Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Renesans
„Pieśń XIX Ksiąg wtórych” Jana Kochanowskiego, znana także pod tytułami „Pieśń o dobrej sławie” lub „Jest kto, co by wzgardziwszy”, będąca jedną z licznych w epoce renesansu poetyckich realizacji horacjańskiego przekonania „non omnis moriar”, nawet dziś zaskakuje aktualnością swej problematyki i trafnością sądów.
Utwór traktuje o przemijaniu, doczesności i nieśmiertelności, przybliża autorską definicję pojęcia „dobrej sławy” oraz wyraża humanistyczny światopogląd autora na temat roli poezji i poety, o czym nieco szerzej w swoim opracowaniu traktuje Teodor Farent:
„Twórczość literacką pojmował poeta jako sposób auto realizacji, szansę na wyrażenie własnych poglądów, uzewnętrznienie postawy wobec świata, ale też i jako misję do wypełnienia, służbę wobec społeczeństwa. W takim rozumieniu akt twórczy był dla Kochanowskiego nie tylko źródłem najwyższej rozkoszy i radości, sposobem na zdobycie sławy i nieśmiertelności, a nawet – przekroczenia bariery dzielącej człowieka od Boga. Pisarz przyjmuje postawę pełną pokory wobec odbiorcy, dostrzegając w nim równoprawnego partnera, starając się pozyskać go dla swoich przemyśleń i wyrażanych poglądów. Przyznaje też, że pomimo „boskiego mandatu” wynikającego z kreatywnej mocy aktu twórczego, podlega prawom boskim, jest śmiertelny i podatny na ciosy zsyłane przez Fortunę. Koncepcja poety wpisana w dzieło Kochanowskiego określana jest mianem postawy orfickiej” (T. Farent, „Fraszki, pieśni, treny Jana Kochanowskiego”, „Biblioteczka opracowań”, Lublin 2007).
Podmiot liryczny utworu już od pierwszych linijek przyjmuje maskę moralisty, formując rozbudowane na cztery wersy pytanie retoryczne, w którym wyraża sądy o człowieku, o celach jego życia i zasadach działania:
„Jest kto, co by wzgardziwszy te doczesne rzeczy
Chciał ze mną dobrą tylko sławę mieć na pieczy
A starać sie (ponieważ musi zniszczeć ciało),
Aby imię przynamniej po nas tu zostało?”.
Pierwsza strofa jest jednocześnie wyrazem rozżalenia podmiotu z powodu postawy odbiorcy oraz zamanifestowaniem własnego, lepszego nastawienia wobec życia. Autor stara się podkreślić, iż jedynie dążenie do pozostania w pamięci następnych pokoleń „w dobrej sławie” zapewni człowiekowi nieśmiertelność. Taka myśl jest charakterystyczna dla renesansowego światopoglądu. Jest kto, co by wzgardziwszy... (Pieśń XIX) - interpretacja
Autor: Karolina Marlga„Pieśń XIX Ksiąg wtórych” Jana Kochanowskiego, znana także pod tytułami „Pieśń o dobrej sławie” lub „Jest kto, co by wzgardziwszy”, będąca jedną z licznych w epoce renesansu poetyckich realizacji horacjańskiego przekonania „non omnis moriar”, nawet dziś zaskakuje aktualnością swej problematyki i trafnością sądów.
Utwór traktuje o przemijaniu, doczesności i nieśmiertelności, przybliża autorską definicję pojęcia „dobrej sławy” oraz wyraża humanistyczny światopogląd autora na temat roli poezji i poety, o czym nieco szerzej w swoim opracowaniu traktuje Teodor Farent:
„Twórczość literacką pojmował poeta jako sposób auto realizacji, szansę na wyrażenie własnych poglądów, uzewnętrznienie postawy wobec świata, ale też i jako misję do wypełnienia, służbę wobec społeczeństwa. W takim rozumieniu akt twórczy był dla Kochanowskiego nie tylko źródłem najwyższej rozkoszy i radości, sposobem na zdobycie sławy i nieśmiertelności, a nawet – przekroczenia bariery dzielącej człowieka od Boga. Pisarz przyjmuje postawę pełną pokory wobec odbiorcy, dostrzegając w nim równoprawnego partnera, starając się pozyskać go dla swoich przemyśleń i wyrażanych poglądów. Przyznaje też, że pomimo „boskiego mandatu” wynikającego z kreatywnej mocy aktu twórczego, podlega prawom boskim, jest śmiertelny i podatny na ciosy zsyłane przez Fortunę. Koncepcja poety wpisana w dzieło Kochanowskiego określana jest mianem postawy orfickiej” (T. Farent, „Fraszki, pieśni, treny Jana Kochanowskiego”, „Biblioteczka opracowań”, Lublin 2007).
Podmiot liryczny utworu już od pierwszych linijek przyjmuje maskę moralisty, formując rozbudowane na cztery wersy pytanie retoryczne, w którym wyraża sądy o człowieku, o celach jego życia i zasadach działania:
„Jest kto, co by wzgardziwszy te doczesne rzeczy
Chciał ze mną dobrą tylko sławę mieć na pieczy
A starać sie (ponieważ musi zniszczeć ciało),
Aby imię przynamniej po nas tu zostało?”.
W dalszych linijkach tekstu podmiot, używając najbardziej znanych środków perswazji, próbuje wyłożyć czytelnikowi pozostałe przemyślenia o człowieku, o jego życiowych celach oraz o metodach, którymi będzie dążył do ich zrealizowania. W tej refleksji jest odważny, bezpośredni i autorytatywny, nie ukrywa się za poetycką kreacją, nie poszukuje literackich masek czy innych zamienników dla prezentowanych poglądów, jawnie dzieląc się najbardziej intymnymi rozmyślaniami, zaświadczając swoją osobą o sensowności głoszonych przekonań i proponowanych zachowań. Nie odnajdziemy w nim sztucznej skromności czy udawanej nieśmiałości. Jest wręcz przeciwnie – wszystkie wypowiedziane przez niego słowa są poparte jego autorytetem, zdają się wypływać z ust osoby obdarzonej przywilejem wychowywania i kształcenia odbiorców.
Retoryczne pytanie zostaje zastąpione w kolejnej zwrotce jasnymi i wyraźnymi argumentami, wytoczonymi w dyskusji o dążeniu do „dobrej sławy”. Podmiot cały czas dba o zachowanie logicznego toku myślenia przy przytaczaniu swoich racji:
„I szkoda zwać człowiekiem, kto bydlęce żyje
Tkając, lejąc w się wszytko, póki zstawa szyje;
Nie chciał nas Bóg położyć równo z bestyjami:
Dał nam rozum, dał mowę, a nikomu z nami”.
Słowa podmiotu odnoszą się do współczesnych mu czasów, mogą być analizą społeczną lub poetyckim zapisem panujących w otoczeniu stosunków i zależności. Zestawienie istoty ludzkiej z bydlęciem, czyli zwierzęciem, można odczytywać jako metaforę losu człowieka, który ulega coraz większemu zezwierzęceniu. Być może chodzi tu o zachowania, które – choć zaobserwowane w renesansie - są aktualne nawet dziś. Od początku świata ludzie pragnęli bogactw i powiększania majątków, gdy tylko pojawiała się idea – towarzyszyło jej stopniowe zatracanie się w tych pragnieniach. Podobnie jak w XVI wieku, także i dziś człowiek jest niewolnikiem swoich marzeń, zdominowanych często przez pieniądze, powiększanie pieniędzy, szukanie pieniędzy, wydawanie pieniędzy. Takie zniewolenie konsumpcją nie jest pochwalane przez poetę, co udowadnia pejoratywnym, ekspresywnym przysłówkiem „bydlęce”, czyli „po bydlęcemu”.
strona: 1 2 3
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies