Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Dziady
SCENA VII
SALON WARSZAWSKI
Przy stoliku siedzi kilku wielkich dostojników, urzędników, literatów, generałów, oficerów sztabowych i kilka dam z towarzystwa. Piją herbatę i rozmawiają po francusku. Bliżej drzwi siedzi grupa młodych ludzi i dwóch starszych Polaków, rozmawiających w ojczystym języku.
Zenon Niemojewski pyta Adolfa, czy na Litwie dzieje się to samo, co w Polsce. Adolf wyjaśnia, że jest tam jeszcze gorzej, ponieważ pod ręką kata leje się krew bitych więźniów.
Towarzystwo przy stoliku rozmawia o balu, na którym zebrała się liczna grupa osób, lecz przyjęcie było źle zorganizowane, służba nie wywiązywała się ze swoich obowiązków, a podczas tańca był taki ścisk, że pary deptały sobie po nogach. Dama żali się, że odkąd z Warszawy wyjechał Nowosilcow, nikt nie potrafi urządzić gustownego balu tak, jak to robił Rosjanin i dodaje, że jego obecność jest potrzebna w mieście.
Młodzi wspominają o uwolnieniu Cichowskiego, który wytrzymał w więzieniu okropne męczarnie. Niemojewski stwierdza, że powinni się łączyć, bo razem mają siłę, a rozdzieleni są skazani na zatracenie.
Jeden z generałów prosi literata, by przeczytał swoje wiersze. Dama mówi, że nie rozumie polskich dzieł, a generał dodaje, że te utwory są nudne. Nalega jednak, by literat odczytał to, co napisał. Pisarz wyjaśnia, że jego wiersze są długie. Zbliża się do nich Młoda Dama, prosząc, aby posłuchali opowieści Adolfa o Cichowskim, bo to ważna sprawa narodowa. Według Szambelana słuchanie takich historii jest niebezpieczne. Hrabia wyjaśnia, że Cichowski przesiedział w więzieniu wiele lat. Adolf tłumaczy, że nie udowodniono mu żadnej winy. Mistrz Ceremonii uważa, że nie chodzi tu o jakiekolwiek winy, ale o to, co więzień mógł widzieć i o czym słyszał w areszcie.
Stary Polak mówi, że znał Cichowskich. Była to poczciwa rodzina z Galicji, której odebrano syna. Dodaje, że już trzy pokolenia przeszły, odkąd przemoc dręczy rodaków. Adolf zaczyna opowieść o Cichowskim, którego znał od dziecka. Był wówczas młodym, wesołym i przystojnym mężczyzną. Wszyscy go lubili, był duszą towarzystwa. Ożenił się i wkrótce po tym zniknął. Mówiono, że uciekł po kryjomu, ścigany przez rząd. Wreszcie znaleziono jego płaszcz nad brzegiem Wisły i poinformowano rodzinę, że popełnił samobójstwo. Po jakimś czasie zapomniano o nim. Minęły dwa lata. Pewnego dnia przewożono więźniów z klasztoru do Belwederu. Ktoś zapytał ich o nazwiska i wśród nich usłyszano nazwisko Cichowskiego. Poinformowano o tym jego żonę, która miesiącami pisała listy i błagała o uwolnienie męża. Nie odnalazła go przez trzy lata, lecz w Warszawie mówiono, że Cichowski żyje, jest męczony, nie składa zeznań i nie chce się do niczego przyznać.
Nie pozwalano mu spać przez wiele nocy, karmiono go śledziami i nie podawano wody do picia, odurzano opium. Wkrótce nastąpiły aresztowania innych i ponownie zapomniano o sprawie Cichowskiego. Jakiś czas temu, w nocy, w domu jego żony pojawili się żołnierze, wraz ze skazańcem. Kazali podpisać dokumenty i milczeć. Przez wiele dni Cichowski był śledzony i chorował. Niedawno Adolf spotkał go przypadkowo za miastem i nie poznał. Cichowski utył, miał pożółkłą cerę i postarzał się. Jego oczy odzwierciedlały całą męczarnię, przez jaką przeszedł i straciły dawny blask Nie rozpoznał dawnego znajomego, patrząc na Adolfa nieprzytomnie. „Dziady” cz. III - streszczenie szczegółowe
Autor: Dorota BlednickaSCENA VII
SALON WARSZAWSKI
Przy stoliku siedzi kilku wielkich dostojników, urzędników, literatów, generałów, oficerów sztabowych i kilka dam z towarzystwa. Piją herbatę i rozmawiają po francusku. Bliżej drzwi siedzi grupa młodych ludzi i dwóch starszych Polaków, rozmawiających w ojczystym języku.
Zenon Niemojewski pyta Adolfa, czy na Litwie dzieje się to samo, co w Polsce. Adolf wyjaśnia, że jest tam jeszcze gorzej, ponieważ pod ręką kata leje się krew bitych więźniów.
Towarzystwo przy stoliku rozmawia o balu, na którym zebrała się liczna grupa osób, lecz przyjęcie było źle zorganizowane, służba nie wywiązywała się ze swoich obowiązków, a podczas tańca był taki ścisk, że pary deptały sobie po nogach. Dama żali się, że odkąd z Warszawy wyjechał Nowosilcow, nikt nie potrafi urządzić gustownego balu tak, jak to robił Rosjanin i dodaje, że jego obecność jest potrzebna w mieście.
Młodzi wspominają o uwolnieniu Cichowskiego, który wytrzymał w więzieniu okropne męczarnie. Niemojewski stwierdza, że powinni się łączyć, bo razem mają siłę, a rozdzieleni są skazani na zatracenie.
Jeden z generałów prosi literata, by przeczytał swoje wiersze. Dama mówi, że nie rozumie polskich dzieł, a generał dodaje, że te utwory są nudne. Nalega jednak, by literat odczytał to, co napisał. Pisarz wyjaśnia, że jego wiersze są długie. Zbliża się do nich Młoda Dama, prosząc, aby posłuchali opowieści Adolfa o Cichowskim, bo to ważna sprawa narodowa. Według Szambelana słuchanie takich historii jest niebezpieczne. Hrabia wyjaśnia, że Cichowski przesiedział w więzieniu wiele lat. Adolf tłumaczy, że nie udowodniono mu żadnej winy. Mistrz Ceremonii uważa, że nie chodzi tu o jakiekolwiek winy, ale o to, co więzień mógł widzieć i o czym słyszał w areszcie.
Stary Polak mówi, że znał Cichowskich. Była to poczciwa rodzina z Galicji, której odebrano syna. Dodaje, że już trzy pokolenia przeszły, odkąd przemoc dręczy rodaków. Adolf zaczyna opowieść o Cichowskim, którego znał od dziecka. Był wówczas młodym, wesołym i przystojnym mężczyzną. Wszyscy go lubili, był duszą towarzystwa. Ożenił się i wkrótce po tym zniknął. Mówiono, że uciekł po kryjomu, ścigany przez rząd. Wreszcie znaleziono jego płaszcz nad brzegiem Wisły i poinformowano rodzinę, że popełnił samobójstwo. Po jakimś czasie zapomniano o nim. Minęły dwa lata. Pewnego dnia przewożono więźniów z klasztoru do Belwederu. Ktoś zapytał ich o nazwiska i wśród nich usłyszano nazwisko Cichowskiego. Poinformowano o tym jego żonę, która miesiącami pisała listy i błagała o uwolnienie męża. Nie odnalazła go przez trzy lata, lecz w Warszawie mówiono, że Cichowski żyje, jest męczony, nie składa zeznań i nie chce się do niczego przyznać.
Po miesiącu chłopak odwiedził go w domu, mając nadzieję, że tym razem Cichowski przypomni sobie ich znajomość. Okazało się, że lata, spędzone w więzieniu, tak bardzo zmieniły naturę mężczyzny, że nie potrafił być taki, jak dawniej. Samotność, przesłuchania i milczenie, które było jedyną jego obroną, sprawiły, że stał się podejrzliwy, nieufny, zalękniony, uciekał przed ludźmi i bał się pytań. Adolf miał nadzieję, że Cichowski opowie mu o życiu w więzieniu, o tym, co tak naprawdę tam się dzieje, bo teraz Polska żyje w twierdzach, więzieniach i na Sybirze. Cichowski odparł, że o to kiedyś zapyta Boga.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14
Szybki test:
Rażony piorunem w III cz. „Dziadów” zginął:a) Pelikan
b) Nowosilcow
c) Bajkow
d) Doktor
Rozwiązanie
Konrad w III cz. „Dziadów” pragnie walki z Bogiem na:
a) serca
b) zniesienie cierpienia
c) siłę woli
d) myśli
Rozwiązanie
III cz. „Dziadów” rozpoczyna się w celi więziennej w Wilnie w klasztorze księży:
a) Bazylianów
b) Jezuitów
c) Bernardynów
d) Kamedułów
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies