Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Renesans
Która w swych młodych leciech wzięta jest do nieba,
Żadnych frasunków tego świata nie doznawszy
Ani grzechem dusze swej drogiej pomazawszy”.
Kochanowski nie powinien mieć żadnych wątpliwości, iż „rzeczy” córeczki „dobrze poszły” – zdaniem babki dziewczynka miała udane życie. Teraz trzeba patrzeć w przyszłość, wspominając Urszulkę jako radosny promyk i dar od Boga, który Stwórca postanowił ponownie sprowadzić do siebie.
„Tren XIX” obfituje w kolejne rady matki dla syna:
„Swoje szkody tak szacuj i omyłki swoje,
Abyś nie przepamiętał, że baczenie twoje
I stateczność jest droższa (…)”.
Kochanowski powinien dbać o bezpieczeństwo i przyszłość swojej rodziny:
„(…) W tę bądź przedsię panem,
Jako sie kolwiek czujesz w pociechy obranem”.
Śmierć nie ominie nikogo. On także prędzej czy później stanie się jej ofiarą, podobnie jak Urszulka:
„Śmiertelna, jako i ty, twoja dziewka była,
Póki jej zamierzony kres był, poty żyła.
Krótko wprawdzie, ale w tym człowiek nic nie włada,
A wyrzec też, co lepiej, niełacno przypada”.
Człowiek nie ma żadnego wpływu na długość swego życia na ziemi, nikt nie przewidzi Boskiego planu:
„Skryte są Pańskie sądy; co sie Jemu zdało,
Nalepiej, żeby sie też i nam podobało”.
Jak widać z powyższego cytatu, lepiej jest akceptować wyroki Stwórcy, ponieważ nie możemy ich zmienić. Na nic zdadzą się łzy – dusza, która opuściła umarłe ciało już do niego nie powróci:
„Łzy w tej mierze niepłatne; gdy raz dusza ciała
Odbieży, prózno czekać, by sie wrócić miała”.
Nie liczy się tu szczęście czy pech, takie są zasady Fortuny, rządzącej ludzkim życiem:
„Tać jest władza fortuny, mój namilszy synie,
Że nie tak uskarżać sie, kiedy nam co zginie,
Jako dziękować trzeba, że wżdam co zostało,
Bo to wszytko nieszczeście w ręku swoich miało”.
Nie można skarżyć się, gdy los nam coś odbierze, lecz trzeba cieszyć się, że w ogóle było nam to dane – takie jest najważniejsze przesłanie, płynące z monologu pani Kochanowskiej. Tren XIX (albo Sen)
Autor: Karolina MarlgaKtóra w swych młodych leciech wzięta jest do nieba,
Żadnych frasunków tego świata nie doznawszy
Ani grzechem dusze swej drogiej pomazawszy”.
Kochanowski nie powinien mieć żadnych wątpliwości, iż „rzeczy” córeczki „dobrze poszły” – zdaniem babki dziewczynka miała udane życie. Teraz trzeba patrzeć w przyszłość, wspominając Urszulkę jako radosny promyk i dar od Boga, który Stwórca postanowił ponownie sprowadzić do siebie.
„Tren XIX” obfituje w kolejne rady matki dla syna:
„Swoje szkody tak szacuj i omyłki swoje,
Abyś nie przepamiętał, że baczenie twoje
I stateczność jest droższa (…)”.
Kochanowski powinien dbać o bezpieczeństwo i przyszłość swojej rodziny:
„(…) W tę bądź przedsię panem,
Jako sie kolwiek czujesz w pociechy obranem”.
Śmierć nie ominie nikogo. On także prędzej czy później stanie się jej ofiarą, podobnie jak Urszulka:
„Śmiertelna, jako i ty, twoja dziewka była,
Póki jej zamierzony kres był, poty żyła.
Krótko wprawdzie, ale w tym człowiek nic nie włada,
A wyrzec też, co lepiej, niełacno przypada”.
Człowiek nie ma żadnego wpływu na długość swego życia na ziemi, nikt nie przewidzi Boskiego planu:
„Skryte są Pańskie sądy; co sie Jemu zdało,
Nalepiej, żeby sie też i nam podobało”.
Jak widać z powyższego cytatu, lepiej jest akceptować wyroki Stwórcy, ponieważ nie możemy ich zmienić. Na nic zdadzą się łzy – dusza, która opuściła umarłe ciało już do niego nie powróci:
„Łzy w tej mierze niepłatne; gdy raz dusza ciała
Odbieży, prózno czekać, by sie wrócić miała”.
Nie liczy się tu szczęście czy pech, takie są zasady Fortuny, rządzącej ludzkim życiem:
„Tać jest władza fortuny, mój namilszy synie,
Że nie tak uskarżać sie, kiedy nam co zginie,
Jako dziękować trzeba, że wżdam co zostało,
Bo to wszytko nieszczeście w ręku swoich miało”.
Jej syn powinien teraz, po wysłuchaniu opowieści o niebiańskim życiu Urszulki, podnieść się i otrząsnąć z tragedii, jaką niewątpliwie było utracenie córeczki. Od duchowego upadku uchroni go jedynie dostrzeżenie tego, co „uszło ręku złej przygody”, czyli zostało ochronione przed złym. Są to wszelkie chwile spędzone z dziewczynką, w myśl zasady, iż:
„Zyskiem człowiek zwać musi, w czym nie popadł szkody”.
Na zakończenie sennego monologu matka Jana z Czarnolasu dokonuje podsumowania życia syna, spędzonego do tej pory na pracy „nad księgami”, a nie na zabawach „świata tego”. Przymusowa rewizja poglądów głoszonych na życie i śmierć okazała się dla niego niezwykle bolesna, śmierć dziecka odbiła się nieodwracalnym piętnem zarówno na jego życiu osobistym, jak i literackim. Teraz musi on zawierzyć jej słowom, wypowiadanym od dawien dawna w ciężkich chwilach – „czas leczy rany”:
„Teraz, Mistrzu, sam sie lecz; czas doktór każdemu”.
Jeśli nie weźmie jej słów do siebie i potraktuje je jako pospolite, będzie nadal tkwił w niemocy fizycznej i duchowej. Czas nie będzie działał na jego korzyść, jeśli nie pozwoli mu na wyciągnięcie go z żałoby. Ostatnie linijki są właśnie wypełnione taką filozoficzną problematyką:
„A czas co ma za fortel? Dawniejsze świeżemi
Przypadkami wybija, czasem weselszemi,
Czasem też z tejże miary, co człowiek z baczeniem
Pierwej, niż przyjdzie, widzi i takim myśleniem
strona: 1 2 3 4 5 6 7
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies