Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Renesans
Wracając do dzieła Jana Kochanowskiego, „Panna IV” w symboliczny sposób wyjawia swoje uczucia ukochanemu:
„Komum ja kwiateczki rwała,
A ten wianek gotowała?
Tobie, miły, nie inszemu,
Któryś sam mił sercu memu”.
Bohaterka prosi wybranego chłopca o włożenie uplecionego przez nią wianka na głowę, co będzie oznaczało wyznanie jej wzajemności uczuć:
„A mnie samę na sercu miej,
Toż i o mnie sam rozumiej”.
W dalszych wersach „Panna IV” kontynuuje swoją wypowiedź o miłości do adresata jej słów:
„Żadna chwila ta nie była,
Żebych cię z myśli spuściła;
I sen mię prace nie zbawi,
Spię, a myślę, by na jawi”.
Ukochany jest obecny w każdej jej myśli, każda chwila jest wypełniona rozmyślaniami o nim, pojawia się nawet w jej snach.
Dziewczyna ma nadzieję, że jej uczucie zostanie odwzajemnione, nie jest tego pewna i stąd wynika jej strach i niepokój. Choć obawia się odrzucenia, do końca pozostaje szczera, nie cofa się przed odsłonieniem wszystkich uczuć:
„Tę nadzieję mam o tobie,
Że mię też masz za co sobie:
Ani wzgardzisz chucią moją,
Ale mi ją oddasz swoją”.
Czując na sobie ostry wzrok zebranych („Wszytki tu wzrok ostry mają”) i unoszące się w powietrzu napięcie, wykonawczyni wianka zwraca się z prośbą do innych panien:
„Prze Bóg, siostry, o to proszę,
Niech tej krzywdy nie odnoszę,
By mię która w to tknąć miała,
O com się ja utroskała.
O wszelaką inszą szkodę
Łacno przyzwolę na zgodę;
Ale kto mię w miłość ruszy,
Wiecznie będzie krzyw mej duszy!”.
Bohaterka zniesie każdą nieprzychylność losu, poradzi sobie z trudnościami dnia codziennego, ze złymi ludźmi czy „inszą szkodą”, wyjątek stanowi odrzucenie jej miłości. Jeśli ukochany nie odwzajemni jej uczucia, zrani jej duszę na zawsze.
Swoją pieśń rozpoczyna Panna V. Narzeka na zachowanie swego oblubieńca, Szymka. Chłopak przybrał dziwną taktykę zalotów, zamiast porozmawiać z dziewczyną czy porwać ją do wspólnego tańca, on chodzi za nią krok w krok, wyśmiewa się z innych ludzi, zwłaszcza z „prostaków”:
„Nie mam przed Szymkiem pokoja!
Za trzewik mi zastępuje,
A powiada, że miłuje.
(...)Pieśń świętojańska o Sobótce - interpretacja i analiza
Autor: Karolina MarlgaWracając do dzieła Jana Kochanowskiego, „Panna IV” w symboliczny sposób wyjawia swoje uczucia ukochanemu:
„Komum ja kwiateczki rwała,
A ten wianek gotowała?
Tobie, miły, nie inszemu,
Któryś sam mił sercu memu”.
Bohaterka prosi wybranego chłopca o włożenie uplecionego przez nią wianka na głowę, co będzie oznaczało wyznanie jej wzajemności uczuć:
„A mnie samę na sercu miej,
Toż i o mnie sam rozumiej”.
W dalszych wersach „Panna IV” kontynuuje swoją wypowiedź o miłości do adresata jej słów:
„Żadna chwila ta nie była,
Żebych cię z myśli spuściła;
I sen mię prace nie zbawi,
Spię, a myślę, by na jawi”.
Ukochany jest obecny w każdej jej myśli, każda chwila jest wypełniona rozmyślaniami o nim, pojawia się nawet w jej snach.
Dziewczyna ma nadzieję, że jej uczucie zostanie odwzajemnione, nie jest tego pewna i stąd wynika jej strach i niepokój. Choć obawia się odrzucenia, do końca pozostaje szczera, nie cofa się przed odsłonieniem wszystkich uczuć:
„Tę nadzieję mam o tobie,
Że mię też masz za co sobie:
Ani wzgardzisz chucią moją,
Ale mi ją oddasz swoją”.
Czując na sobie ostry wzrok zebranych („Wszytki tu wzrok ostry mają”) i unoszące się w powietrzu napięcie, wykonawczyni wianka zwraca się z prośbą do innych panien:
„Prze Bóg, siostry, o to proszę,
Niech tej krzywdy nie odnoszę,
By mię która w to tknąć miała,
O com się ja utroskała.
O wszelaką inszą szkodę
Łacno przyzwolę na zgodę;
Ale kto mię w miłość ruszy,
Wiecznie będzie krzyw mej duszy!”.
Bohaterka zniesie każdą nieprzychylność losu, poradzi sobie z trudnościami dnia codziennego, ze złymi ludźmi czy „inszą szkodą”, wyjątek stanowi odrzucenie jej miłości. Jeśli ukochany nie odwzajemni jej uczucia, zrani jej duszę na zawsze.
Swoją pieśń rozpoczyna Panna V. Narzeka na zachowanie swego oblubieńca, Szymka. Chłopak przybrał dziwną taktykę zalotów, zamiast porozmawiać z dziewczyną czy porwać ją do wspólnego tańca, on chodzi za nią krok w krok, wyśmiewa się z innych ludzi, zwłaszcza z „prostaków”:
„Nie mam przed Szymkiem pokoja!
Za trzewik mi zastępuje,
A powiada, że miłuje.
Ale ty rad z ludzi szydzisz,
Zwłaszcza gdy prostaka widzisz”.
Bohaterka dziwi się sama sobie, że w przeszłości okazywała zainteresowanie krzykliwym i przekonanym o swojej niezwykłości, popularnym w wiosce chłopakiem:
„I któraż by nie szła rada
Za tak gładkiego sąsiada?
Podajże jej kęs nadzieje,
Alić się już moja śmieje.
I samam tak głupią była,
Żem ci też kiedy wierzyła;
Dziś już nic i pókim żywa,
Znam cię, ziółko, żeś pokrzywa”.
Magia Nocy Kupały nie odbiera Pannie zdolności obiektywnego podsumowania postępowania Szymka. Nie przypomina już tej głupiutkiej dziewczyny, która jeszcze niedawno piszczała na jego widok, teraz jest świadoma jego wad i nie zamierza więcej ulec czarowi tego „ziółka”, które w rzeczywistości jest „pokrzywą”:
„Ze mną sobie rzecz najdujesz,
Drugiej nogę przystępujesz;
Odpuść mi: silnyś przechyra,
A ja z takim nie mam mira”.
Po opowieści nieszczęśliwie zakochanej dziewczyny, przychodzi czas na pieśń Panny VI. Bohaterka na początku rozwodzi się nad zmianami, jakie obserwuje w przyrodzie wraz z nadejściem lata:
„Gorące dni nastawają,
Suche role się padają;
Polny świercz, co głosu sstaje,
Gwałtownemu słońcu łaje”.
Zmęczone całodziennym przebywaniem na słońcu, bydło poszukuje chłodnego cienia oraz strumienia, z którego będzie mogło ugasić pragnienie. Pilnujący zwierząt pasterze urozmaicają sobie długie godziny graniem na własnoręcznie wytworzonych instrumentach (prawdopodobnie fujarkach).
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies