Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Ferdydurke

„Ferdydurke” – streszczenie szczegółowe

Autor: Karolina Marlga

„Prof. dr anty-Filidor ustawił się naprzeciwko profesorowej ze swym obiektywem mózgowym i zaczął jej się przyglądać wzrokiem, który rozbierał ją do cna. Pani Filidor zatrzęsła się z zimna i ze wstydu. Dr prof. Filidor w milczeniu okrył ją podróżnym pledem i spiorunował aroganta wzrokiem pełnym bezmiernej pogardy. Okazał jednak przy tym ślady niepokoju”. Następnie zaczął wskazywać części jej ciała. Ostatecznie dokonł szczegółowej analizy moczu: „H20C4, TPS, trochę leukocytów i białka!”.

Zdruzgotana i ośmieszona kobieta trafiła do szpitala. Jej ciało i osobowość były w stanie rozkładu, który „posuwał się nader konsekwentnie”. Choć Filidor i jego asystenci (należał do nich podmiot mówiący historii) usilnie próbowali szukać ratunku, nic nie mogli zdziałać. Doszli do wniosku, że tylko gwałtownymi, syntetycznymi naukowymi metodami mogą uratować kobiecie życie.

Profesor wpadł na pomysł spoliczkowania anty-Filidora: „-Policzek! Policzek, i to siarczysty, jedynie pośród wszystkich części dała zdolny jest przywrócić cześć mojej żonie i zsynretyzować rozpierzchłe elementy w pewien wyższy sens honorowy klaśnięcia i plaśnięcia”. Być może rozwiązanie to załatwiłoby kłopot, lecz odnalezienie światowej sławy Analityka nie było łatwe. Udało się to dopiero wieczorem, w barze.

Momsen „W stanie trzeźwego pijaństwa wychylał butelkę za butelką, im zaś więcej pił, tym bardziej trzeźwiał, a jego analityczna kochanka tak samo. Właściwie trzeźwością bardziej upijali się niż alkoholem”.

Gdy profesor Syntetologii i jego asystenci weszli do lokalu: „(…)kelnerzy, bladzi jak płótno, tchórzliwie kryli się za ladą”. Tymczasem para oddawała się „(…) jakimś bliżej nieokreślonym orgiom zimnej krwi”. Plan ułożony przez przybyłych nie powiódł się. Momsen wytatuował sobie na policzkach „po dwie różyczki z każdej strony i coś w rodzaju winiety z gołąbków!”.

Gdyby Filidor wymierzył policzek, nie dałoby to żadnego rezultatu, ponieważ: „(…)policzek dany różom i gołąbkom nie był policzkiem — był raczej czymś w rodzaju uderzenia w tapetę. Nie mogąc dopuścić, by ogólnie szanowany pedagog i wychowawca młodzieży ośmieszał się waleniem w tapetę dlatego, że żona chora, odradziliśmy mu stanowczo czynów, których by potem żałował”. Panowie zaczęli się wyzywać, obrzucając wyzwiskami: „Ty psie!”, „Ty kupo!”.
Filidor sprzedał swój dobytek i rozmienił gotówkę na złotówki „Zlikwidował dwie kamienice i willę pod miastem, a uzyskaną sumę 850 000 złotych zmienił na złotówki”). Ppostanowił wykorzystać je do „składu” kochanki wroga – Flory Gente. Wysłał ironiczne zaproszenie do anty-Filidora, który, „odpowiadając ironią na ironię”, stawił się punktualnie o wpół do dziesiątej w gabinecie restauracji „Alkazar” Miał się tamodbyć decydujący eksperyment.

Uczeni nie podali sobie ręki. Mistrz Analizy zaśmiał się sucho i złośliwie, zachęcając, by Filidor „używał sobie”. Jego dziewczyna nie była tak pochopna do składu, jak małżonka rozmówcy. Panowie i zebrani asystenci stopniowo popadli w „stan hipomaniakalny”. Rozpoczął się „eksperyment”. Prof. Filidor położył na stół jedną złotówkę, lecz Gente nie zareagowała. Gdy położył drugą – także nie wykazała zainteresowania. Na widok czterech złotych rzekła: „- Oho, cztery złote. Przy pięciu ziewnęła, a przy sześciu rzekła obojętnie: -Co tam, staruszku, znowu uwzniaś lanie?”. Dopiero przy dziewięćdziesięciu siedmiu asystentów (w tym narrator) zanotowali pierwsze objawy zdziwienia. Przy stu piętnastu wzrok - dotąd rozbiegany – „jął się syntetyzować nieco na pieniądzach”.

Przy stu tysiącach Filidor ciężko dyszał. Anty-Filidor zaczął się trochę niepokoić, a „heterogeniczna dotąd kurtyzana uzyskała niejaką koncentrację”. Po długim dokładaniu bilonu, kobieta coraz mocniej skupiała wzrok w jednym punkcie. „Suma przestawała być sumą, stawała się czymś nieobjętym, czymś niepojętym, czymś wyższym od sumy, rozsadzała mózg swoim ogromem, równym ogromowi Niebios”.

Gente jęczała głucho, a gdy Analityk rzucił się jej na ratunek. Obecni doktorzy przytrzymali go całą siłą. Na próżno radził jej szeptem, by rozbiła całość na setki albo na pięćsetki: „całość nie dawała się rozbić”. W końcu pokonany anty-Filodor nie wytrzymał napięcia i uderzył przeciwnika w twarz. „Ten wystrzał był piorunem — był błyskawicą syntezy wydartą analitycznym trzewiom, prysły ciemne mroki”. Analityk doprowadził tym samym do… syntezy.

Sprawa konfliktu miedzy profesorami, dotąd uważana za niezbyt honorową: „weszła na zwykłe tory honorowe”. Ustalono termin pojedynku. Sekundantami Filidora z Leydy zostali docent Łopatki i narrator, a Momsena - jego asystenci. Szala zwycięstwa przechylała się na stronę Filidora: „A za każdym z tych kroków honorowych wzrastała synteza”. Dzięki tym wydarzeniom pozostająca w szpitalu żona Filidora zaczęła powracać do zdrowia: „zaczęła jednoczyć części”.

Ostateczna walka rozegrała się we wtorek o siódmej rano, w myśl zasad symetrii. Przeciwnicy obserwowali swoje gesty tak, by ruchom jednego odpowiadały ruchy drugiego. Oto relacja narratora z tego wydarzenia: „Filidor ukłonił się anty-Filidoro-wi, anty-Filidor zaś ukłonił się Filidorowi. I wtedy pojąłem, czego się obawiam. To była symetria — sytuacja była symetryczna i w tym się zawierała jej moc, lecz także jej słabość.Gdyż sytuacja miała tę właściwość, że każdemu ruchowi Filidora musiał odpowiadać analogiczny ruch anty-Filidora, a Filidor miał inicjatywę. Jeżeli Filidor się kłaniał, to musiał też ukłonić się anty-Filidor. Jeżeli Filidor strzelał, to musiał też wystrzelić i anty-Filidor. A wszystko, podkreślam, musiało się odbywać po osi przeprowadzonej przez obu walczących, osi, która była osią sytuacji. Ba! Lecz co będzie, jeśli tamten w bok wyłamie? Jeżeli uskoczy? Jeśli figla spłata i umknie jakoś żelaznym prawom symetrii oraz analogii?”.

Finał pojedynku
był tragiczny: mężczyźni zaczęli odstrzeliwać części ciała wybranki rywala. Gdy w końcu otrzeźwieli: „Obaj spojrzeli na siebie i obaj nie wiedzieli tak bardzo - co? Co właściwie? Nabojów już nie było. A zresztą trupy już leżały na ziemi. Nie było właściwie co robić. Dochodziła dziesiąta. Analiza właściwie zwyciężyła, ale cóż z tego? Zupełnie nic. Mogła równie dobrze zwyciężyć Synteza i też by z tego nic nie było”.

Uczeni zeszli ze stanowisk. Ruszyli - każdy w swoją stronę. Wieczorem anty-Filidor był w Jeziornie, a Filidor w Wawrze. Szukali celów strzału: „Jeden pod stertą polował na wrony, a drugi wypatrzył sobie jakąś ustronną latarnię i w nią celował na dystans pięćdziesięciu kroków. I tak wędrowali po świecie celując, czym się dało, w co się dało”.

Bardzo się zmienili. Nie przypominali w niczym statecznych pedagogów sprzed lat. Śpiewali piosenki. Najwięcej radości sprawiało im rozbijanie szyb. Lubili też spluwać przechodniom na kapelusze z balkonów… Gdy ktoś ze świata naukowego wspominał dawną sławną przeszłość: „boje z ducha. Analizę, Syntezę i całą bezpowrotnie utraconą glorię”, odpowiadali z rozmarzeniem, że... „dobrze się pukało!”. Filidor (zdziecinniały starzec) był karcony za te słowa opinią, iż mówi jak dziecko. Ripostował: „Wszystko podszyte jest dzieckiem”.

strona:    1    2    3    4    5    6    7    8    9    10  

Szybki test:

Bohater próbuje obnażyć tradycjonalizm Młodziaków – siorbiąc:
a) zupę ogórkową
b) kakao
c) zupę mleczną
d) kompot
Rozwiązanie

Pensjonarka Zuta:
a) od bohatera woli nowoczesnego Kopyrdę
b) dostaje kartkę od profesora Pimki
c) jest obojętna na zaloty głównego bohatera
d) wszystkie odpowiedzi są poprawne
Rozwiązanie

Klasa Józia dzieli się na dwie grupy: zbuntowanych chłopaków i grzecznych chłopiąt pod wodzą:
a) Syfona
b) Bladaczki
c) Miętusem
d) Kopyrdy
Rozwiązanie

Więcej pytań

Zobacz inne artykuły:

StreszczeniaOpracowanie
„Ferdydurke” – streszczenie szczegółowe
„Ferdydurke” – streszczenie w pigułce
Lekcja polskiego w „Ferdydurke”
Zawiązanie akcji w „Ferdydurke”
„Ferdydurke” – geneza powieści
Główne założenia „Ferdydurke”
Życiorys Witolda Gombrowicza w skrócie
Witold Gombrowicz - biografia
Miejsce akcji „Ferdydurke”
Narracja „Ferdydurke”
„Forma” Gombrowicza
Kompozycja i struktura „Ferdydurke”
Język „Ferdydurke”
Charakterystyczne cechy języka „Ferdydurke”
Konstrukcja „Ferdydurke”
Wielostylowość „Ferdydurke”
Przynależność gatunkowa „Ferdydurke”
Znaczenie słów „pupa”, „gęba”, „łydka” w „Ferdydurke”
Czas akcji „Ferdydurke”
Słowa - klucze w „Ferdydurke”
Kwestia niedojrzałości w „Ferdydurke”
Pojęcie formy na podstawie „Ferdydurke”
Gombrowiczowska walka z formą, czyli obnażenie prawdy o człowieku
Narracja w „Ferdydurke”
Groteska w „Ferdydurke”
Relacje międzyludzkie w „Ferdydurke”
Forma produktem relacji międzyludzkich, czy relacje międzyludzkie wynikiem formy?
„Ferdydurke” jako powieść nowoczesna
Parodia w „Ferdydurke”
Absurd w „Ferdydurke”
Twórczość Witolda Gombrowicza
O Gombrowiczu powiedzieli
Kalendarium życia i twórczości Witolda Gombrowicza - powieściopisarza, dramaturga i eseisty
Jaki sens ma zakończenie „Ferdydurke”?
Niedojrzałość w „Ferdydurke”
Bolimowo i dworek Hurleckich w „Ferdydurke”
Stancja u Młodziaków w „Ferdydurke”
Szkoła i uczniowie w „Ferdydurke”
Klucz do czytania „Ferdydurke”
Walka Józia z formą
Charakterystyka chłopiąt i chłopców w "Ferdydurke"
Narracja Józia – głównego bohatera „Ferdydurke”
2004 rok rokiem Gombrowicza
Najważniejsze cytaty z „Ferdydurke”
Narracja autora – Gombrowicza w „Ferdydurke”
Pojęcie absurdu, parodii i ironii
Pojęcie groteski
Rozbijanie konwencji gatunkowych w „Ferdydurke”
Gatunki w „Ferdydurke”
Ekranizacje prozy Gombrowicza
Cytaty z Gombrowicza
Motywy oniryczne w „Ferdydurke”
Bibliografia




Bohaterowie
Józio – charakterystyka bohatera
Profesor Pimko – charakterystyka
Miętus – charakterystyka bohatera
Zuta Młodziakówna - charakterystyka
Kopyrda – charakterystyka
Syfon – charakterystyka
Bladaczka – charakterystyka
Walek - charakterystyka postaci
Młodziakowie - charakterystyka
Hurleccy - charakterystyka



Partner serwisu:

kontakt | polityka cookies