Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Renesans
Wprowadzenie postaci „wroga” jest zerwaniem przez Kochanowskiego z kultywowanym w „Pieśniach” przekonaniem o istnieniu harmonijnego porządku świata, wynikającego z przyjęcia cnoty jako nadrzędnej wartości. Teraz, po śmierci córeczki, czarnoleski poeta odrzuca wszystko to, co do tej pory uznawane było za wartość najwyższą. Radykalnej zmianie uległo postrzeganie przez niego świata.
Dziewiąty wers ujawnia zbiorową kreację podmiotu lirycznego – autor trenu utożsamia się z innymi ofiarami wroga, sięgając po liczbę mnogą czasowników:
„A my rozumy swoje przedsię udać chcemy,
Hardzi miedzy prostaki, że nic nie umiemy”.
Linijka ta wprowadza także problem rozumu i granic ludzkiego poznania. Mimo braku miejsca, w którym można byłoby się ukryć przez losem, dumni („hardzi”) ludzie nadal – „przedsię” (mimo to, jednak), chcą udawać rozumnych i rozsądnych. Wszystko to ma jeden cel – oszukanie przeznaczenia.
Nie można poznać rzeczywistości realnej, prowadzone w tym celu badania naukowe są zbędne. Jedyną wartością jest dążenie do poznania wyroków boskich, lecz poszukiwanie „Bożej tajemnicy” jest bezcelowe – ludzki wzrok nie jest w stanie ujrzeć czegoś, co zostało stworzone przez Absolut:
„Wspinamy sie do nieba, Boże tajemnice
Upatrując, ale wzrok śmiertelnej źrzenice
Tępy na to (…)”.
Ludzie mają „lekkie”, „płoche” sny – bez głębszego sensu, o małej wartości:
„(…) sny lekkie, sny płoche nas bawią,
Które sie nam podobno nigdy nie wyjawią”.
Wabią one, zaprzątają uwagę, wodzą człowieka, lecz nigdy nie wyjawią „Bożej tajemnicy”.
Zamykający tren dwuwiersz jest apostrofą do „żałości”, którą oskarża o zmuszenie go do odrzucenia wyznawanych do tej pory zasad i przekonań:
„Żałości, co mi czynisz? Owa już oboje
Mam stracić - i pociechę, i baczenie swoje?”.
„Tren XI” przynosi czytelnikowi zbioru negatywną w skutkach rewizję światopoglądową autorstwa czołowego myśliciela epoki renesansu, Jana Kochanowskiego. Podmiot rozważa swoje poglądy w rozróżnieniu na rozmaite płaszczyzny ludzkiego życia, począwszy od sfery czysto ludzkiej, poprzez religijną i filozoficzną, a kończąc na naukowej. W każdym z tych czterech przypadków dochodzi do jednakowego smutnego wniosku – negacja powszechnie panującego stanu.Tren XI (Fraszka cnota! - powiedział Brutus porażony...)
Autor: Karolina MarlgaWprowadzenie postaci „wroga” jest zerwaniem przez Kochanowskiego z kultywowanym w „Pieśniach” przekonaniem o istnieniu harmonijnego porządku świata, wynikającego z przyjęcia cnoty jako nadrzędnej wartości. Teraz, po śmierci córeczki, czarnoleski poeta odrzuca wszystko to, co do tej pory uznawane było za wartość najwyższą. Radykalnej zmianie uległo postrzeganie przez niego świata.
Dziewiąty wers ujawnia zbiorową kreację podmiotu lirycznego – autor trenu utożsamia się z innymi ofiarami wroga, sięgając po liczbę mnogą czasowników:
„A my rozumy swoje przedsię udać chcemy,
Hardzi miedzy prostaki, że nic nie umiemy”.
Linijka ta wprowadza także problem rozumu i granic ludzkiego poznania. Mimo braku miejsca, w którym można byłoby się ukryć przez losem, dumni („hardzi”) ludzie nadal – „przedsię” (mimo to, jednak), chcą udawać rozumnych i rozsądnych. Wszystko to ma jeden cel – oszukanie przeznaczenia.
Nie można poznać rzeczywistości realnej, prowadzone w tym celu badania naukowe są zbędne. Jedyną wartością jest dążenie do poznania wyroków boskich, lecz poszukiwanie „Bożej tajemnicy” jest bezcelowe – ludzki wzrok nie jest w stanie ujrzeć czegoś, co zostało stworzone przez Absolut:
„Wspinamy sie do nieba, Boże tajemnice
Upatrując, ale wzrok śmiertelnej źrzenice
Tępy na to (…)”.
Ludzie mają „lekkie”, „płoche” sny – bez głębszego sensu, o małej wartości:
„(…) sny lekkie, sny płoche nas bawią,
Które sie nam podobno nigdy nie wyjawią”.
Wabią one, zaprzątają uwagę, wodzą człowieka, lecz nigdy nie wyjawią „Bożej tajemnicy”.
Zamykający tren dwuwiersz jest apostrofą do „żałości”, którą oskarża o zmuszenie go do odrzucenia wyznawanych do tej pory zasad i przekonań:
„Żałości, co mi czynisz? Owa już oboje
Mam stracić - i pociechę, i baczenie swoje?”.
Warte przytoczenia w tym miejscu są słowa Bronisława Nadolskiego, autora opracowania „Trenów”, uważającego, iż przyznanie się do trwogi jest aktem pokory, nie bluźnierstwa: „W Trenie XI nie słyszymy wprost wyznania trwogi, czymże jednak jest zamykające utwór pytanie retoryczne, jeśli nie wyznaniem ostatecznego wyczerpania siły ducha wodzonego na pokuszenie? (…)Innymi słowy: straciłem dziecko, mamże stracić także rozum? (…)Tym, co zrozumiałe dla współczesnego, więc niekoniecznie religijnego, czytelnika, jest właśnie ukazanie trwogi człowieka cierpiącego i głęboka analiza lęku przed utratą nadziei i przed szaleństwem. (…) Wyraziście za to ukazana jest trwoga wobec absurdu zła” (Bronisław Nadolski, „Jan Kochanowski: Życie-Twórczość-Epoka”, Warszawa 1966, s. 169-171).
Wielu badaczy literatury, między innym również Nadolski jest zdania, iż w analizowanym trenie kreacja podmiotu lirycznego jest bardzo zbliżona do kreacji biblijne postaci Hioba. Obaj zostali wystawieni na ciężką próbę daną im od Boga: „Treny nawet przypominają schemat i problematykę Księgi Hioba; tu i tam człowiek ugodzony nieszczęściem próbuje je zrozumieć, padają pytania (może nie stojące w centrum Trenów, ale jednak bardzo w nich wyraźne) o to, kto zsyła nieszczęścia na człowieka, i o dobroć Boga, pojawia się kwestia winy człowieka i nieszczęścia jako kary za nie, wreszcie motyw niewytłumaczalności wyroków Bożych. Gdyby Hiob był poetą i pisał treny opłakując swoje trzy córki i siedmiu synów, którzy zginęli pod gruzami domu, napisałby pewnie coś bardzo podobnego do Trenów Kochanowskiego. Najistotniejsze podobieństwo między nimi to namiętność, z jaką dążą do poznania sensu okrutnych wypadków, pasja rozprawiania i wola zmuszenia do odpowiedzi – Boga, Orszulki, Śmierci. Nieszczęście, które uderzyło Kochanowskiego, wyzwoliło w nim, tak jak w Hiobie, szczególny intelektualizm. Działania nieszczęścia, zwłaszcza śmierci, na intelekt polega na tym, że staje się on zaostrzony i zdeterminowany, gotów na to, aby pod żadnym pozorem nie dać się odprawić z niczym. Gotów z ogromnym zdecydowaniem szukać rozstrzygnięć egzystencjalnych i ontologicznych. W Trenach wyraźne jest rozjarzenie intelektu spowodowane zderzeniem z nieszczęściem, ze śmiercią, z grobem. Można powiedzieć, że nieszczęście zalewa tu umysł światłem tragicznym. Widząc śmierć swojego dziecka, poeta dostrzega tragiczną naturę rzeczywistości, z której dokonują się takie rzeczy jak ta śmierć – i kiedy to uchwytuje, doświadczeniem, a nie teoretyczną wiedzą, zostaje zalany tragicznym światłem” (B. Nadolski, dz.cyt., s. 151-153).
strona: 1 2 3
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies