Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Renesans
„Chociaż Urszulka była zaledwie dwuipółletnim dzieckiem, zdołała zaskarbić sobie wielką miłość Kochanowskiego. Pisarz dopatrywał się w jej dziecięcych wypowiedziach znamion niezwykłych zdolności literackich, widział w niej przyszłą poetkę (…) i spadkobierczynię własnego talentu. Zapewne te przedwczesne nadzieje, zwiększyły jeszcze rozpacz ojcowskiego serca”( T. Farent, „Fraszki, pieśni, treny Jana Kochanowskiego”, „Biblioteczka opracowań”, Lublin).
Wracając do „Trenu IV”, wers 11 jest wstępem do rozpoczynającej się, stopniowej kulminacji ładunku emocjonalnego, zawartego w wierszu. Pojawiają się takie uczucia, jak żałość (wymieniona dwa razy), ciężkość, ból serdeczny, smutek (dwa razy), tęsknota. Dla zwiększenia siły ekspresji, wymienione stany łączą się w rymowane pary: „żałości – ciężkości”, „żałościwszy – tęskliwszy”.
Poeta kieruje swoje słowa już nie do śmierci, lecz do bliżej nieokreślonego adresata. Cały czas w formach gramatycznych (np. „mojej”, „mnie”, „alem ja”) podkreśla swoją indywidualność. Pojawia się pierwsza zapowiedź załamania się światopoglądu poety-ojca, który można obserwować w dalszych częściach cyklu:
„A ona (by był Bóg chciał) dłuższym wiekiem swoim
Siła pociech przymnożyć mogła oczom moim”.
Gdyby Bóg pozwolił, przy boku wspierającej go, ukochanej córki Kochanowski mógłby – gdy nadszedłby ku temu odpowiedni czas – „odprawić wiek swój”, czyli zakończyć swój żywot. Mógłby nawet dobrowolnie stawić się przed obliczem Persefony, czyli oddać w ręce śmierci, niż stracić własne dziecko:
„A przynamniej tym czasem mogłem był odprawić
Wiek swój i Persefonie ostatniej sie stawić,
Nie uczuwszy na sercu tak wielkiej żałości,
Której równia nie widzę w tej tu śmiertelności”.
Wspomnienie Persefony jest renesansowym nawiązaniem do mitologicznej opowieści o królowej podziemi porwanej przez boga Hadesa, która część roku spędza na ziemi, a część w Królestwie Śmierci.
Ostatnie dwa wersy są z kolei nawiązaniem do innej bohaterki mitologii greckiej Niobe, której imię zostało przez poetę przekształcone dla zachowania odpowiedniego rytmu:Tren IV (Zgwałciłaś, niepobożna śmierci, oczy moje...)
Autor: Karolina Marlga„Chociaż Urszulka była zaledwie dwuipółletnim dzieckiem, zdołała zaskarbić sobie wielką miłość Kochanowskiego. Pisarz dopatrywał się w jej dziecięcych wypowiedziach znamion niezwykłych zdolności literackich, widział w niej przyszłą poetkę (…) i spadkobierczynię własnego talentu. Zapewne te przedwczesne nadzieje, zwiększyły jeszcze rozpacz ojcowskiego serca”( T. Farent, „Fraszki, pieśni, treny Jana Kochanowskiego”, „Biblioteczka opracowań”, Lublin).
Wracając do „Trenu IV”, wers 11 jest wstępem do rozpoczynającej się, stopniowej kulminacji ładunku emocjonalnego, zawartego w wierszu. Pojawiają się takie uczucia, jak żałość (wymieniona dwa razy), ciężkość, ból serdeczny, smutek (dwa razy), tęsknota. Dla zwiększenia siły ekspresji, wymienione stany łączą się w rymowane pary: „żałości – ciężkości”, „żałościwszy – tęskliwszy”.
Poeta kieruje swoje słowa już nie do śmierci, lecz do bliżej nieokreślonego adresata. Cały czas w formach gramatycznych (np. „mojej”, „mnie”, „alem ja”) podkreśla swoją indywidualność. Pojawia się pierwsza zapowiedź załamania się światopoglądu poety-ojca, który można obserwować w dalszych częściach cyklu:
„A ona (by był Bóg chciał) dłuższym wiekiem swoim
Siła pociech przymnożyć mogła oczom moim”.
Gdyby Bóg pozwolił, przy boku wspierającej go, ukochanej córki Kochanowski mógłby – gdy nadszedłby ku temu odpowiedni czas – „odprawić wiek swój”, czyli zakończyć swój żywot. Mógłby nawet dobrowolnie stawić się przed obliczem Persefony, czyli oddać w ręce śmierci, niż stracić własne dziecko:
„A przynamniej tym czasem mogłem był odprawić
Wiek swój i Persefonie ostatniej sie stawić,
Nie uczuwszy na sercu tak wielkiej żałości,
Której równia nie widzę w tej tu śmiertelności”.
Wspomnienie Persefony jest renesansowym nawiązaniem do mitologicznej opowieści o królowej podziemi porwanej przez boga Hadesa, która część roku spędza na ziemi, a część w Królestwie Śmierci.
„Nie dziwuję Nijobie, że na martwe ciała
Swoich namilszych dziatek patrząc, skamięniała”.
Poeta sięgnął po opowieść o Niobe dla podkreślenia miłości rodzica do dziecka. Córka Tantala i żona króla tebańskiego Amfiona miała dwanaścioro dzieci i wyśmiewała się z Latony, która miała tylko dwoje - Apolla i Dianę. Gdy Apollo i Artemida postanowili ukarać Niobe i zamordowali jej sześciu synów i sześć córek, ta zapłakała się na śmierć i została zamieniona w kamień. Po kilku dniach z pozornie twardego i silnego głazu zaczęła wypływać woda przypominająca łzy, aż powstał strumień. W mitologii Niobe jest symbolem matki cierpiącej i rozpaczającej nad grobami swoich dzieci, zaś w polskiej literaturze renesansu jej rolę przejął mimowolnie chyba Kochanowski.
Trzeba podkreślić, iż motyw kamienia pojawia się także w innych utworach poety.
„On – ten, który mówi o Trenach – idzie do kresu. Idzie do kresu bólu. Tam, na kresie bólu jest poczucie winy i pragnienie pocieszenia. Na kresie zbolenia jest także utrata wszystkiego i skamienienie w bólu – konsekwentne skupienie na bólu to wyrzeczenie się wszystkiego dla tego bólu i zaprzestanie własnego bycia, znieruchomienie w bólu. On znieruchomiał, on stał się kamieniem, on zatracił się w bólu. Stało się z nim to, czego dotykamy mówiąc, że ktoś zatracił się w rozpaczy, skamieniał z żalu. Ten kamień w Trenach pojawia się wiele razy; <
strona: 1 2 3
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies