Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Ferdydurke
Koledzy szkalowanego przywódcy buntowników. Uznali, że Syfon powinien dać się „uświadomić”. Nazywali go lizusem. Oskarżali, że przynosi im wstyd swymi poglądami. Rozpoczęła się kłótnia. Młodzież stojąca na dziedzińcu podzieliła się na dwie grupy. Jedna poparła Miętusa, uznając i broniąc jego poglądów. Druga stanęła przy Syfonie, wierząc w jego ideały. Tylko jeden uczeń stał z boku, nie przystąpił w szeregi żadnej z grup. Lekceważył obie. Nazywał się Kopyrda. Miał na sobie siatkową koszulkę, flanelowe spodnie z łańcuszkiem zawieszonym na lewej ręce.
Doszło do starcia i bójki. W pewnym momencie walki Syfon zaczął śpiewać: „Hej, bracia chłopięta, dodajcie mu sił, by ocknął się z martwych, by powstał, by żył!”. Grupa Miętusa wycofała się z bójki, a jej przywódca odszedł w głąb podwórza szkolnego, w towarzystwie Myzdrala i Hopka. Trójka uzgodniła między sobą, że będą częściej i dobitniej używać wulgarnych słów.
W pewnym momencie Myzdral wepchnął kawałek drutu w ogrodzenie, za którym stały matki. Jednej z nich uszkodził oko.
Józio podsłuchiwał chłopców. Usłyszał, że zamierzali uświadomić Syfona „na siłę”. Planowali porwanie, związanie. Zaczęli już przygotowywać sznury. Obserwację ich zachowania i słuchanie dalszej części rozmów przerwał Pimko. Zawołał bohatera do szkoły. Szli długim korytarzem, na końcu którego znajdował się duży gabinet dyrektora.
Piórkowski był człowiekiem dobrze zbudowanym. Uszczypał Józia w policzek, a do Pimki rzekł: „- Pupa, pupa, pupa! Dziękuję za pamięć, drogi profesorze! Bóg zapłać, panie kolego, za nowego ucznia! Gdyby wszyscy umieli tak zdrabniać, bylibyśmy jeszcze dwakroć więksi, niż jesteśmy! Pupa, pupa, pupa. Nie uwierzy pan, że dorośli, sztucznie przez nas zdziecinnieni i zdrobnieni, stanowią jeszcze lepszy element niż dzieci w stanie naturalnym? Pupa, pupa, bez uczniów nie byłoby szkoły, a bez szkoły życia by nie było! Polecam się pamięci i nadal, zakład mój bez wątpienia zasługuje na poparcie, metody nasze wyrabiania pupy nie mają sobie równych, a ciało nauczycielskie pod tym względem dobrane jest jak najstaranniej. Czy chciałby pan zobaczyć ciało?”.
Potem uchylił drzwi do kancelarii. Siedzieli tam starzy, przypominający raczej manekiny niż ludzi, nauczyciele. Jedli śniadanie. Józio i Pimko dowiedzieli się od dyrektora o osobowości pedagogów. Nauczyciel od historii miał zeza, ale był „znośny”. Profesorka od francuskiego jąkała się i „łzawiła”, lecz była sympatyczna. Piórkowski nazwał ich niedołęgami, lecz podkreślił jednocześnie, że mieli „najtęższe głowy w okolicy”. Nauczali tylko tego, co było w programie. „- Trzymam ich na diecie - szepnął Piórkowski dyrektor - gdyż tylko wtedy są dostatecznie anemiczni. Tylko na pożywce anemii zakwitają w pełni krosty "age ingrat", wieku niewdzięcznego”.„Ferdydurke” – streszczenie szczegółowe
Autor: Karolina MarlgaKoledzy szkalowanego przywódcy buntowników. Uznali, że Syfon powinien dać się „uświadomić”. Nazywali go lizusem. Oskarżali, że przynosi im wstyd swymi poglądami. Rozpoczęła się kłótnia. Młodzież stojąca na dziedzińcu podzieliła się na dwie grupy. Jedna poparła Miętusa, uznając i broniąc jego poglądów. Druga stanęła przy Syfonie, wierząc w jego ideały. Tylko jeden uczeń stał z boku, nie przystąpił w szeregi żadnej z grup. Lekceważył obie. Nazywał się Kopyrda. Miał na sobie siatkową koszulkę, flanelowe spodnie z łańcuszkiem zawieszonym na lewej ręce.
Doszło do starcia i bójki. W pewnym momencie walki Syfon zaczął śpiewać: „Hej, bracia chłopięta, dodajcie mu sił, by ocknął się z martwych, by powstał, by żył!”. Grupa Miętusa wycofała się z bójki, a jej przywódca odszedł w głąb podwórza szkolnego, w towarzystwie Myzdrala i Hopka. Trójka uzgodniła między sobą, że będą częściej i dobitniej używać wulgarnych słów.
W pewnym momencie Myzdral wepchnął kawałek drutu w ogrodzenie, za którym stały matki. Jednej z nich uszkodził oko.
Józio podsłuchiwał chłopców. Usłyszał, że zamierzali uświadomić Syfona „na siłę”. Planowali porwanie, związanie. Zaczęli już przygotowywać sznury. Obserwację ich zachowania i słuchanie dalszej części rozmów przerwał Pimko. Zawołał bohatera do szkoły. Szli długim korytarzem, na końcu którego znajdował się duży gabinet dyrektora.
Piórkowski był człowiekiem dobrze zbudowanym. Uszczypał Józia w policzek, a do Pimki rzekł: „- Pupa, pupa, pupa! Dziękuję za pamięć, drogi profesorze! Bóg zapłać, panie kolego, za nowego ucznia! Gdyby wszyscy umieli tak zdrabniać, bylibyśmy jeszcze dwakroć więksi, niż jesteśmy! Pupa, pupa, pupa. Nie uwierzy pan, że dorośli, sztucznie przez nas zdziecinnieni i zdrobnieni, stanowią jeszcze lepszy element niż dzieci w stanie naturalnym? Pupa, pupa, bez uczniów nie byłoby szkoły, a bez szkoły życia by nie było! Polecam się pamięci i nadal, zakład mój bez wątpienia zasługuje na poparcie, metody nasze wyrabiania pupy nie mają sobie równych, a ciało nauczycielskie pod tym względem dobrane jest jak najstaranniej. Czy chciałby pan zobaczyć ciało?”.
Na pożegnanie z bohaterem Pimko ucałował Józia i kazał mu udać się do klasy na lekcję. Obiecał, że poszuka dla niego stancji i przyjdzie po lekcjach odprowadzić go do nowego domu. Bohater udał się do klasy. Uczniowie zajmowali miejsca w ławkach. Właśnie skończyła się przerwa.
Pojawił się nauczyciel o ziemistej cerze, zwany pospolicie Bladaczką. Po podejściu do katedry usiadł na krześle. Pomimo, że otworzył dziennik, w klasie nadal panował straszny hałas. Uczniowie nie zwracali na niego uwagi. Krzyczeli, a gdy rozpoczął lekcję – wszyscy nagle wyrazili konieczność pójścia do ubikacji. Nie otrzymawszy pozwolenia, nie zajęli się lekcją. Oprócz Syfona, który jako jedyny wyjął podręczniki i zeszyty). Siedmiu uczniów pokazało Bladaczce zaświadczenia. Były tam wypisane powody, z jakich nie przygotowali się do zajęć. Jeden cierpiał na drgawki, drugi konwulsję. Kolejni na wysypkę… Profesor kazał im usiąść w ławkach i prosił o spokój i przygotowanie do zajęć. Tłumaczył, że nie uwzględni sfałszowanych świadectw. Ostrzegał, iż będzie miał nieprzyjemności, gdy pojawi się wizytator Pimko.
Lekcja miała dotyczyć Słowackiego. „Bladaczka, (...) rozpoczął recytację. - Hm... hm... A zatem dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłość? Dlaczego płaczemy z poetą czytając ten cudny, harfowy poemat "W Szwajcarii"? Dlaczego, gdy słuchamy heroicznych, śpiżowych strof "Króla Ducha", wzbiera w nas poryw? I dlaczego nie możemy oderwać się od cudów i czarów "Balladyny", a kiedy znowu skargi "Lilli Wenedy" zadźwięczą, serce rozdziera się nam na kawały? I gotowiśmy lecieć, pędzić na ratunek nieszczęsnemu królowi?
Hm... dlaczego? Dlatego, panowie, że Słowacki wielkim poetą był!”. Uczniowie nie słuchali, wycinali scyzorykiem znaki na ławkach lub rzucali kuleczkami z papieru.
Gałkiewicz oznajmił, że nie zachwyca się poezją Słowackiego. Nie może jej zrozumieć. Blady nauczyciel stwierdził, że uczeń chce go zgubić. A ma przecież żonę i dziecko. Twierdził, że poezja musi zachwycać Gałkiewicza. Bladaczka wezwał najlepszego ucznia Pylaszczkiewicza, by recytował Słowackiego. Uczeń robił to pięknie, tajemniczo i „pobożnie”. Nie wzbudził zainteresowania klasy, oddanej marzeniom.
Myzdral wiercił się, a inni obrywali sobie z nudów guziki od marynarek. Józio zrozumiał wówczas, że musi uciekać. Nie potrafił jednak się ruszyć. Nie miał silnej woli. Nie był pewien, czy to wszystko nie było snem. Spojrzał na uśmiechającego się z wyższością i siedzącego z lekceważącą miną Kopyrdę. On jeden wyglądał normalnie, a bohater pomyślał: „Czyżby nareszcie zwykły chłopiec?”.
Rozdział III PRZYŁAPANIE I DALSZE MIĘTOSZENIE
Bladaczka ukradkiem spoglądał na zegarek. Wtórowali mu uczniowie. Wszyscy czekali na „zbawienny” dzwonek, ogłaszający koniec lekcji. Gdy profesor wyszedł z klasy, Miętus z Myzdralem po kryjomu przygotowywali sznurki.Mieli związać Syfona. Józio podszedł wówczas do Kopyrdy ze słowami: „- Oni chcą zgwałcić Syfona”. Ten nic nie odpowiedział. Zdanie to doszło do uszu Miętusa, który zdenerwował się na bohatera. Kopnął go ze złością, a jego oczy „zaszły mgłą”.
Zaczął bluzgać i ostrzegł, by Józio się nie wtrącał, na co bohater odpowiedział: „- Uciekajmy! Uciekajmy stąd! (…)- Uciec! Na swobodę! Miętus, do parobków! Znając jego tęsknotę do prawdziwego życia czeladników myślałem, że da się schwytać na wędkę parobka. Ach, wszystko jedno mi było, co mówię, szło już tylko o to, żeby go utrzymać z dala od groteski, żeby się nagle nie wykrzywił. (...). - Hej, hej - powiedział śpiewnie, cicho. - Hej, z parobkami razem jeść chleb czarny, na koniach oklep kłusować po łące...”.
Rozmowę tę podsłuchał Syfon, który powiedział do Miętusa: „- Winszuję, Miętalski! Nareszcie wiemy, co w was siedzi! Przyłapaliśmy kolegę! O parobku kolega marzy! Po łące chciałby kłusować z parobkiem! Udajecie życiowego realistę, brutala, zwalczacie cudzy idealizm, a w głębi jesteście sentymentalni. Sentymentalista parobczański!”.
Rozpoczęła się kolejna kłótnia chłopców. Miętus wyzwał Syfona na pojedynek „na miny”. Chłopcy uzgodnili, że odbędzie się w klasie po zakończonych lekcjach. Miętalski wyznaczył swych arbitrów – Myzdrala i Hopka. Na superarbitra wybrał Józia. W tej chwili rozległ się dzwonek i rozpoczęła się kolejna lekcja.
Do klasy wszedł siwy staruszek. Usiadł i otworzył dziennik, a uczniowie „umierali” ze strachu,. Oprócz Syfona nikt nie był przygotowany do lekcji łaciny. Profesor wywołał do odpowiedzi kliku uczniów. Postawił dziesięć jedynek. Każdy czekał na otrzymanie negatywnej oceny. Profesor był zły, ponieważ uważał, że język wzbogaca.W ubiegłym roku przerobił z tą klasą aż siedemdziesiąt trzy wiersze Cezara, a oni nadal nie pojmują „mistycznych bogactw antycznego świata” Nie potrafią jasno myśleć, wysławiać się. W końcu wezwał do odpowiedzi Pylaszczkiewicza. Ten kwieciście zaczął mówić o Cezarze. Wtedy reszta klasy poczuła się ocalona. Zadźwięczał dzwonek i staruszek wyszedł z klasy.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Szybki test:
Ciotka Hurlecka nosiła panieńskie nazwisko:a) Sum
b) Okoń
c) Płotka
d) Lin
Rozwiązanie
Młodziakowie to trzyosobowa rodzina:
a) ziemiańska
b) rzemieślnicza
c) mieszczańska
d) arystokratyczna
Rozwiązanie
Bohater próbuje obnażyć tradycjonalizm Młodziaków – siorbiąc:
a) zupę mleczną
b) kompot
c) kakao
d) zupę ogórkową
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies