Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Renesans
Opublikowana w „Księgach wtórych” fraszka Jana Kochanowskiego „O kaznodziei” podejmuje popularny we wszystkich epokach literackich motyw księdza:
Interpretacja i analiza
Narracyjna fraszka Jana Kochanowskiego „O kaznodziei” odsłania drugie oblicze tytułowego duchownego. Pewnego dnia ktoś zapytał go, dlaczego nie realizuje w życiu założeń, jakie postuluje w swoich kazaniach:
„(...) Czemu to, prałacie,
Nie tak sami żywiecie, jako nauczacie?”.
Odpowiedź nie wymagała od zapytanego długiego wymyślania argumentów. Bohater wykazał się szczerością i otwartością wyznając, że choć w życiu ceni najbardziej pieniądze, nawet one – w ogromnej ilości – nie skłoniłyby go do zmiany przyzwyczajeń i zachowań:
„(...) Mój panie,
Kazaniu się nie dziwuj, bo mam pięćset na nie;
A nie wziąłbych tysiąca, mogę to rzec śmiele,
Bych tak miał czynić, jako nauczam w kościele”.
Jan Kochanowski w swojej fraszce skupił się na warstwie kleru, bardzo uprzywilejowanej w jego – oraz współcześnie – czasach. Nie bojąc się krytyki otoczenia czy ostracyzmu ze strony kościoła, renesansowy myśliciel stworzył ostrą i bardzo inteligentną satyrę, w której pod pozorem humorystycznej anegdoty piętnuje podstawową wadę duchowieństwa – przywiązanie do wolności, do swawolnego używania życia, do wartości materialnych.
Taka odwaga w demaskowaniu wad i przywar szesnastowiecznego społeczeństwa była cechą charakterystyczną fraszek Kochanowskiego. Czasami skupiał się na stworzeniu satyry obnażającej dworskie obyczaje („O doktorze Hiszpanie”, „O kapelanie”, „Do Mikołaja Firleja”), innym razem kpił z ludzkich niedoskonałości i słabości, takich jak dewocja („Na Nabożną”) czy chciwość („O kaznodziei”), by potem poświęcić trochę miejsca filozoficznej refleksji („O żywocie ludzkim”), zawrzeć ideowo-artystyczne poglądy („Na swoje księgi”, „Do fraszek”) czy wątki autobiograficzne („Do gór i lasów”) Nie można też zapomnieć, iż wśród fraszek naszego renesansowego humanisty można także odnaleźć fraszki erotyczne, ukazujące tematy dotyczące seksualności człowieka z właściwą dla poety żartobliwością („Do Hanny”). O kaznodziei - interpretacja i analiza
Autor: Karolina MarlgaOpublikowana w „Księgach wtórych” fraszka Jana Kochanowskiego „O kaznodziei” podejmuje popularny we wszystkich epokach literackich motyw księdza:
- renesans:
„Krótka rozprawa między trzema osobami, Panem, Wójtem a Plebanem” Mikołaj Rej;
„O kapelanie” Jan Kochanowski; - oświecenie:
„Monachomachia” Ignacy Krasicki; - romantyzm:
„Pan Tadeusz” Adam Mickiewicz (ks. Robak - Jacek Soplica);
„Dziady” cz. III Adam Mickiewicz (ks. Piotr - bernardyn);
„Kordian” Juliusz Słowacki; - pozytywizm:
„Potop” Henryk Sienkiewicz (ojciec Augustyn Kordecki, przeor klasztoru jasnogórskiego); - Młoda Polska:
„Chłopi” Władysław Reymont; - dwudziestolecie międzywojenne:
„Proces” Franz Kafka; - współczesność:
„Dżuma” Albert Camus (ojciec Paneloux - wykształcony jezuita).
Interpretacja i analiza
Narracyjna fraszka Jana Kochanowskiego „O kaznodziei” odsłania drugie oblicze tytułowego duchownego. Pewnego dnia ktoś zapytał go, dlaczego nie realizuje w życiu założeń, jakie postuluje w swoich kazaniach:
„(...) Czemu to, prałacie,
Nie tak sami żywiecie, jako nauczacie?”.
Odpowiedź nie wymagała od zapytanego długiego wymyślania argumentów. Bohater wykazał się szczerością i otwartością wyznając, że choć w życiu ceni najbardziej pieniądze, nawet one – w ogromnej ilości – nie skłoniłyby go do zmiany przyzwyczajeń i zachowań:
„(...) Mój panie,
Kazaniu się nie dziwuj, bo mam pięćset na nie;
A nie wziąłbych tysiąca, mogę to rzec śmiele,
Bych tak miał czynić, jako nauczam w kościele”.
Jan Kochanowski w swojej fraszce skupił się na warstwie kleru, bardzo uprzywilejowanej w jego – oraz współcześnie – czasach. Nie bojąc się krytyki otoczenia czy ostracyzmu ze strony kościoła, renesansowy myśliciel stworzył ostrą i bardzo inteligentną satyrę, w której pod pozorem humorystycznej anegdoty piętnuje podstawową wadę duchowieństwa – przywiązanie do wolności, do swawolnego używania życia, do wartości materialnych.
Różnorodność i oryginalność fraszek Kochanowskiego oddaje fragment opracowania Teodora Farenta: „Autor zastosował we fraszkach wiele nowatorskich i – jak na owe czasy – śmiałych pomysłów, kontrowersyjnych czy wręcz szokujących współczesnych. Niektóre fraszki opatrzone są zaskakującym zakończeniem, inne szokują czytelnika drwiną z uznanych autorytetów albo – śmiałością obyczajową (tzw. „nieprzyzwoite” fraszki jeszcze za życia autora doczekały się osobnego wydania). Wśród fraszek Kochanowskiego do dzisiaj uznawanych za najśmieszniejsze przeważają właśnie te ostatnie, sprośne, ale nie wulgarne, gdyż poeta nigdy nie przekracza granicy dobrego smaku” (T. Farent, „Fraszki, pieśni, treny Jana Kochanowskiego”, „Biblioteczka opracowań”, Lublin 2007).
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies