utworów nawiązujących do filozofii epikurejskiej i stoickiej oraz jest dowodem na czerpanie inspiracji przez renesansowego poetę z dorobku twórców antycznych. Jerzy Ziomek wspomina: „Kochanowski podpisywał się po łacinie Cochanovius. Pretensjonalności unikał i gdy tłumaczył psalmy Dawida, to nigdy Boga nie nazywał Jowiszem, choć tak czynił ceniony przezeń, wybitny humanista szkocki, autor łacińskiej parafrazy psałterza, Buchanan. Dla Kochanowskiego antyk był punktem odniesienia jako system wartości, ale nie jako rekwizytornia i garderoba. Ten system wartości jest wzorem w poezji czarnoleskiej nie tyle do naśladowania, ile do współzawodnictwa. Antyku nie wystarczy naśladować – to dla Kochanowskiego zadanie zbyt banalne. Z antykiem trzeba się zmierzyć. Kiedy Kochanowski powie Safo słowieńska, to nie dla ozdobnika, ale z nadzieją, tak boleśnie poniechaną, na powtórzenie sukcesu Safony” (J. Ziomek, „Niezwykłe i nie leda pióro” [w:] „Jan Kochanowski. Interpretacje”, pod red. Jana Błońskiego, Kraków 1989, str 95–107).
Interpretacja
W „Pieśni IX”, znanej również pod tytułem „Chcemy sobie być radzi” Jan Kochanowski podnosi popularny w swym poetyckim dorobku motyw szczęścia oraz rozmaitych dróg do niego prowadzących.
Utwór rozpoczyna się retorycznym pytaniem, stanowiącym także jego tytuł. Podmiot liryczny zwraca się do „pana”, aby rozkazał swojej „czeladzi” bogate zastawienie stołu i oddanie się radosnej zabawie. Pierwsza strofa jest zatem poetyckim zapisem idei propagowanej przez Epikura, starożytnego filozofa, kojarzonego przede wszystkim z hasłem „carpe diem”, czyli „chwytaj dzień”, propagującego utożsamianie szczęścia z oddawaniem się rozmaitym przyjemnościom oraz stawianie wyżej teraźniejszości niż przyszłości.
Wracając do dzieła „ojca polskiej poezji”, skierowanie słów podmiotu do „pana” oraz wspomnienie o „czeladzi” można interpretować jako próbę dialogu człowieka z Bogiem. Idąc za wywodem autora słów, jeśli ludzie pragną szczęścia, powinni zacząć szukać go w prozaicznych przyjemnościach, takich jak jedzenie, picie, wspólne biesiadowanie:
„Chcemy sobie być radzi?
Rozkaż, panie, czeladzi,
Niechaj na stół dobrego wina przynaszają,
A przy tym w złote gęśli albo w lutnią grają”.
Jedną z najbardziej charakterystycznych cech szczęścia jest jego ulotność. Dlatego nie można oglądać się na przeszłość czy martwić zbytnio o przyszłość, lecz wykorzystywać czas na zabawę i uciechy.Chcemy sobie być radzi (Pieśń IX) - interpretacja
Autor: Karolina Marlga„Pieśń IX” Jana Kochanowskiego, znana także pod tytułem „Chcemy sobie być radzi” należy do utworów nawiązujących do filozofii epikurejskiej i stoickiej oraz jest dowodem na czerpanie inspiracji przez renesansowego poetę z dorobku twórców antycznych. Jerzy Ziomek wspomina: „Kochanowski podpisywał się po łacinie Cochanovius. Pretensjonalności unikał i gdy tłumaczył psalmy Dawida, to nigdy Boga nie nazywał Jowiszem, choć tak czynił ceniony przezeń, wybitny humanista szkocki, autor łacińskiej parafrazy psałterza, Buchanan. Dla Kochanowskiego antyk był punktem odniesienia jako system wartości, ale nie jako rekwizytornia i garderoba. Ten system wartości jest wzorem w poezji czarnoleskiej nie tyle do naśladowania, ile do współzawodnictwa. Antyku nie wystarczy naśladować – to dla Kochanowskiego zadanie zbyt banalne. Z antykiem trzeba się zmierzyć. Kiedy Kochanowski powie Safo słowieńska, to nie dla ozdobnika, ale z nadzieją, tak boleśnie poniechaną, na powtórzenie sukcesu Safony” (J. Ziomek, „Niezwykłe i nie leda pióro” [w:] „Jan Kochanowski. Interpretacje”, pod red. Jana Błońskiego, Kraków 1989, str 95–107).
Interpretacja
W „Pieśni IX”, znanej również pod tytułem „Chcemy sobie być radzi” Jan Kochanowski podnosi popularny w swym poetyckim dorobku motyw szczęścia oraz rozmaitych dróg do niego prowadzących.
Utwór rozpoczyna się retorycznym pytaniem, stanowiącym także jego tytuł. Podmiot liryczny zwraca się do „pana”, aby rozkazał swojej „czeladzi” bogate zastawienie stołu i oddanie się radosnej zabawie. Pierwsza strofa jest zatem poetyckim zapisem idei propagowanej przez Epikura, starożytnego filozofa, kojarzonego przede wszystkim z hasłem „carpe diem”, czyli „chwytaj dzień”, propagującego utożsamianie szczęścia z oddawaniem się rozmaitym przyjemnościom oraz stawianie wyżej teraźniejszości niż przyszłości.
Wracając do dzieła „ojca polskiej poezji”, skierowanie słów podmiotu do „pana” oraz wspomnienie o „czeladzi” można interpretować jako próbę dialogu człowieka z Bogiem. Idąc za wywodem autora słów, jeśli ludzie pragną szczęścia, powinni zacząć szukać go w prozaicznych przyjemnościach, takich jak jedzenie, picie, wspólne biesiadowanie:
„Chcemy sobie być radzi?
Rozkaż, panie, czeladzi,
Niechaj na stół dobrego wina przynaszają,
A przy tym w złote gęśli albo w lutnią grają”.
Kolejna zwrotka odsłania nowe poglądy podmiotu na zasmakowanie szczęścia oraz rozmyślania nad sensem i celowością ludzkich starań i myśli. Po utrzymanej w nieco „zabawowym” tonie pierwszej części, druga wprowadza pewien dysonans nastrojowy, wynikający z próby połączenia elementów kilku pozornie sprzecznych filozofii:
„Kto tak mądry, że zgadnie,
Co nań jutro przypadnie?
Sam Bóg wie przyszłe rzeczy, a śmieje się z nieba,
Kiedy się człowiek troszcze więcej, niźli trzeba”.
Żaden człowiek nie posiada daru przewidywania przyszłości, tę zdolność ma jedynie Bóg. Z tego powodu ludzie nie powinni niepotrzebnie zadręczać się tym, na co nie mają wpływu. Nie liczy się jutro, ważny jest tylko dzień dzisiejszy. Widząc niepotrzebne miotanie się człowieka, Stwórca kwituje takie zachowanie uśmiechem – litości, pobłażania bądź lekkiego niedowierzania.
W trzeciej części podmiot liryczny zwraca się bezpośrednio do człowieka, którego los jest całkowicie uzależniony od Fortuny:
„Szafuj gotowym bacznie!
Ostatek, jako zacznie,
Tak Fortuna niech kona: raczy li łaskawie,
strona: 1 2 3
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies