Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Renesans
Kochanowski zdradza, że wraz z narodzinami córki rodzice snuli już nieśmiałe plany co do dnia jej ślubu, zastanawiając się, w jakie potrzebne młodemu małżeństwu rzeczy wyposażyć jej „wyprawkę”, będącą częścią posagu renesansowej panny. Jak się teraz okazało, zamiast w łożu małżeńskim, jego dziecko spoczęło w trumnie, łożu wiecznym:
„Nie do takiej łóżnice, moja dziewko droga,
Miała cię mać uboga
Doprowadzić, nie takąć dać obiecowała
Wyprawę, jakąć dała!”.
Tragizm sytuacji został podkreślony przez użycie wykrzyknika.
Zamiast pościeli, sukien, zastaw, Urszulka dostała od mamy tylko koszulę z białego płótna, ze skromnej tkaniny oraz opaskę wiążącą włosy:
„Giezłeczkoć tylko dała a lichą kaneczkę”.
Z kolei on – ojciec – „podarował” nieżyjącej dziewczynce garść ziemi, którą włożył jej do trumny pod główkę, aby nawet po śmierci miała przy sobie część ukochanego Czarnolasu:
„Ociec ziemie bryłeczkę
W główki włożył (…)”.
Zakończenie „Trenu VII” jest bardzo smutne. Cały posag Urszulki, wraz z marzeniami rodziców, spoczął w „jednej skrzynce”, czyli w drewnianej trumnie:
„Niestetyż, i posag i ona
W jednej skrzynce zamkniona”.
Utwór – obok utworu żałobnego, jest także tekstem stanowiącym zapis miłości państwa Kochanowskich do swoich dzieci, dbałości o ich należyty strój czy szczęśliwą przyszłość. Dzieło jest poniekąd zapisem renesansowej tradycji. Tezę tą popiera Stanisław Windakiewicz, badacz twórczości Jana z Czarnolasu: „Dzieło to zasługuje na uwagę przede wszystkim jako pamiątka polskiego życia rodzinnego. Państwo Kochanowscy to pierwsza rodzina polska, która o sobie umiała dać znać w literaturze. Ażeby wiedzieć, kim był Kochanowski, jaką miał żonę i jak żyli ze sobą, nie trzeba sięgać do pamiętników ani listów. Z Trenów wiemy, jak ich jednoczyła miłość dla dzieci; są one nieświadomym potwierdzeniem uczuć rodzinnych wypowiedzianych w Pieśniach o Sobótce. Czy żartując ze śpiewek mamki przy kołysce, czy układając plany co do przyszłości córek, czy zakupując dla nich letniczki pisane, paski złote i tkaneczki, czy wreszcie ucząc je pacierza i zajęć domowych, zawsze oboje Kochanowscy występują jako zgodne i kochające się małżeństwo. Bez wyjątkowo ciepłej atmosfery rodzinnej Treny nie są do pomyślenia, zwłaszcza, że odnoszą się do córki, która oczywiście zostawała pod bliższym wpływem matki niż ojca […] Tak zapatrując się na „Treny”, nie jako na pamiątkę pogrzebową, ale jako na pomnik życia polskiego rodzinnego, jako na pomnik miłości rodzicielskiej, która naówczas wobec surowości pojęć, co może być publiczną własnością, inaczej wyrazić się nie umiała i nawet w tym wyrażeniu lękliwość, a raczej wstydliwość odczuwała i dopiero po osobnej walce, czy ludzkie boleści po ludzku wypowiedzieć wolno, rzeczywiście się wyraziła – tak więc zapatrując się na „Treny”, uzyskujemy w nich nagle niesłychanie ciekawy dokument z przeszłości […]” (S. Windakiewicz, „Treny”, [w:] B. Nadolski, „Jan Kochanowski: Życie-Twórczość-Epoka”, Warszawa 1966”, s. 201).
Pod względem formalnym „Tren VII” jest zaliczany do wierszy stychicznych. Został napisany nieregularnym sylabowcem, w których na zmianę występują wersy trzynastozgłoskowe (ze średniówką po siódmej sylabie 7+6) oraz siedmiozgłoskowe (pozbawione średniówek).Tren VII (Nieszczęsne ochędóstwo, żałosne ubiory...)
Autor: Karolina MarlgaKochanowski zdradza, że wraz z narodzinami córki rodzice snuli już nieśmiałe plany co do dnia jej ślubu, zastanawiając się, w jakie potrzebne młodemu małżeństwu rzeczy wyposażyć jej „wyprawkę”, będącą częścią posagu renesansowej panny. Jak się teraz okazało, zamiast w łożu małżeńskim, jego dziecko spoczęło w trumnie, łożu wiecznym:
„Nie do takiej łóżnice, moja dziewko droga,
Miała cię mać uboga
Doprowadzić, nie takąć dać obiecowała
Wyprawę, jakąć dała!”.
Tragizm sytuacji został podkreślony przez użycie wykrzyknika.
Zamiast pościeli, sukien, zastaw, Urszulka dostała od mamy tylko koszulę z białego płótna, ze skromnej tkaniny oraz opaskę wiążącą włosy:
„Giezłeczkoć tylko dała a lichą kaneczkę”.
Z kolei on – ojciec – „podarował” nieżyjącej dziewczynce garść ziemi, którą włożył jej do trumny pod główkę, aby nawet po śmierci miała przy sobie część ukochanego Czarnolasu:
„Ociec ziemie bryłeczkę
W główki włożył (…)”.
Zakończenie „Trenu VII” jest bardzo smutne. Cały posag Urszulki, wraz z marzeniami rodziców, spoczął w „jednej skrzynce”, czyli w drewnianej trumnie:
„Niestetyż, i posag i ona
W jednej skrzynce zamkniona”.
Utwór – obok utworu żałobnego, jest także tekstem stanowiącym zapis miłości państwa Kochanowskich do swoich dzieci, dbałości o ich należyty strój czy szczęśliwą przyszłość. Dzieło jest poniekąd zapisem renesansowej tradycji. Tezę tą popiera Stanisław Windakiewicz, badacz twórczości Jana z Czarnolasu: „Dzieło to zasługuje na uwagę przede wszystkim jako pamiątka polskiego życia rodzinnego. Państwo Kochanowscy to pierwsza rodzina polska, która o sobie umiała dać znać w literaturze. Ażeby wiedzieć, kim był Kochanowski, jaką miał żonę i jak żyli ze sobą, nie trzeba sięgać do pamiętników ani listów. Z Trenów wiemy, jak ich jednoczyła miłość dla dzieci; są one nieświadomym potwierdzeniem uczuć rodzinnych wypowiedzianych w Pieśniach o Sobótce. Czy żartując ze śpiewek mamki przy kołysce, czy układając plany co do przyszłości córek, czy zakupując dla nich letniczki pisane, paski złote i tkaneczki, czy wreszcie ucząc je pacierza i zajęć domowych, zawsze oboje Kochanowscy występują jako zgodne i kochające się małżeństwo. Bez wyjątkowo ciepłej atmosfery rodzinnej Treny nie są do pomyślenia, zwłaszcza, że odnoszą się do córki, która oczywiście zostawała pod bliższym wpływem matki niż ojca […] Tak zapatrując się na „Treny”, nie jako na pamiątkę pogrzebową, ale jako na pomnik życia polskiego rodzinnego, jako na pomnik miłości rodzicielskiej, która naówczas wobec surowości pojęć, co może być publiczną własnością, inaczej wyrazić się nie umiała i nawet w tym wyrażeniu lękliwość, a raczej wstydliwość odczuwała i dopiero po osobnej walce, czy ludzkie boleści po ludzku wypowiedzieć wolno, rzeczywiście się wyraziła – tak więc zapatrując się na „Treny”, uzyskujemy w nich nagle niesłychanie ciekawy dokument z przeszłości […]” (S. Windakiewicz, „Treny”, [w:] B. Nadolski, „Jan Kochanowski: Życie-Twórczość-Epoka”, Warszawa 1966”, s. 201).
Kochanowski sięgnął po rymy sąsiadujące, parzyste i gramatyczne:
„(…) droga,
(…) uboga
(…) obiecowała
(…) dała”.
Prócz rozbudowanej apostrofy do strojów Urszulki, poeta zastosował także inne środki artystycznego wyrazu. Dynamizm tekstu został podkreślony poprzez liczne przerzutnie z wersu dłuższego do krótszego, a z kolei o relacji ojca z córką informują zdrobnienia, za pomocą których opisał on np. ręce dziewczynki:
strona: 1 2 3
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies