Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Dziady
Konrad zaczyna mówić. Wznosi się ponad ludzi, by znaleźć się między prorokami i dojrzeć przyszłość. Z lotu ptaka stara się dostrzec przyszłe zdarzenia, lecz one umykają przed nim niczym stadko drobnych ptaków. Pragnie je wypatrzyć swoim sokolim okiem, pochwycić w szpony, lecz nagle zauważa innego ptaka, który wszystko zasłania skrzydłami i patrzy na Konrada – orła. Poeta chce się dowiedzieć, kim jest kruk, ale wrogi mu ptak patrzy na niego w milczeniu, plącząc myśli.
Więźniowie dostrzegają, że Konrad jest blady i słania się na nogach. Nie rozumieją jego słów, starając się go uspokoić. Młodzieniec powstrzymuje ich, wołając, że właśnie mierzy się z krukiem, że chce rozplątać myśli i dokończyć swą pieśń.
Kapral słyszy sygnał do zmiany warty. Każe więźniom rozejść się do swoich cel. Wszyscy uciekają, zostawiając Konrada samego.
Scena II
Improwizacja
Konrad odzywa się po długim milczeniu. Czuje się samotny, ponieważ nic nie znaczy dla ludzi jako poeta i śpiewak. Inni nie rozumieją jego twórczości, nie starają się doszukać w niej „wszystkich promieni”. Według niego poeta jest nieszczęśliwy, gdyż dla ludzi trudzi głos i język. Myśli są bystre, stając się słowami, które pochłaniają myśl, drżąc, czy ludzie zrozumieją głębsze nurty poezji i domyślą się, co utwór ze sobą niesie. Ludzie jednak nie dostrzegają w pieśniach emocji, oprócz tych, które mogą odczytać z twarzy poety.
Pieśń dla Konrada jest niczym gwiazda na granicy świata, której nie potrafi dosięgnąć ziemski wzrok. Pieśniom nie są potrzebne ludzkie oczy i uszy, dlatego lepiej, żeby pozostawały w duszy poety i świeciły na jej wysokościach.
Zaczyna rozmowę z Bogiem i naturą, pragnąc by go wysłuchali. W jego przekonaniu tylko Bóg i natura są godni słuchania pieśni, których twórcą jest on – mistrz.
Wyciąga dłonie aż po niebiosa i kładzie na gwiazdach, wprowadzając je w ruch mocą swego ducha. Gwiazdy wydają tony, które z nich wydobywa. Wie o każdym dźwięku, dzieli je i łączy w tęczę, w akordy, rozlewa je w błyskawice. Następnie wznosi ręce na krawędzie świata, zatrzymując w pędzie kręgi gwiazd. Śpiewa i słyszy swoją pieśń, godną Boga i natury. Jest to w jego przekonaniu wielka pieśń, pieśń tworzenia, nieśmiertelna. Konrad czuje nieśmiertelność i sam ją tworzy. Pyta Boga, czy On mógłby zrobić coś większego od jego dzieła. Swoje myśli wciela w słowa, które wzlatują i rozsypują się na niebie. Zachwyca się ich pięknem, czuje je pod palcami, odgaduje ich ruch. Nazywa te myśli dziećmi, które kocha. Jego są rozważania, uczucia, gwiazdy i wichry, a on stoi pośród nich niczym ojciec.
Czuje swoją wyższość, depcze poetów, mędrców i proroków, wielbionych przez świat. Jest lepszy od nich, gdyż oni nie poczują nigdy takiego szczęścia i siły, jakie on odczuwa tej nocy, choćby chwalono ich i oklaskiwano. Ma moc, choć śpiewa sam sobie i dla siebie. Jest silny, rozumny i czuje, że jego siła osiąga pełnię właśnie tej nocy. Dziś pozna, czy naprawdę posiadł moc, czy też kieruje się tylko dumą. Ta chwila jest jego przeznaczeniem. Pragnie wytężyć ramiona swojej duszy, porzucić ciało, aby wznieść się do lotu, ponad planety i gwiazdy, gdzie mieści się granica Stwórcy i natury. „Dziady” cz. III - streszczenie szczegółowe
Autor: Dorota BlednickaKonrad zaczyna mówić. Wznosi się ponad ludzi, by znaleźć się między prorokami i dojrzeć przyszłość. Z lotu ptaka stara się dostrzec przyszłe zdarzenia, lecz one umykają przed nim niczym stadko drobnych ptaków. Pragnie je wypatrzyć swoim sokolim okiem, pochwycić w szpony, lecz nagle zauważa innego ptaka, który wszystko zasłania skrzydłami i patrzy na Konrada – orła. Poeta chce się dowiedzieć, kim jest kruk, ale wrogi mu ptak patrzy na niego w milczeniu, plącząc myśli.
Więźniowie dostrzegają, że Konrad jest blady i słania się na nogach. Nie rozumieją jego słów, starając się go uspokoić. Młodzieniec powstrzymuje ich, wołając, że właśnie mierzy się z krukiem, że chce rozplątać myśli i dokończyć swą pieśń.
Kapral słyszy sygnał do zmiany warty. Każe więźniom rozejść się do swoich cel. Wszyscy uciekają, zostawiając Konrada samego.
Scena II
Improwizacja
Konrad odzywa się po długim milczeniu. Czuje się samotny, ponieważ nic nie znaczy dla ludzi jako poeta i śpiewak. Inni nie rozumieją jego twórczości, nie starają się doszukać w niej „wszystkich promieni”. Według niego poeta jest nieszczęśliwy, gdyż dla ludzi trudzi głos i język. Myśli są bystre, stając się słowami, które pochłaniają myśl, drżąc, czy ludzie zrozumieją głębsze nurty poezji i domyślą się, co utwór ze sobą niesie. Ludzie jednak nie dostrzegają w pieśniach emocji, oprócz tych, które mogą odczytać z twarzy poety.
Pieśń dla Konrada jest niczym gwiazda na granicy świata, której nie potrafi dosięgnąć ziemski wzrok. Pieśniom nie są potrzebne ludzkie oczy i uszy, dlatego lepiej, żeby pozostawały w duszy poety i świeciły na jej wysokościach.
Zaczyna rozmowę z Bogiem i naturą, pragnąc by go wysłuchali. W jego przekonaniu tylko Bóg i natura są godni słuchania pieśni, których twórcą jest on – mistrz.
Wyciąga dłonie aż po niebiosa i kładzie na gwiazdach, wprowadzając je w ruch mocą swego ducha. Gwiazdy wydają tony, które z nich wydobywa. Wie o każdym dźwięku, dzieli je i łączy w tęczę, w akordy, rozlewa je w błyskawice. Następnie wznosi ręce na krawędzie świata, zatrzymując w pędzie kręgi gwiazd. Śpiewa i słyszy swoją pieśń, godną Boga i natury. Jest to w jego przekonaniu wielka pieśń, pieśń tworzenia, nieśmiertelna. Konrad czuje nieśmiertelność i sam ją tworzy. Pyta Boga, czy On mógłby zrobić coś większego od jego dzieła. Swoje myśli wciela w słowa, które wzlatują i rozsypują się na niebie. Zachwyca się ich pięknem, czuje je pod palcami, odgaduje ich ruch. Nazywa te myśli dziećmi, które kocha. Jego są rozważania, uczucia, gwiazdy i wichry, a on stoi pośród nich niczym ojciec.
Jego ramiona są niczym skrzydła. Lewym obejmuje przeszłość, a prawym – przyszłość. Pragnie dojść po promieniach uczucia do Boga, by zajrzeć w jego serce, o którym mówią, że czuje na niebie. Przybył do Stwórcy niesiony potęgą, duszą, ponieważ jako człowiek musiał pozostawić ciało na ziemi. W ojczyźnie porzucił serce. Miłość Konrada jest tak wielka, że ogarnia nią cały naród, obejmując ramionami wszystkie przeszłe i przyszłe pokolenia. Jest dla nich ojcem, przyjacielem, kochankiem i małżonkiem. Pragnie uszczęśliwić ludzi, zadziwić cały świat, ale nie wie, jak to zrobić i szuka pomocy u Boga.
Przychodzi do Niego, uzbrojony we władzę myśli, która była w stanie wydrzeć gromy Stwórcy niebiosom i śledziła ruch planet. Konrad posiada znacznie więcej – zyskał moc, która nie została nadana mu przez ludzi, uczucie niczym wulkan dymiące słowami. Nie pochodzi ona z rajskiego drzewa, z owocu wiadomości złego i dobrego, gdyż urodził się twórcą, a jego siły mają takie samo źródło, co siły Boga. Konrad tak jak Stwórca nie starał się o nie i nie boi się ich stracić. Jego oko jest równie bystre i potężne, jak oko Wszechmocnego, którym potrafi powstrzymać niczym w sidłach wędrowne ptaki. Ma moc tak potężną, że ulegnie przed nią nawet siła Boga. Potęgą duszy potrafi powstrzymać komety. Jedynie ludzie, którzy pozostają nieczyści i marni, choć nieśmiertelni, nie służą mu, nie znają tak naprawdę ani jego, ani Boga.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14
Szybki test:
Ewa w III cz. „Dziadów”, o tym, jak car nakazał aresztowanych wtrącać do ciemnicy i chce, niczym Herod, zniszczyć całe pokolenie dowiaduje się od uciekiniera:a) Rusina
b) Mazowszanina
c) Litwina
d) Białorusina
Rozwiązanie
Głos diabła w III cz. „Dziadów” kończy zdanie Konrada, że Bóg nie jest ojcem świata, ale:
a) despotą
b) carem
c) tyranem
d) cezarem
Rozwiązanie
„Nie poprzestaje na trzystu kijach” wymierzanych ofiarom w III cz. „Dziadów”:
a) Bajkow
b) Bestużew
c) Botwinko
d) Pelikan
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies